fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

17 C
Warszawa
czwartek, 9 maja, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Bóg nie zawiera przymierza z niewolnikami

Warto przeczytać

Z kart Biblii wynika, że Bóg nie zawiera przymierza z niewolnikami. Nawet dla Boga byłoby zupełnie niewykonalne zawierać przymierze z Izraelitami rozproszonymi po Egipcie jako kasta niewolników. Najpierw tych ludzi trzeba było wyprowadzić z Egiptu, oczarować nadzwyczajnymi zjawiskami, skonsolidować jako plemię potrafiące prowadzić walki z wojowniczymi ludami pustyni, a dopiero potem Bóg z takim ludem mógł zawrzeć przymierze.

Dzisiaj nigdzie nie zauważamy społecznego parcia na to, by zawierać przymierze z Bogiem. Żyjemy w czasach sekularyzacji. Żyjemy też w czasach rozpasanego indywidualizmu, gdzie silny gnębi słabego, a tu nikomu do niczego nie jest potrzebne żadne przymierze. Jednak wydarzenia powodują, iż pomału pojawia się świadomość, że jeżeli się nie skonsolidujemy, to zostaniemy zdeptani, bądź to poprzez imperializm rosyjski, bądź to poprzez szaleństwa ideologiczne rozpleniające się w głowach elit zachodnioeuropejskich. Nieśmiało sugeruje się budowanie przymierza krajów Trójmorza, choć tu sojusze się rozlatują jak sparciałe sznurki. W tej całej mizerii może warto by więc zawrzeć przymierze z Bogiem i to traktować jako rdzeń dalej się rozszerzającego przymierza społeczno politycznego?

I tu wraca prawda, że Bóg nie zawiera przymierza z niewolnikami. Jeżeli nami miotają emocje czy zgoła wzajemne nienawiści, cóż to za wolność? Alkoholik czy narkoman nie są ludźmi wolnymi, lecz niewolnikami swych nałogów. Z nimi zawarcie przymierza byłoby niewykonalne. Jednak coś podobnego można powiedzieć o nas, dopóki jesteśmy bezwolną masa kliencką manipulowaną przez media i rezygnującą z ambicji do odpowiedzialnej obywatelskiej walki w imię wspólnych ideałów. Ci, którzy chcą nas wyzyskiwać, cieszą się, gdy skupiamy się tylko na emocjach, tym bardziej podkręconych, im bardziej złośliwy widzimy mem na swych smartfonach

W starożytnym Rzymie Bóg trwał w przymierzu z chrześcijanami, choć wielu z nich miało status niewolników. Tu jest okazja by nieco rozszyfrować, czym jest chrześcijaństwo, które w oryginalny sposób scaliło orędzie biblijne z rzymską koncepcją obywatelstwa. Chrześcijanie to obywatele nieba, i dlatego, nawet gdy ktoś tu miał status niewolnika, to w istocie był człowiekiem wolnym, właśnie jako obywatel nieba. Prześladowania zresztą powodowały, że wśród chrześcijan panowała świadomość całkowitej równości. Przecież wszyscy podlegali prześladowaniom, niezależnie od statusu społecznego. A choć byli prześladowani, to względem swego otoczenia byli wzorem ideowości, sumiennej pracy, rzetelności w handlu, sprawiedliwości w relacjach międzyludzkich. Nie mogli pozwolić sobie na żadną codzienną podłość, bo wówczas by stracili obywatelstwo nieba. Autor starożytnego listu do Diogneta pisał, że chrześcijanie są tym dla społeczeństwa, czym dusza dla ciała. Choć w państwie szerzyła się hipokryzja i konsupcjonizm połączony z pogardą dla wyzyskiwanych niewolników, to chrześcijanie na tyle oddziaływali na swe otoczenie społeczne, by podtrzymywać kulturę praworządności.

Europa powstała ze złożenia się ze sobą rzymskiego republikanizmu z chrześcijańską sumiennością. Przez stulecia błędnie uważano, iż wielkość Rzymu wynikała z potęgi cesarza, podczas gdy nastanie władzy cesarskiej było symptomem słabnięcia republiki, erozji instytucjonalnej oraz szerzącego się syndromu hipokryzji. W epoce cesarstwa armia rzymska była słabsza, niż w tych czasach, gdy tworzyli ją wolni obywatele Lacjum, rolnicy, stawiający miłość ojczyzny dużo wyżej nad własne życie. Rzym by nigdy nie upadł, gdyby wytrwał w swym pierwotnym republikanizmie. Dziś to dla nas stanowi podpowiedź, by nie słuchać wezwań do centralizacji Unii Europejskiej. Europa będzie wtedy silna, gdy oprze się na wolnych obywatelach zatroskanych o dobro wspólne, jak ci rolnicy, którzy dziś protestują przeciwko ideologicznym pomysłom biurokratów, pogardzających zwykłymi ludźmi oraz starających się ich tak szyć, tak fastrygować, by uzyskać fason bierności i posłuszeństwa, charakteryzujący nowy typ niewolników.

Nowy człowiek europejski z marzeń zachodnich biurokratów ma być niezdolny do stosowania przemocy, skąd się biorą starania, by maksymalnie osłabiać rodzinę oraz inne instytucje społeczne, w których występują liderzy, za czym potencjalnie może się kryć zagrożenie autorytaryzmem. Zamiast sami się organizować, mieszkańcy mają się biernie poddawać kierownictwu oświeconych urzędników, rzekomo bezstronnych i profesjonalnych. Kto zaś by to krytykował, będzie nazywany faszystą lub populistą, będzie ośmieszany lub zastraszany, stosownie do okoliczności oraz możliwości, aż po sankcje finansowe i mechanizmy warunkowości. Nowy człowiek europejski ma żyć w strachu, choć się przy tym fałszywie uśmiechać. To jest nowa postać niewolnictwa, z ludnością niezdolną do tego, by umieć między sobą zawrzeć przymierze.

Biblia uczy nas jeszcze więcej o tym, z kim Bóg zawiera przymierze. Otóż, on zawiera je z ludźmi grzesznymi. Bóg nie martwi się tym, gdy ludzie są grzeszni, zdolni do przemocy, zdolni do czynienia zła. Mentalność Boga jest inna niż u biurokratów brukselskich, którzy na wszelkie sposoby chcą ludzi odwodzić od okazji i sposobności, by ci mogli stosować przemoc. U Boga jest wręcz odwrotnie. Z sympatią On patrzy, gdy człowiek przyznaje się do swej grzeszności, zaś nie lubi faryzeuszów uważających się za świętoszków. Bóg chce zawierać przymierze z ludźmi wolnymi, zdolnymi czynić zło, ale również zdolnymi czynić dobro. Brukselscy biurokraci wolą kastratów.

Już blisko dwa i pół tysiące lat budujemy Europę, z licznymi potknięciami oraz nielicznymi zwycięstwami. Obecnie w poprzek kontynentu wzbiera fala republikańskiego buntu i to jest bardzo dobra wiadomość dla wszystkich tych, którzy życzą Europie pomyślności. Im bardziej będziemy przypominali lud przymierza, tym większą z tego korzyść odniesie tak ludzkość, jak i przyrodnicze środowisko planety. Bowiem przymierze z Bogiem oznacza służbę dobru wspólnemu. Warto więc budować jak najwięcej porozumień pomiędzy formalnymi i nieformalnymi organizacjami grupującymi obywateli różnych krajów Europy, dla wzajemnego poznawania się, dla podejmowania skoordynowanych działań, a docelowo dla budowania przymierza.

Robert Schuman uczył, że jednocząca się Europa pokona wszelkie przeszkody siłą wspólnotowej solidarności. W tym możemy widzieć jakiś rodzaj przymierza, na wzór tego, gdy Bóg wyprowadzał Izrael z niewoli egipskiej, formując z niego lud polityczny. Aby się to mogło stać, żadną miarą nie możemy się zgadzać na szerzenie społeczności kastratów, niezdolnych do czynienia zła, ale równie niezdolnych do czynienia dobra. Izrael pod wodzą Mojżesza i Jozuego to był lud wojowników. Właśnie tacy są zdolni do zawierania przymierza. W toku dziejów Europy mieliśmy rycerstwo, rozsiane pośród poszczególnych narodów, a zdolne stawać we wspólnym szyku dla odparcia wrogiego najazdu. Dziś wracają czasy rycerzy, mających odwagę sprzeciwiać się złym prawom oraz hipokryzji pseudo-polityków.

Marek Oktaba

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »