Stopniowo wdzięczni pacjenci przyłączyli się do tego gestu, który stopniowo stał się tradycją, również za sprawą ostatniego przywódcy Żydowskiej Organizacji Bojowej, który każdego roku w rocznicę wybuchu pierwszego z warszawskich powstań, składał żonkile pod Pomnikiem Bohaterów Getta na warszawskim Muranowie.
Dzisiaj, także za sprawą dokumentacji gromadzonej od 1940 roku przez zespół badaczy Oneg Szabat z inicjatywy dra Emanuela Ringelbluma, która od nazwiska inicjatora zyskała miano „Archiwum Ringenbluma”, a przetrwała wojenną pożogę, zakopana w metalowych bańkach na mleko na terenie getta, wiemy stosunkowo wiele na temat przyczyn, które sprawiły, że pomimo braku choćby cienia szansy na pomyślny finał, doszło do zbrojnego zrywu w imię ocalenia godności, nawet za cenę życia.
28 tysięcy kart zawierających listy, relacje, fotografie, dokumenty prywatne, utwory literackie i materiały konspiracyjne spisane w jidysz, po hebrajsku i po polsku, zostały w latach 1997-2000 i 2011-2020 wydane nakładem Żydowskiego Instytutu Historycznego.
W dniu wybuchu powstania w getcie, na jego terenie zamieszkiwało jedynie 60 tysięcy Żydów, a na decyzję dwóch konspiracyjnych struktur; Żydowskiej Organizacji Bojowej i Żydowskiego Związku Wojskowego bezpośredni wpływ miało postanowienie Reichsfuhrera SS Heinricha Himmlera o ostatecznej likwidacji getta.
Kilkuset członków ŻOB pod dowództwem Mordechaja Anielewicza i 150 bojowników ŻZW – podkomendnych Pawła Frenkela stanęło do walki przeciwko 2 tys. doskonale wyekwipowanych żołnierzy Wehrmachtu, SS wspieranych przez pomocnicze oddziały Ukraińców, Łotyszy i Litwinów.
Epilog walk zakończonych w połowie maja to symboliczne wysadzenie 16 maja 1943 r. synagogi przy ul. Tłomackie, 12 tysięcy zabitych Żydów, wywózka pozostałych przy życiu do obozów pracy w Poniatowej, Trawnikach i Budzyniu oraz do obozu koncentracyjnego na Majdanku.
W 75 stronicowym raporcie, który dla Himmlera przygotował w maju 1943 roku dowódca niemieckich sił likwidacyjnych w getcie Jurgen Stroop, czytamy wielokrotnie o zaangażowaniu polskiego ruchu oporu, określanego przez autora jako „polnische Banditen” w ataki, zarówno wymierzone w rozmieszczony wokół getta kordon policyjny, jak i w jego wnętrzu. Już we wstępie dokumentu znajdziemy fragment opisujący „nieustanny ostrzał ognia spoza getta oraz odparcie przez Żydów i polskich bandytów pierwszego wtargnięcia do getta…, naszych atakujących sił (jak pisze Stroop) – wraz z czołgami i wozami pancernymi”. Na dachu betonowego budynku przy placu Muranowskim, drugiego dnia powstania, jak opisuje Stroop, powiewały dwie flagi – żydowska i polska. Pod datą 27 kwietnia, czytamy o aresztowaniu w efekcie walk 52 powstańców (w tej liczbie 17 Polaków) i o „24 polskich bandytach, zabitych w bitwie”.
Społeczno-edukacyjna akcja, kiedy to wolontariusze przypinają 19 kwietnia papierowe żonkile na znak pamięci o największym podczas II wojny światowej czynie zbrojnym Żydów, każdego roku zyskuje na popularności. To także okazja, by przypomnieć o wspólnym losie Polaków i Żydów w okupowanej Warszawie – jedynym w dziejach – mieście dwóch powstań.
Nieliczni ocaleni przez polski ruch oporu po powstaniu w getcie wzięli udział (jedni jako lekarze, inni z bronią) w ręku w Powstaniu Warszawskim. Rzeczywista ich liczba jest o tyle trudna do ustalenia, że z reguły posługiwali się nową – aryjską tożsamością, co było warunkiem przetrwania w mroku okupacyjnej nocy.
Wspólnota losu to wspólna pamięć. W tej sprawie pozostaje jeszcze wiele do zrobienia, jako że zachodni historycy, a za nimi szeroka publiczność – hasło „Powstanie Warszawskie”, często kojarzą z… Powstaniem w warszawskim getcie.