fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

17.8 C
Warszawa
poniedziałek, 13 maja, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Jan Roman Potocki: Oś Paryż-Warszawa musi przewodzić dyskusji

Militarna i polityczna rola Francji w odrodzeniu Polski w latach 1918-1924 jest pełna lekcji na temat radzenia sobie z kryzysem ukraińskim. Dostrzega to Jan Roman Potocki, który uważa, że musi to prowadzić do wznowienia sojuszu między Paryżem a Warszawą – pisze „Le Figaro”. Intelektualista i eseista ten temat zgłębia w swojej książce „Frères d'armes”.

Warto przeczytać

„Frères d’armes: le solutien militaire de la France à la Pologne 1917-1924/Braterstwo broni: wsparcie wojskowe Francji dla Polski 1917-1924” to dwujęzyczny album zawierający 140 archiwalnych zdjęć oraz ukazujący silną relację, która pozwoliła Polsce, przy wsparciu Francji, stworzyć armię i odzyskać niepodległość.

„Le Figaro” publikuje wywiad z autorem Janem Romanem Potockim, który napisał tę książkę z okazji setnej rocznicy bitwy nad Wisłą. Twierdzi, że zrobił to, gdyż uderzył go brak wiedzy Francuzów na ten temat oraz zasadnicza rola, jaką wtedy właśnie Francja odegrała. „Latem 1920 r. Polska odparła atak Armii Czerwonej u bram Warszawy dzięki wsparciu tysiąca francuskich oficerów, w tym kapitana de Gaulle’a i znacznej ilości francuskiej broni” – mówi Potocki w rozmowie z gazetą. Twierdzi, że wszystkie dokumenty archiwalne, z których korzystał, „pozostały w dużej mierze niewykorzystane przez cały wiek”.

Przy okazji dostrzegł on „uderzające podobieństwa między sytuacją napięcia geopolitycznego na Wschodzie a sytuacją sprzed wieku”. Uważa, że napięcie to jest „wpisane w historyczną i geograficzną dynamikę ogromnej przestrzeni między Morzem Bałtyckim a Morzem Czarnym” i że „jest to konflikt egzystencjalny, który jest następstwem traktatów: wersalskiego z 1919 r., ryskiego z 1921 r., jałtańskiego z 1945 r. oraz poprzedzających je wojen”. Według Potockiego to też następstwo walki narodów o swoją suwerenność, chęć wyzwolenia się spod rosyjskiego, sowieckiego i postsowieckiego jarzma oraz pragnienie zaznaczenia swojej przynależności do Europy. Z tej historii płynie też lekcja dla francuskich elit. Dziś muszą one odpowiedzieć na to samo pytanie, jakie zadali sobie ich przodkowie pomagający Polsce i Rumunii w latach 1918-1920: „jaką postawę przyjąć w obliczu rewizjonistycznego i ekspansjonistycznego państwa, które zagraża porządkowi międzynarodowemu?” Rosja Lenina usiłowała wówczas złamać porządek ustalony w Wersalu, atakując Polskę, obecnie Rosja Putina łamie prawo międzynarodowe napadając na Ukrainę.

A jednak wojna 1939 roku

Chociaż współpraca francusko-polska uratowała pokój wersalski, to nie wystarczyła, by zapobiec II wojnie światowej. Potocki uważa, że winny był temu „strategiczny egoizm” Francuzów i „arogancja Polaków”. Zaraz po tym, gdy w 1920 r. Polska, przy wsparciu Francji, pokonała Armię Czerwoną, oba państwa podpisały umowę o obronie. Zrobiły to szybko, bo już w lutym 1921 r. Było to ważne dla Francji, która została odizolowana w Europie od Niemiec. Wiadomo też już było, że bolszewicy nie utracą władzy w Rosji. Francja szukała więc rezerwowego sojusznika. Także Polska potrzebowała wsparcia. Chociaż odzyskała w końcu, po 123 latach, swoją państwowość, ale znalazła się pomiędzy rewizjonistycznymi Niemcami i Rosją. Jednak pojawił się problem. Oba sojusznicze państwa miały inne cele. Francja potrzebowała sojuszu przeciwko Niemcom, Polska przeciwko Rosji bolszewickiej. „W skali kontynentu polski sojusz był kluczowym elementem systemu sojuszy w Europie Środkowej i Wschodniej, który został zaprojektowany przez francuską władzę polityczną i wojskową w celu okrążenia Niemiec. Zakładała ona ofensywną, rzymską wizję pokoju podzielaną przez Piłsudskiego i Polaków” – mówi Potocki. 

Sytuacja zmieniła się w 1925 r., ponieważ Paryż postawił na dyplomację. Doprowadziło to do Układu Monachijskiego zawartego w 1938 r. między Niemcami, Włochami, Wielką Brytanią i Francją, zezwalającego III Rzeszy na aneksję części Czechosłowacji. Autor „Frères d’armes” zauważa, że zapomina się jednak o tym, „że celem tej polityki już w 1925 r. (wraz z Układem z Locarno) było przekierowanie niemieckich roszczeń na wschód, w przekonaniu, że w ten sposób zachowana zostanie granica na Renie”. Solidarność strategiczna została więc dość szybko złamana przez Francję. Była ona udana, ale jedynie w 1920 r. Równocześnie zaś przeceniono siłę polskiej armii. Brak solidarności między oboma państwami miał tragiczne konsekwencje. Gdy wybuchła wojna w 1939 r. Polska i Francja znalazły się pod okupacją niemiecką. Zginęło 70 mln ludzi. Następstwa były długotrwałe i nie skończyły się wraz z wojną w 1945 r. ZSRR okupowało Europę Wschodnią jeszcze przez pół wieku, a Europa w kwestii obrony stała się zależna od Stanów Zjednoczonych.

Dla Polski to USA jest gwarantem bezpieczeństwa

Paryż patrzy podejrzliwie na takie stanowisko Warszawy. Napaść Putina na Ukrainę pokazała jednak, jak trafnie oceniały sytuację wszystkie kraje Europy Północnej i Wschodniej. Mając doświadczenie sowieckiej okupacji, od lat ostrzegały przed Rosją, widząc w niej zagrożenie. Tymczasem kraje Zachodu były krótkowzroczne – Paryż i Berlin milczały na temat strategicznego niebezpieczeństwa związanego z Nord Stream 1 i 2. „Trzeba też przyznać, że bez wsparcia, którego USA udzieliły wschodnim członkom NATO, a także Ukrainie od 2014 r., Europa byłaby dziś w strategicznej sytuacji bez wyjścia. To znaczy, że Rosja kontroluje Mińsk, zajmuje Kijów i prawdopodobnie Odessę, po krótkiej kampanii wojennej. Bez wsparcia Zachodu Ukraińcy musieliby zaprzestać walki z braku środków, tak jak zrobiłaby to Polska w 1920 r. bez pomocy Francji. Jeśli chodzi o następny etap, czyli pokój, musimy również uznać, że Ameryka nie będzie w stanie zapewnić obrony Europy na zawsze. Odpowiedzi dostarcza nam przeszłość relacji francusko-polskich” – mówi Potocki.

Braterstwo francusko-polskie jest ważne

Według rozmówcy „Le Figaro” kwestia strategiczna musi ponownie znaleźć się w centrum dialogu francusko-polskiego. „Jest to dramat w trzech aktach” – mówi. „Były lata 1918-1920, potem porażka w latach 1939-1940, a dziś nowa szansa na odbicie”.

Potocki ostrzega przy tym, żeby nie mylić Polski i Ukrainy. Oba kraje mają, co prawda, długą historię wojenną, jednak „w 1654 r. Chmielnicki, stojąc przed Polakami, wybrał prawosławną Rosję; dziś Zełenski, stojąc przed Rosjanami, wybiera demokratyczną Europę”. Rola jednocząca Polski jest oczywiście ważna, ale możliwa tylko wtedy, gdy wystąpi ona w imię wspólnego projektu europejskiego.

Potocki zauważa, że historycznie widać spójność całości rozciągającej się od Morza Bałtyckiego do Morza Czarnego. Broniło jej Wielkie Księstwo Litewskie sprzymierzone z Królestwem Polskim. Jednak popełniono błędy – nie zintegrowano Rusi Ukraińskiej, co doprowadziło do wojen kozackich w XVII w. Koszty ostatecznie poniosła Polska, gdyż geopolityczna mapa Europy zmieniła się na korzyść Rosji i Austrii. „Ukraina jest nadal kluczem do stabilności w Europie Wschodniej. Nie zapominajmy o Białorusi, której wierność osłabi lub umocni pokój” – ostrzega rozmówca „Le Figaro”.

Świat się zmienia

Obecną rolę Niemiec należy rozważyć w dłuższej perspektywie – uważa Potocki. Historycznie rzecz biorąc, Prusy, w których narodził się niemiecki ekspansjonizm, były zawsze znacznie bliżej Rosji niż Francji. Obecnie, po długim okresie, budżet obronny Niemiec będzie znacznie większy niż budżet Francji. Także przystąpienie do NATO Szwecji i Finlandii uczyni znów z Niemiec siłę federacyjną na Morzu Bałtyckim. Paryż musi więc szukać partnerów, aby zrównoważyć te relacje. 

To wszystko może osłabić relacje niemiecko-francuskie powstałe w czasie, gdy Niemcy były podzielone. „Wzrost niemieckiej potęgi gospodarczej, z silną obecnością w Europie Wschodniej, jest czynnikiem stabilności, ale jego wymiar strategiczny musi zostać zrewidowany, jak pokazuje fiasko polityki »Wandel durch Handel« prowadzonej przez pół wieku w stosunku do Rosji” – mówi Potocki. Relacje z Rosją były głównie energetyczne i gospodarcze. Francja z kolei wykorzystała ZSRR, aby zacieśnić swoje stosunki z USA, co ją wzmocniło, bo pozwoliło jej uzyskać niezależną politykę pod rządami de Gaulle’a.

Trzeba jednak pamiętać o tym, że dziś „Europa nie jest już projektem realizowanym wyłącznie przez zachodnie kraje założycielskie. Wojna nadała Europie wymiar strategiczny, który w tej chwili rozstrzyga się głównie na Wschodzie. Następny etap musi być przygotowany. Moim zdaniem oś Paryż-Warszawa musi przewodzić tej dyskusji” – podsumowuje Potocki.

Jan-Roman Potocki – biznesmen, eseista i intelektualista. Jest absolwentem Institut d’Etudes Politiques w Paryżu i Uniwersytetu w Cambridge, gdzie studiował stosunki międzynarodowe. Pracował w bankowości w Londynie i Kijowie. Mieszka obecnie w Warszawie. Jest autorem i współautorem kilku książek o tematyce historycznej.

SourceLe Figaro

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »