fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

17 C
Warszawa
czwartek, 9 maja, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Siła odstraszania. Czy amerykańskie lotniskowce ustabilizują sytuację?

Już pierwsze doniesienia o brutalnym ataku Hamasu na Izrael sprawiły, że USA przesunęły na wschodni akwen Morza Śródziemnego swoją grupę uderzeniową z lotniskowcem USS Gerald Ford. Natomiast po wizycie Sekretarza Stanu USA w Tel Awiwie, Amerykanie skierowali w rejon konfliktu kolejną grupę okrętów z lotniskowcem USS Dwight D. Eisenhower.

Warto przeczytać

Informację przekazał rzecznik amerykańskiej rady bezpieczeństwa John Kirby. Zarazem USA zadeklarowały poparcie dla utworzenia korytarzy humanitarnych dla mieszkańców Strefy Gazy i nie wstrzymają pomocy humanitarnej dla Palestyńczyków. Informacja, że już wcześniej planowano manewry w innym rejonie Morza Śródziemnego, nie zmienia faktu, że zadaniem tej ekspedycji jest odstraszenie wrogów Izraela, przed ewentualnym włączeniem się ich w konflikt zbrojny.

Jednocześnie Kirby dodał, że pomimo doniesień o atakach rakietowych z terytorium Libanu nie ma potwierdzenia o włączeniu się Hezbollahu, bądź innych „aktorów” w trwający konflikt zbrojny. Bilans amerykańskich ofiar tej wojny obejmuje dotąd 22 osoby, 17 uznaje się za zaginione, a liczba zakładników porwanych przez Hamas legitymujących się amerykańskim paszportem, pozostaje nieustalona. Jak stwierdził Kirby jest ona „bardzo niewielka, to mniej niż garstka”.

W kontekście pomocy Ukrainie, poza potwierdzeniem jej kontynuacji eksperci wskazują, że Izrael i Ukraina korzystają z innych rodzajów uzbrojenia, co wyklucza ewentualną konkurencję. Grupa z USS Einsenhower pozostanie dostępna bez konieczności jej kierowania bezpośrednio w rejon działania grupy uderzeniowej, której przewodzi USS Gerald Ford z krążownikiem Normandy (na co dzień stacjonujący w San Diego), niszczycielem USS Ramage i trzema niszczycielami z Mayport na Florydzie i San Diego.

To pierwszy od 2020 roku przypadek obecności na Morzu Śródziemnym dwóch amerykańskich lotniskowców. Wówczas była to reakcja na śmierć dwóch amerykańskich żołnierzy i jednego Brytyjczyka w wyniku ataku rakietowego na Camp Taji, iracką instalację wojskową na północ od Bagdadu.

Poza obawami amerykańskiej administracji o wymknięcie się konfliktu sprzed kontroli decyzja mogła być motywowana z informacją ujawnianą we wtorek 17 października, że w środę do Izraela uda się prezydent Joe Biden. Szybkość i skala amerykańskiej reakcji, każą odłożyć do lamusa spekulacje na temat zmierzchu potęgi militarnej USA.

John Kirby potwierdził, że z myślą o zapewnieniu ciągłości dostaw amunicji i uzbrojenia dla Izraela, trwają rozmowy z kongresmenami zmierzające do zapewnienia dodatkowych, długoterminowych środków – zarówno dla Izraela, jak i Ukrainy. Co do USS Dwight D. Eisenhower, to ten lotniskowiec klasy Nimitz o napędzie atomowym wszedł do służby w roku 1977 i w przeciwieństwie do swego młodszego brata Forda, brał udział podczas pierwszej inwazji na Irak w latach 90. ubiegłego stulecia oraz w kolejnych operacjach sojuszniczych, w Iraku i Afganistanie.

To jedna z największych jednostek pływających, mierząca 333 metry długości i ponad 40 metrów szerokości, przy wyporności przekraczającej 100 tys. ton. Standardowa obsada lotnicza to 60 samolotów i śmigłowców z możliwością jej zwiększenia do 90. Załogę stanowi ponad 3 tysiące marynarzy, a uzbrojenie pokładowe, to zestaw przeciwrakietowy Vulcan Phalanx (sześciolufowe działka kal. 20 mm) i podobnie jak w przypadku lotniskowca Gerald Ford wyrzutnie pocisków SeaSparrow.

Jeśli chodzi o liczbę obsłużonych lądowań (niedawno przekroczono 326 tys.), USS Dwight D. Eisenhower ustępuje jedynie starszemu okrętowi tej samej klasy USS Nimitz. Jeszcze w trakcie operacji realizowanej w roku 2020, jednostka pobiła rekord długości nieprzerwanego przebywania na morzu przez 206 dni.

Oczywiście nie brak spekulacji na temat wpływu obecnej sytuacji na Bliskim Wschodzie na wzrost napięcia wokół Tajwanu, gdyż w zglobalizowanym świecie ogniska zapalne stanowią system naczyń połączonych. Jednak nie wolno pomijać również zasobów, jakimi dysponują strony, które nie będą zaangażowane bezpośrednio w potencjalny konflikt zbrojny.

W konkretnym przypadku USA zareagowały zdecydowanie, jeszcze we wrześniu. U.S Pacific Fleet opublikowała bowiem zdjęcia potwierdzające pojawienie się w bazie na wyspie Guam USS Kentucky – amerykańskiego okrętu podwodnego uzbrojonego w pociski Trident II D-5. Tym samym realne potwierdzenie uzyskało zaangażowanie strategiczne USA w rejonie Indo-Pacyfiku. To odstępstwo od zasady, w myśl której dyslokacja tej klasy okrętów, podobnie jak w przypadku brytyjskich jednostek klasy Vanguard, pozostaje pilnie strzeżoną tajemnicą.

Warto przypomnieć, że amerykańska triada nuklearna zawiera trzy komponenty zlokalizowane na ladzie, w morzu i powietrzu. Natomiast jeśli chodzi o okręty podwodne klasy Ohio, to aktualnie amerykańska marynarka wojenna posiada 14 takich jednostek. Zasięg pocisków Trident II D-5 (moc od 100 do 475 kiloton TNT), które mogą być wystrzeliwane spod wody, to ponad 11 tys. kilometrów.

Jeśli więc przyjąć, że siła i dyslokacja amerykańskiego potencjału militarnego gwarantuje, że rozwiązania polityczne w skali lokalnej mają globalne wsparcie, które wykluczają próby siłowych rozstrzygnięć kwestii dominacji – to takie rozumowanie wydaje się prawidłowe.

Wizyta Bidena w Tel Awiwie to potwierdzenie prawa Izraela do obrony, które sekretarz Blinken sformułował następująco; „Tel Awiw ma prawo i w istocie obowiązek, by bronić swoich obywateli przed Hamasem oraz innymi terrorystami, a także przeciwdziałać przyszłym atakom”. Izrael przedstawi amerykańskiemu prezydentowi plan swoich celów wojennych i strategii planowanej operacji wojskowej. Zakłada ona „minimalizowanie liczby ofiar cywilnych i umożliwienie napływu pomocy humanitarnej do Gazy, dla tych, którzy nie wspierają Hamasu”.

SourceRedakcja

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »