fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

13.7 C
Warszawa
sobota, 27 kwietnia, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Chiny rujnują swoją relację z globalnym rynkiem

Chiński rząd przygotowuje się do Narodowego Kongresu Ludowego, wielkiego wydarzenia w tamtejszym życiu politycznym. Tymczasem premier kraju, Li Qiang, wygłosił 5 marca przemówienie, w którym przewidział wzrost gospodarczy Chin w obecnym roku na poziomie „około 5 proc.”. To najniższy cel, jaki kraj ten postawił sobie od trzech dekad, nic zatem dziwnego, że w chwilę po tej rewelacji na rynkach w Szanghaju i Shenzhen wybuchła panika – zauważa „Le Figaro”.

Warto przeczytać

Premier nie przedstawił jak na razie żadnego planu stymulacyjnego. To tylko pogłębiło troski inwestorów działających w ramach drugiej co do wielkości gospodarki świata, której indeks CSI 300 stracił w zeszłym roku 11 proc. swojej wartości w zestawieniu z resztą świata. Borykający się z długami Pekin wciąż skupia się na unowocześnieniu krajowego przemysłu, szczególnie sektora technologicznego. W ten sposób przygotowuje się do długoterminowej rywalizacji ze Stanami Zjednoczonymi.

Przemówienia Li często negatywnie wpływają na rynki akcji. Po styczniowym wystąpieniu w Davos, gdzie zachwalał „ogromny potencjał” chińskiego rynku, starając się przyciągnąć globalny kapitał, ceny akcji spadły. I to mocno – rząd postanowił nawet, że wesprze inwestycjami krajowy rynek, aby zatrzymać ceny i uspokoić chińską klasę średnią, która w akcjach szuka alternatywy dla lokowania kapitału po tym, jak kryzys ogarnął tamtejszy rynek nieruchomości.

Inwestorzy z Wall Street poszli w ślady innych zagranicznych inwestorów masowo odwracających się od Państwa Środka. Z Chin wyprowadzono bardzo dużo kapitału – w ubiegłym roku z kraju wypłynęło 68 mld dolarów, a inwestycje zagraniczne były na tak niskim poziomie ostatnio w 1993 r. To wyraźne oddalenie globalnych rynków od Chin, którymi po raz trzeci rządzić będzie prezydent Xi Jinping.

Malejące zaufanie inwestorów

Mimo wszystko chińska gospodarka wydaje się wciąż solidna. Ich PKB jest wciąż pięć razy wyższy niż Indii. Co prawda społeczeństwo zauważalnie się starzeje – ale jest to problem nie tylko chiński. Natomiast produkcja rośnie, klasa średnia wraz z nią, poszerza też swoje konsumenckie zainteresowania, przez co stwarza nowe możliwości kolejnym markom, takim jak choćby L’Oréal. Chiny nadal są niezwykle istotne w globalnych łańcuchach produkcyjnych. Świetnie radzą sobie także w sektorze technologicznym i nieważne, czy bierzemy pod uwagę samochody elektryczne, czy e-commerce z chińskim Temu i Shein.

Decydenci jednak mają wciąż pewne obawy, pozostają nieufni, a przyczyną tego braku zaufania jest etatystyczny i autorytarny charakter rządów Xi, który jest najbardziej centralizującym przywódcą od czasów Mao. „Chiny coraz mniej przypominają gospodarkę rynkową” – zauważa Alicia Garcia Herrero, szefowa działu Azji w Natixis. Zwiększenie ideologicznego ucisku Komunistycznej Partii Chin, która coraz silniej dąży do kontroli nad sektorem prywatnym, odbiera zaufanie kapitalistycznych inwestorów, które z mozołem zdobywali poprzedni rządzący od czasów Deng Xiaopinga w latach 80.

Rynek przegrywa z ideologią

Chiński rząd przez brutalne regulacje przejął w zasadzie całą branżę technologiczną. W ten sposób doprowadził m.in. do upadku Jacka Ma, słynnego chińskiego przedsiębiorcy i założyciela Alibaby. To jednak tylko przykład – choć symboliczny – jak krucha czy nawet fikcyjna jest niezależność prywatnego sektora w Chinach. A to przecież sektor prywatny był siłą napędową szybkiego wzrostu gospodarczego, jaki kraj ten odnotował na przełomie wieków.

Tymczasem to państwowa ideologia połączona z nieprzejrzystością zasad i regulacji doprowadziły do upadku dzisiejszych Chin. Ingerencja państwa budzi niepewność zagranicznych (także lokalnych) inwestorów, nie ma bowiem żadnych zabezpieczeń przed decyzjami Xi. Sytuacji nie poprawia tajemnicze „zniknięcie” bankiera technologicznego Bao Fana, który wiele miesięcy temu dostał się w ręce śledczych. Widząc takie sygnały, bogaci Chińczycy coraz częściej przenoszą się do Singapuru lub Tokio, a ci, których na to nie stać, zwłaszcza młodzi, przyjmują formy biernego oporu.

Współczesna sytuacja geopolityczna, łącznie z wojną na Ukrainie, zintensyfikowała pewne trendy, które pojawiały się w Chinach od czasu dojścia Xi do władzy w 2013 r. Zagraniczni inwestorzy wiedzą dziś, że sankcje, jakie Zachód nałożył na Rosję, mogą też zostać nałożone na Chiny, jeśli te zdecydują się kiedyś zaatakować Tajwan. A to sprawia, że wszelkie chińskie interesy stają się jeszcze mniej stabilne. Główne amerykańskie fundusze inwestycyjne postrzegają chiński rynek jako niemożliwy do działania, ponieważ sytuacja między Waszyngtonem a Pekinem może szybko nabrać cech nowej zimnej wojny – o ile już nie powinniśmy tej relacji tak nazywać.

Kiedy policja przeprowadza naloty na biura firm – jak miało to miejsce w przypadku firmy Bain&Company w Szanghaju – inwestorzy z Wall Street nie reagują zadowoleniem. Do tej pory partia gwarantowała pewną społeczną stabilność, co było doceniane na giełdzie, ale musiało być prowadzone przez ludzi zorientowanych w żelaznych zasadach globalnych finansów. Takim człowiekiem w Chinach był na przykład Wang Qishan, najpierw szef dużego państwowego banku, który z czasem awansował na stanowisko wiceprezydenta Republiki Ludowej. Chiński Bank Centralny postrzegano przez dług czas jako orędownika reform, jednak na jego czele umieszczono obecnie lojalnego wobec partii urzędnika, który najwyraźniej ma obsesję na punkcie kontroli. Państwo pompuje kasę w państwowe przedsiębiorstwa, które rozszerzają swoje gospodarcze wpływy, a w kryzysowych sytuacjach – takich jak obecnie – są proszone o przekierowanie kapitału na giełdę, żeby powstrzymać krach. W ten sposób stawia się ideologię i partię przed pragmatyzmem i rynkiem.

Zdezorientowani inwestorzy i zwrot do wewnątrz

Zbudowanie takiego kontekstu sprawia, że zagraniczni inwestorzy podchodzą do chińskiego rynku z coraz większym sceptycyzmem. A to oznacza, że zakładany wzrost gospodarczy może być trudny do osiągnięcia. „Bez przejrzystości rynek w końcu przestanie im wierzyć” – przewiduje Herrero, podając przy okazji w wątpliwość wiarygodność liczb przedstawionych przez Pekin.

Przeczytaj także:

Po zakończeniu Zgromadzenia Narodowego premier Li Qiang miał jak zwykle spotkać się z dziennikarzami i za ich pośrednictwem uspokoić zaniepokojonych inwestorów. Do tego spotkania jednak nie doszło, odwołano je nagle, co zdezorientowało decydentów jeszcze bardziej.

Wydaje się, że rozpoczynający trzecią kadencję prezydent Xi jest zdeterminowany, by zadbać o wewnętrzną stabilność, nie zważając przy tym na międzynarodowe czy ekonomiczne koszty.

SourceLe Figaro

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »