fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

14.8 C
Warszawa
piątek, 26 kwietnia, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Dyplomatyczna przygoda premiera Bennetta z Rosją – analiza „The Jerusalem Post”

Kiedy kilka miesięcy temu Rosja przygotowywała inwazję na Ukrainę, premier Izraela Naftali Bennett zwołał przedstawicieli służb bezpieczeństwa izraelskiej dyplomacji. Debatowano nad dwoma zagadnieniami: jak Izrael powinien odnieść się do działań Władimira Putina oraz czy Izrael powinien dostarczyć broń Ukrainie.

Warto przeczytać

Na tym spotkaniu przyjęto dość znaną strategię „dobrego i złego policjanta”, w ramach której Izrael oficjalnie wystąpi przeciwko Rosji, choć w dość łagodnej formie, natomiast nie podejmie bezpośrednich działań wymierzonych w Rosję. Bennett odegra rolę dobrego policjanta i będzie powstrzymywał się od krytykowania Putina, natomiast izraelski minister spraw zagranicznych Ja’ir Lapid pójdzie w tym na całość.

W ten sposób Bennett chciał zachować dobre relacje z Putinem i swobodę działania w Syrii. Teraz jednak stało się jasne, że życzenia premiera się nie spełniły, a relacje między Moskwą a Jerozolimą weszły w etap kryzysowy. Rosja wystosowała nagany dla izraelskich ambasadorów, powiedziała bzdury o żydowskich korzeniach Hitlera i oskarżyła Izrael o wspieranie neonazistów.

W Izraelu dyplomaci zaczęli się zastanawiać, czy pierwotnie przyjęta strategia nie była błędem. Zwłaszcza że spora część zachodniego świata uważa wcześniejszą postawę Izraela za zbyt łagodną, a nawet przychylną Putinowi.

Pod koniec lutego, w pierwszym tygodniu inwazji, Izrael znalazł się pod światową presją, by zająć wyraźne stanowisko. W Kancelarii Premiera dyskutowano wtedy nad dość osobliwym pomysłem: obsadzenia Bennetta na stanowisku potencjalnego mediatora.

Przeczytaj także:

Pomysł ten należał między innymi do Shimrit Meir, doradczyni dyplomatycznej premiera. Spotkał się on jednak ze sceptycyzmem ze strony innych doradców – między innymi doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego Eyala Hulaty. Sam Bennett uznał jednak pomysł za wspaniały i zaczął pracę nad tajnym wyjazdem do Moskwy zaplanowanym na 5 marca.

Przed wyjazdem Bennett kazał Meir przekazać odpowiednie informacje Amerykanom. Tym jednak pomysł premiera się nie spodobał, choć nie wyrażali stanowczych protestów. Relacje administracji Bidena z izraelskim premierem i jego doradczynią były i tak wystarczająco napięte. Sekretarz stanu Antony Blinken poinstruował amerykańskiego ambasadora w Izraelu Toma Nidesa, żeby nie sprzeciwiał się ani podróży, ani próbom mediacji podejmowanym przez Bennetta. W końcu mogło to ocalić życia cywilom.

Izraelski minister spraw zagranicznych też podchodził sceptycznie do tego planu, ale współpracował z premierem. Lapid trzymał się planu i wciąż stanowczo potępiał Rosję i jej wojenne zbrodnie. Choć politycy współpracowali, to plan mediacji był całkowicie po stronie Bennetta, i to jego miały dotknąć ewentualne konsekwencje dyplomatycznego wyjazdu.

Do tego, by nie mieszać się w rosyjsko-ukraińskie sprawy, przekonywał Bennetta także minister ds. Jerozolimy i dziedzictwa narodowego Ze’ew Elkin, zwany w Izraelu „putinistą”, który był oficjalnym tłumaczem podczas wielu spotkań Putina z premierem Binjaminem Netanjahu. Ale wielu urzędników – także bardzo doświadczonych dyplomatycznie – uważało, że plan Bennetta-Meir może skończyć się źle dla Izraela.

W końcu Bennett dał się przekonać i mediacje wstrzymano. Niemniej dało to Izraelowi więcej czasu na dystansowanie się względem konfliktu – bo przecież nie można było oczekiwać, że szykujący się do mediacji premier przyłączy się jednocześnie do zachodnich sankcji nakładanych na Rosję.

Teraz jednak dodatkowy czas się skończył i Zachód nie przyjmuje dalszych usprawiedliwień Izraela. Bennett znalazł się więc w fatalnym położeniu – na mediację nie ma już większych szans, relacje z Rosją uległy pogorszeniu, „wolność lotnicza” nad Syrią może zostać odebrana i nie ma już wymówek przed przyłączeniem się do sankcji przeciwko Kremlowi.

Niedawne zawirowania w relacjach rosyjsko-izraelskich nadal nie ucichły. Prawdą jest, że Putin odciął się od wypowiedzi rosyjskiego ministra spraw zagranicznych na temat Hitlera, ale czy to nie przypomina rosyjskiego wydania taktyki „dobrego i złego policjanta”? Prezydent jest łagodny, a minister Siergiej Ławrow dokręca śrubę.

Problemem gabinetu Bennetta jest też brak koordynacji działań. Wspomniana doradca do spraw dyplomacji gościła niedawno w Stanach Zjednoczonych, gdzie spotkała się z doradcą prezydenta Bidena ds. bezpieczeństwa narodowego Jackiem Sullivanem. Nie wiedział o tym jednak nic Hulat, czyli oficjalny odpowiednik Sullivana w rządzie Izraela.

Premier przyjął ostrzeżenia od uznanych dyplomatów i ministrów, że taki brak koordynacji może umożliwić innym państwom wpływanie na izraelską politykę. Komunikacja i dyplomacja powinny płynąć jednym, spójnym kanałem.

Pojawiają się głosy, że ten styl prowadzenia dyplomacji przypomina sposób, w jaki prowadził ją Netanjahu, kiedy był premierem. Nazywano go metodą pingwina.

„Nie koncentrował się na tym, kto jest odpowiedni do danej misji. Zamiast tego zbierał swój personel, pytał, kto chce jechać w konkretne miejsce, a ten, kto podnosił głowę jak pingwin, był wybierany bez zastanawiania się, czy jest odpowiednią osobą do tego konkretnego zadania” – wspomina jedna osoba związana z rządem.

Bennett ma także polityczne kłopoty na własnym terenie. Niemal codziennie musi toczyć bitwy z opozycją, martwić o większość w Knesecie i zmianę frontu członków koalicji, która łatwo może się załamać.

Także sama Jamina – partia Bennetta – sprawia mu problemu. Idit Silman odeszła z koalicji i zabrała większość polityków Bennetta. Wtedy pojawiły się głosy, że właśnie Meir odpowiada za skierowanie Bennetta w lewo, co doprowadziło do rozłamu. W wywiadzie dla Kanału 12 Silman przywołała słowa premiera, który mówił o „Zachodnim Brzegu” – jej zdaniem użycie tego terminu (przypisywanego Meir) jasno wskazuje, że nie jest on już przedstawicielem izraelskiej prawicy.

Jednak w pozostałej części partii też nie jest dobrze. Członek Knesetu Nir Orbach zastanawia się nad opuszczeniem szeregów partii. Co więcej – inni posłowie podejrzliwie patrzą na Gideona Saara, lidera Nowej Nadziei, podejrzewając go o układy z Netanjahu. Jeszcze inni za problemy w rządzie winą chcą obarczyć ministra obrony Beniego Ganca.

W takiej sytuacji Bennett powinien skupić swoją uwagę i środki na rozwiązywaniu wewnętrznych problemów, a nie szukać dyplomatycznych przygód z Rosją.

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »