fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

14 C
Warszawa
sobota, 27 kwietnia, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Chiny i Rosja to ten sam problem

Prezydent Francji Emmanuel Macron niedawno złożył oficjalną wizytę w Chinach. Po powrocie powiedział, że Europa nie powinna angażować się w konflikt, którego przedmiotem jest Tajwan. W ten sposób pokazał, że propagowana przez niego wizja strategicznej autonomii Unii Europejskiej zakłada koncentrację na bezpieczeństwie wewnętrznym, któremu nie zaszkodzą pieniądze płynące z Pekinu – uważa „Nikkei Asia”.

Warto przeczytać

W ten sposób Macron chce oddzielić bezpieczeństwo od ekonomii. Jednocześnie współbrzmi z poglądami głoszonymi w Stanach Zjednoczonych, że najlepszym rozwiązaniem dla USA będzie skoncentrowanie się na obszarze Indo-Pacyfiku, kosztem zaangażowania swych sił w Europie.

To pokazuje, że mówienie o solidarności światowych demokracji, które jednoczą się wobec rządów autorytarnych, jest tylko ładną retoryką, ale w praktyce nie działa, bo zachodni przywódcy wolą koncentrować się na interesach narodowych, zwłaszcza w krótkim terminie.

Takie zachowanie jest jednak bardzo ryzykowne. Współpraca zachodnich demokracji jest teraz bardzo potrzebna, ponieważ nie da się w inny sposób powstrzymać rozwijającej się współpracy między Chinami a Rosją.

Postawa, którą przyjmuje Macron, uważając, że napięcia poza Europą nie są problemem Europy, to woda na młyn amerykańskich analityków uważających, że udział USA w europejskich działaniach NATO jest zbyt duży. Skoro Europa jest zainteresowana tylko własnym bezpieczeństwem, czemu Stany Zjednoczone miałyby obecnie tak bardzo przejmować się Rosją?

Gdyby USA jednak przestały się tak bardzo przejmować i oddały Europie całą odpowiedzialność za ten kontynent, osłabiłoby to globalne poparcie dla Ukrainy. Jeśli w takiej sytuacji doszłoby do negocjacji między Ukrainą a Rosją, ta pierwsza (bez poparcia USA) zajmowałaby dużo słabszą pozycję i najpewniej musiałaby iść na znaczne ustępstwa terytorialne.

Ukraina poniosłaby oczywiste straty, ale istotne byłoby też to, że Putin zobaczyłby słabość Zachodu, fikcyjność jego solidarności. Strategie odstraszania przestałyby działać, przez co wzrosłyby szanse na przyszłe konflikty i eskalacje już istniejących.

Wszystko to leży w interesie Putina, ale podobne nadzieje ma chiński prezydent Xi Jinping. Dlatego pomaga teraz Rosji.

Xi jest przekonany, że struktura zachodnich demokracji jest bardzo słaba. Nie są one w stanie wytrzymać konfrontacji z autorytarnymi mocarstwami, które skupiają się na wynikach długoterminowych. Dla takich mocarstw aktualne cierpienia obywateli są konieczną ofiarą, składaną dla istotnych spraw politycznych.

Wizja demokracji, jaką ma chiński prezydent, może być daleka od prawdy, niemniej jednak solidarna postawa Zachodu wobec Ukrainy i ciągłe jej wsparcie, wcale nie są oczywistością.

W USA narasta siła głosów sceptycznych względem amerykańskiego zaangażowania w kwestię Ukrainy. Niektórzy uważają, że amerykański izolacjonizm byłby dla tego kraju korzystniejszą postawą. Inni twierdzą, że zasoby USA należy skupić na rywalizacji z Chinami, które w przeciwieństwie do Rosji są prawdziwym i długoterminowym zagrożeniem dla Stanów Zjednoczonych.

Wiele państw z regionu Indo-Pacyfiku byłoby zadowolonych ze zwiększonej obecności Amerykanów na tym obszarze. Zmniejszenie wsparcia dla Ukrainy pokazałoby Chińczykom, że Xi ma rację w sprawie upadku demokracji. W globalnym ujęciu takie posunięcie zwiększyłoby szanse na kolejne konflikty.

Alternatywą jest lepsze wykorzystanie partnerstwa i wspólne myślenie strategiczne. Owszem, Stany powinny skupić się na rywalizacji z Chinami, ale nie kosztem zaangażowania w bezpieczeństwo Europy i oddania Ukrainy Rosji.

Unia Europejska może rywalizować z Rosją na skalę, jaka nie jest osiągalna dla państw Indo-Pacyfiku w rywalizacji z Chinami. Potrzeba jednak działań.

Kraje członkowskie Unii Europejskiej chcą zabezpieczać swoją niezależność, by chronić swoje narodowe interesy. Jednak partnerstwo nie musi oznaczać utraty suwerenności, jeśli daje siłę wspólnego działania, opartego na podobnych wartościach i celach.

Na takiej zasadzie działa przecież całe NATO. W Parlamencie Europejskim i Komisji Europejskiej też nie brakuje członków myślących w ten sposób. Konieczność współpracy rozumieją małe kraje członkowskie, takie jak Litwa, Estonia czy Łotwa, które mocno wspierają Ukrainę. Także w Niemczech takie idee nie są obce, zwłaszcza wśród koalicyjnych Zielonych.

Dlatego wyprawa prezydenta Francji do Pekinu ma niewielkie szanse na zmianę tych postaw. Jednak sygnał, że dla Macrona (i być może innych europejskich przywódców) sytuacja na Indo-Pacyfiku nie jest problematyczna, bo „nie jest europejska” – osłabi politykę odstraszania Chin.

Przeczytaj także:

W chińskich mediach pojawiły się już nawoływania, kierowane do innych europejskich przywódców, by poszli za wzorem Macrona. Na przykład „China Daily” twierdzi, że „pokazał on reszcie świata, że możliwe jest odrzucenie konfrontacji bloków i trzymanie się niezależnej polityki”.

By przeciwstawić się tej chińskiej narracji, Stany Zjednoczone, Unia Europejska oraz NATO powinny okazać konsekwentną solidarność w pomocy Ukrainie.

Zarówno Chińczycy, jak i Rosjanie chcą pokazać, że autorytaryzm jest alternatywą dla chwiejnej demokracji. Liberalne demokracje Zachodu muszą przezwyciężyć ten dyskurs, podejmując konkretne działania.

W zglobalizowanym świecie osiągnięcie dobrobytu, stabilności i bezpieczeństwa wymaga międzynarodowej współpracy. W jej ramach należy oczywiście uwzględnić unikalne potrzeby regionalne, a także różny wkład i silne strony poszczególnych członków, jednak elementy te powinny zostać wpisane we wspólną strategię.

Europa powinna silniej konfrontować się z autokratyczną Rosją, Stany Zjednoczone zaś, a także inni partnerzy z obszaru Indo-Pacyfiku, powinny okazać jej w tym stałe wsparcie. Jednocześnie Europa powinna przyznać, że światowe autorytaryzmy są ze sobą powiązane i ich działanie w regionie Indo-Pacyfiku jest też sprawą europejską.

Autorytarne reżimy zyskują dziś pewność siebie, przez co wzrasta wywierana przez nie presja. Dziwne, że mając przed oczyma rosyjskie okrucieństwa i chińską agresję, część zachodnich przywódców może nadal uważać, że są to dwa – osobne problemy.

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »