56 chińskich samolotów bojowych naruszyło przestrzeń powietrzną Tajwanu. Kraj, chcąc udaremnić zagrożenie, uruchomił odrzutowce. Pekin wciąż uważa Tajwan za swoją „zbuntowaną prowincję”.
Tajwański minister obrony Chiu Kuo-cheng uważa, że Chiny mogą przeprowadzić inwazję na jego kraj, na pełną skalę, do 2025 r. Obecnie, chociaż mają taką możliwość, nie decydują się na ten ruch, gdyż „muszą wziąć pod uwagę wiele innych rzeczy”.
„Do 2025 r. Chiny doprowadzą do tego, że koszty i straty będą najniższe. Teraz mają możliwości, ale nie rozpoczną wojny łatwo” – twierdzi minister.
Rekordowy pokaz siły
Chiński rząd uważa Tajwan za prowincję separatystyczną, którą w razie potrzeby może zająć siłą. W ostatnich miesiącach doszło do eskalacji napięć między Pekinem a Tajpej.
W poniedziałek 4 października Chiny wysłały rekordową liczbę jednostek latających, które naruszyły strefę identyfikacji obrony powietrznej Tajwanu. Wśród 56 z nich, znalazły się m.in. 34 myśliwce, które towarzyszyły 12 bombowcom Xian H-6, zdolnym do przenoszenia głowic nuklearnych. W odpowiedzi Tajwan wysłał własne samoloty bojowe, by monitorowały sytuację.
Chiny co chwila przypominają Tajwanowi o sobie. Minister obrony opisał sytuację jako „najbardziej poważną” po tym, jak w zeszłym tygodniu co najmniej 150 chińskich samolotów wojskowych weszło w strefę obrony powietrznej kraju, gdy Państwo Środka obchodziło swoje święto narodowe.
5 października prezydent Biden poinformował, że rozmawiał z Xi Jinpingiem. „Zgodziliśmy się, że będziemy stosować się do porozumienia w sprawie Tajwanu. Wyjaśniłem mu, że nie powinien robić czegokolwiek poza stosowaniem się do porozumienia” – powiedział amerykański przywódca.
