10 listopada 2021 r. bitcoin osiągnął szczytową wartość 69 tys. dolarów. 19 maja 2022 r. wyceniano go już tylko na 28,6 tys. dolarów. Zaledwie w pół roku bitcoin stracił na wartości 58 proc. To jednak nic w porównaniu z 99,99-proc. spadkiem wartości Luny w ciągu dwóch dni. To kryptowaluta, która ma być mniej zmienna, ponieważ należy do podgatunku „stablecoins”.
W wyniku upadku Luny w pustkę monetarną trafiło co najmniej 30 mld dolarów. Waluta była wirtualna, ale straty dla tych, którzy ją posiadali, są realne. Do tego stopnia, że na stronach forum dyskusyjnego poświęconego temu historycznemu krachowi kryptowalut, uznano za celowe umieszczenie numerów telefonów alarmowych dla samobójców.
Oficjalna waluta Salwadoru
Zapewne również noce prezydenta Salwadoru Nayiba Bukele mogą być bezsenne. Dumny z tego, że jest liderem innowacji monetarnych i ignorując ostrzeżenia Międzynarodowego Funduszu Walutowego, we wrześniu 2021 r. postanowił uczynić bitcoina oficjalną walutą swojego kraju, obok dolara.
Mimo licznych zachęt finansowych ze strony rządu, takich jak zniżka na zakup benzyny w bitcoinach, nie doszło do oczekiwanej rewolucji kryptowalutowej. Mniej niż 5 proc. płatności w Salwadorze dokonywanych jest obecnie za pomocą bitcoina, który ze względu na ogromną niestabilność nie wzbudza zaufania obywateli. Ale poważniejszym problemem jest fakt, że kraj padł ofiarą nieufności międzynarodowych kredytodawców i znajduje się na skraju bankructwa, osłabiony finansowo przez deprecjację bitcoinów, które bank centralny masowo kupował na polecenie monetarnego autokraty Bukele.
Przeczytaj także:
- Ukraina/ Minister: Fundusz kryptowalut na rzecz Ukrainy zebrał 50 mld dol. w ciągu tygodnia
- USA, Chiny, UE i Big Tech w walce o kontrolę nad cyfrowym światem
- Inwestorzy kryptowalutowi zostali przelicytowani
- O Bitcoinie jako pieniądzu przestępstwa lub wolności, pisze „Le Monde”
Według „Le Point” niedawny spadek kursu kryptowalut dowodzi, że wbrew twierdzeniom ich zwolenników, nie są one ani ochroną przed inflacją, ani bezpieczną przystanią w czasach zawirowań na giełdzie. Nie służą jako środek płatniczy, nie tworzą żadnego bogactwa, a ich wartość jest racjonalnie niemożliwa do oszacowania.
Zwolennicy wirtualnej waluty uważają wszystkich tych, którzy ośmielają się kwestionować jej ekonomiczną użyteczność, za „starych pierników”, którzy postrzegają ją za czyste narzędzie spekulacyjne, dziwnie lubiane przez wrogów „systemu” i zdeklarowanych przeciwników kapitalizmu finansowego.
Opinia „Wyroczni z Omaha”
Amerykański finansista Warren Buffett, ósmy najbogatszy człowiek na świecie, który w sierpniu zdmuchnie na torcie 92 świece, nie przejmuje się określeniem „stary piernik”. Na dorocznej konferencji udziałowców swojej firmy inwestycyjnej Berkshire Hathaway, człowiek znany jako „Wyrocznia z Omaha” wyraził swoją opinię na temat bitcoina.
„Nie wiem, czy za pięć, czy dziesięć lat będzie wart więcej, czy mniej niż dziś, ale jestem pewien, że nic nie produkuje” — powiedział.
I dodał, że byłby skłonny natychmiast zapłacić 25 mld dolarów, aby kupić 1 proc. wszystkich farm w USA, które dostarczają żywność Amerykanom, ale nie wymieniłby wszystkich bitcoinów na świecie za 25 dolarów.
„Nie wziąłbym ich, bo co mógłbym z nimi zrobić? Musiałbym je jakoś odsprzedać. To donikąd nie prowadzi” — podsumował.