fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

19 C
Warszawa
sobota, 27 kwietnia, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Ruchy oporu wobec nazizmu

Na łamach „Haaretz” prof. Oded Heilbronner omawia książkę „Resistance: The Underground War Against Hitler, 1939-1945”, napisaną przez brytyjską historyk polskiego pochodzenia Halik Kochanski. Uważa, że jest to najgłębsza praca, jaka powstała o europejskim oporze wobec nazizmu.

Warto przeczytać

Badacze historii Europy XX wieku wciąż zadają sobie pytanie, jak doświadczenie nazistowsko-niemieckiej okupacji Europy wpłynęło na wspólną świadomość wartości, kultury i ideologii, zwłaszcza w południowej, zachodniej i środkowej części Europy. Jak ta świadomość i w jakim stopniu przyczyniła się do późniejszego ukształtowania zasad Unii Europejskiej?

Dziś UE współtworzą dawni okupanci i okupowani. Pierwsi to Niemcy, którzy w latach II wojny światowej zmierzali do zbudowania Europy na podobieństwo ideologii nazistowskiej, niemieckiej kultury i niemieckich tradycji, pragnący stworzyć wspólnotę narodów europejskich, które wspólnie zwalczałyby wroga komunistycznego. Uważali siebie za „prawdziwych Europejczyków”. Nazistowskie slogany o „Europie”, „braciach Europejczykach” i „wspólnocie braci Europejczyków” skłoniły wielu Niemców do wstąpienia do Wehrmachtu i Waffen S.S. Szczerze wierzyli, że walczą o ocalenie Europy.

Drudzy to okupowani Europejczycy. To w ich doświadczeniu, niektórzy badacze widzą jedno ze źródeł zjednoczonej Europy. Co ciekawsze, chociaż okupowane narody doświadczały wielu upokorzeń, to cześć z nich identyfikowała się z okupantem, ich wartościami i kulturą. „Transeuropejskie procesy zachodzące w latach wojny nie zważały na granice państwowe i przyczyniły się do narodzin europejskiej świadomości” – tłumaczy Heilbronner.

Halik Kochanski – inne spojrzenie na ruchy oporu

Kochanski jako historyk specjalizuje się w historii wojskowości. W swojej poprzedniej książce „Orzeł nieugięty” opisała doświadczenia Polaków podczas II wojny światowej. „Resistance: The Underground War Against Hitler, 1939-1945” jest z kolei najgłębszą jak dotąd pracą o europejskim oporze wobec nazizmu. Autorka reprezentuje tu nowe, odmienne podejście do tego tematu. Skąd to inne spojrzenie? Być może stąd, że Kochanski jest Brytyjką i osobą patrzącą na kontynent z perspektywy wyspy. To oraz fakt, że jej kraj zdecydował się na Brexit, mogły przyczynić się do jej oryginalnego i niezbyt pozytywnego spojrzenia na antyniemieckie ruchy oporu w czasie wojny.

„Pytanie, jak zdefiniować opór wobec nazistowskiej okupacji, od dawna angażuje historyków i socjologów. Już w latach 70. niemieccy historycy badali wzorce oporu w społeczeństwie niemieckim i wykazali, że wykraczał on daleko poza próby zamachu na Hitlera i walkę rodzeństwa Hansa i Sophie Scholl w ruchu Białej Róży. Nawet niewyciągnięcie ręki w nazistowskim pozdrowieniu na wiecach, noszenie odwróconej nazistowskiej opaski czy pomieszanie słów nazistowskiego hymnu to przykłady cichego oporu wobec nazizmu” – pisze Heilbronner.

W książce Kochanski są opisane partyzanckie ataki na niemieckie pociągi towarowe w Europie Wschodniej, pisze też o Holendrach, którzy nosili pomarańczowe kwiaty i Norwegach, wpinających spinacze do papieru w klapy jako symbole lojalności wobec królów i królowych swoich krajów. Dowiadujemy się z jej pracy o graffiti „Heil [Rudolf] Hess”, które pojawiło się w Belgii, by obśmiać niedorzeczne wysłanie zastępcy Hitlera do Szkocji w 1941 r. i o dwóch młodych Francuzach, którzy ułożyli w Paryżu kwiatowy krzyż na grobie nieznanego żołnierza z Wielkiej Wojny. Według historyk takie właśnie drobne gesty zachęcały zachodnie społeczeństwa do bardziej aktywnego oporu.

Kochanski zadaje szereg pytań. Kto stawiał opór i dlaczego? Jak ruchy oporu o sprzecznych orientacjach politycznych różnią się w swojej początkowej organizacji? Jakie formy przybiera ich opór i jak są zdalnie kontrolowane i nadzorowane? To wszystko oczywiście interesuje przede wszystkim naukowców. Dla osób działających w takim czy innym ruchu oporu najważniejsze było, kto jest wrogiem.

Okupacja nie zjednoczyła Europejczyków

Wbrew opiniom, jakoby okupacja i przeżycia z nią związane przyczyniły się do ukształtowania wspólnej europejskiej świadomości i późniejszego dążenia do stworzenia UE, Kochanski uważa, że wręcz przeciwnie. Według niej okupacja doprowadziła raczej do pogubienia się ludzi wśród wielu ruchów politycznych i kulturowych oraz pojawienia się szeregu przeciwników, także wewnętrznych, z którymi trzeba było walczyć.

W Norwegii istniał silny ruch, który argumentował, że nie należy pozwalać opozycjonistom na zagrażanie bezpieczeństwu obywateli. We Francji reżim Vichy cieszył się powszechnym poparciem, a prześladowanie francuskich komunistycznych bojowników podziemia, przyjmowano z entuzjazmem. Holendrzy byli gotowi donosić zarówno na swoich żydowskich, jak i nieżydowskich przyjaciół i sąsiadów. Skłonni też byli wydawać angielskich pilotów, którzy awaryjnie lądowali na ich wybrzeżu. Włosi z kolei wykazywali większą wrogość wobec komunistycznych ruchów partyzanckich niż wobec ruchów oporu wspierających monarchię.

Prof. Heilbronner podkreśla, że ogromną zaletą tej książki jest sposób, w jaki przedstawia historię „od dołu” różnych i rywalizujących ze sobą ruchów oporu w całej Europie, a także ich walkę nie tylko z niemiecką okupacją, ale także między sobą. Kochanski w swojej pracy nakreśla obraz wszystkich, których okupacja dotknęła i którzy podejmowali różne sposoby walki z okupantem: cywilów, partyzantów, brytyjskich spadochroniarzy, czy młodych ludzi, podejmujących zarówno bierne, jak i czynne akty oporu. Nie pomija udziału rolników, robotników, a także kobiet, które heroicznie uwodziły niemieckich żołnierzy i walczyły z nimi. Autorka pisze też o tym, jak wykorzystywano modę, muzykę i jedzenie, jako wyraz oporu.

Różne okresy i rodzaje oporu

Według historyk pierwszy okres ruchów oporu cechował brak wyraźnego celu strategicznego i amatorska organizacja. Od początku wojny do 1942 r. ruchy te były podzielone między afiliacje polityczne. Także partyzantka rosyjska była źle zorganizowana. Bojownicy nie zostali odpowiednio wyszkoleni ani wyposażeni, na dodatek kradli żywność miejscowym rolnikom. Dopiero latem 1942 r. zaczęli skutecznie koordynować działania między sobą i z Armią Czerwoną. Jedli już wtedy obierki i mech oraz opracowali metodę wysadzania pól naftowych za pomocą bomb kwasowych ukrytych w koszach z winogronami.

Nie lepiej było na południu i zachodzie Europy, gdzie ruchy oporu okazywały sobie wrogość. Widoczna ona była szczególnie między tymi o orientacji socjalistycznej lub komunistycznej, zapatrzonymi w Związek Radziecki, a pozostałymi lojalnymi wobec różnych monarchii. Te ostatnie często bardziej nienawidziły komunistów we własnych krajach niż nazistów.

Kolejny okres to lata 1943-1944, kiedy to po klęskach Niemiec w bitwach pod Stalingradem i El Alamein, ruch oporu stał się bardziej aktywny. Poprawiła się wówczas koordynacja między różnymi organizacjami. Szczególnie dotyczyło to południowej i zachodniej Europy. Ostatnie lata wojny (od 1944 r.) to okres, gdy ruchy oporu stały się bardziej śmiałe, a ich celem było wspomaganie wojsk alianckich, które wylądowały w Europie, dostarczanie informacji wywiadowczych i utrudnianie odwrotu wycofującym się Niemcom. Cechowało je większe zróżnicowanie pod względem wewnętrznego składu politycznego. Zagrażało to wysiłkom armii wyzwoleńczych, wkraczających zarówno ze Wschodu, jak i z Zachodu, które dążyły do ustanowienia stabilnych, lojalnych wobec nich reżimów.

Sytuację nieźle obrazuje wypowiedź przyszłego premiera Wielkiej Brytanii Harolda Macmillana, który będąc w 1944 r. w wyzwolonych Włoszech, przyznał, że komunistyczna partyzantka w północnych Włoszech wywołała u niego większy niepokój niż Niemcy.

Żydowski opór

Kochanski poświęca też rozdział oporowi żydowskiemu zarówno w gettach, jak i w obozach. Uważa za konieczne rozróżnienie charakteru żydowskiego oporu od charakteru wielu nieżydowskich ruchów. Co prawda wszystkie opierały się na działalności mniejszości i w stosunku do jednych i drugich opinia publiczna wykazywała obojętność, jednak historyk zauważa, że zarówno reakcja nieżydowskiego ruchu oporu na Holokaust, jak i współpraca między żydowskimi i nieżydowskimi ruchami oporu były ograniczone. Dla porównania, dekrety o pracy przymusowej, ponieważ dotyczyły większości rodzin w Europie sprawiły, że wiele ruchów próbowało sabotować zarządzenia i instrukcje dotyczące wysyłania robotników przymusowych do Niemiec.

Walka z wrogiem wewnątrz kraju

Kochanski zwraca też uwagę na walkę ruchów z wrogiem wewnętrznym, czyli tymi, którzy kolaborowali z Niemcami. Dotyczy to przede wszystkim Holendrów, Belgów, Francuzów czy Słoweńców. Podpisanie przez Niemcy kapitulacji nie ucięło tego problemu. Często aż do końca lat czterdziestych wykonywano wyroki na kolaborantach i donosicielach.

Pozostaje jednak pytanie, w jakim stopniu ruchy oporu pomogły w pokonaniu nazistowskich Niemiec? Kochanski zauważa, że żaden z tych ruchów w rzeczywistości nie wyzwolił kraju, w którym działał. Potwierdza to historyk wojskowości Basil Liddell Hart, który przeprowadził po wojnie wywiady z kilkoma niemieckimi generałami. Okazało się, że żaden ruch oporu nie miał istotnego wpływu na prowadzenie niemieckich operacji wojskowych.

Co innego, jeśli chodzi o pomoc aliantom. Gdy wyzwoliciele byli już blisko, ruchy zakłócały niemieckie działania, opóźniając przybycie posiłków na front. To była ich główna wartość i zasługa.

Trzeba jednak zauważyć, że zarówno alianci zachodni, jak i Rosjanie, mieli ograniczoną kontrolę nad poszczególnymi ruchami oporu. Grupy te bowiem nie chciały przyjmować rozkazów od państw o odmiennej od ich własnej orientacji polityczno-ideologicznej. Dopiero gdy alianci byli już blisko terenów, na których działał ruch oporu, grupy te zaczynały z nimi współpracować i akceptować ich władzę. Jedynie w Europie Wschodniej sytuacja była inna, co pokazało powstanie warszawskie w 1944 r.

Czemu się angażowali?

„Kochanski kończy swoją książkę przejmującym rozdziałem, w którym zastanawia się, dlaczego pewne jednostki wybrały drogę oporu. Bada też nostalgię panującą na Wschodzie i Zachodzie, dotyczącą zarówno tego okresu, jak i przygód bojowników ruchu” – informuje Heilbronner. Otrzymuje odpowiedzi, że „Trzeba było coś zrobić” lub „Człowiek po prostu robi to, co jest możliwe”. Jednak zgodnie ze słowami Jeana Cassou – przywódcy ruchu oporu w Tuluzie, to wszystko pozostaje w ich pamięci „jako wyjątkowy okres, niemożliwy do odniesienia lub wyjaśnienia, niemalże sen”.

Przeczytaj także:

Autorka książki znalazła też inne wyjaśnienia. Na przykład takie, że odmowa zaakceptowania przez ludzi ruchu oporu niemieckiego zwycięstwa pozwoliła im patrzeć bez wstydu na wojska, które ich wyzwoliły. Wielu przywróciło to honor jako mężczyznom.

Czy ruchy oporu posłużyły idei Unii Europejskiej?

Nie, według Kochanski doświadczenia związane z ruchami oporu nie przyczyniły się do powstania idei UE. Pamięć o oporze okazała się w latach powojennych ważniejsza dla idei państwa narodowego. Narodowe wspomnienia i utkane wokół nich mitologie domagały się narracji o zjednoczonym oporze narodu, a w tym celu konieczne było ignorowanie niewygodnych prawd o podzielonych lojalnościach czy wspólnym europejskim doświadczeniu. Trzeba też pamiętać, że tylko nieliczne jednostki faktycznie uczestniczyły w oporze. Większość pozostała obojętna lub wspierała niemiecką okupację.

SourceHaaretz

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »