Jednym z pomysłów jest 9-procentowa składka zdrowotna, którą prowadzący działalność biznesmeni byliby zmuszeni płacić, bez możliwości odliczenia jej od podatku dochodowego, co dziś w znacznym stopniu można zrobić. Liczona od przychodów składka znacząco obciążyłaby budżet, zwłaszcza małych firm, choć rząd mógłby zyskać nawet kilkanaście miliardów złotych rocznie.
Nie zgadza się na to Porozumienie, czyli partia Jarosława Gowina, a jej Zarząd uważa, że pomysł wymaga istotnej korekty. Choć trwają w tej kwestii negocjacje koalicjantów, to wiele wskazuje na to, że PiS zamierza pozostać przy pierwotnych ustaleniach. Wciąż też nie nadeszły ze strony rządu żadne konkrety, odnośnie do planowanych w „Polskim Ładzie” zmian podatkowych.
Zyskają pracownicy, stracą przedsiębiorcy
Dużo do myślenia daje też wypowiedź wspomnianego wiceministra finansów podczas konferencji podatkowej na Uniwersytecie Warszawskim.
„W »Polskim Ładzie« znajdzie się mechanizm tzw. ulgi dla klasy średniej, która ma rekompensować zmiany w zakresie składki zdrowotnej. Ulga będzie skierowana do pracowników, którzy zarabiają miesięcznie między 5,7 tys. zł a 11 tys. zł. Dzięki niej tacy pracownicy nie odczują niekorzystnych zmian” — wyjaśnił Jan Sarnowski.
Sformułowanie „pracownicy” obejmuje osoby zatrudnione na umowach o pracę, ale niekoniecznie przedsiębiorców, którzy nie staną się beneficjentami tej ulgi. Ministerstwo Finansów poinformowało też, że właściciele firm rozliczający się według 19-procentowego podatku liniowego PIT, nie skorzystają z kwoty wolnej od podatku w wysokości 30 tys. złotych rocznie.
Wśród rozwiązań „Polskiego Ładu” wchodzącego w życie 1 stycznia 2022 roku znalazło się także podniesienie drugiego progu podatkowego z 85,5 tys. zł do 120 tys. zł oraz obniżenie stawki podatku ryczałtowego dla części tzw. profesjonalistów.
„Najwięcej zyskają pracownicy zarabiający do 120 proc. przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia. Ogólnie rzecz biorąc, na „Polskim Ładzie” skorzysta 18 milionów podatników” — przekonuje wiceminister.
Jednak „Polski Ład” wzbudził słuszne obawy Rady Przedsiębiorczości, do której należą największe organizacje biznesowe. Konkluzja jest bowiem prosta: nowy pomysł na gospodarkę znacznie utrudni życie setkom tysięcy polskich przedsiębiorców.
