fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

-0.4 C
Warszawa
wtorek, 19 marca, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

„Rosja musi przegrać tę wojnę…”

Anders Fogh Rasmussen o Putinie, NATO i nowym porządku świata

Warto przeczytać

Były sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen w wywiadzie dla „Foreign Policy” porusza sprawę rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Mówi też o przyszłości NATO, ambicjach Putina, ale nie tylko. Duński polityk założył w 2017 r. organizację Sojusz Demokracji, która w tym roku jest gospodarzem szczytu demokracji w Kopenhadze.

Dla NATO 2022 r. jest wyjątkowy. Organizacja powiększy się prawdopodobnie o Szwecję i Finlandię. Wojna, która toczy się w Ukrainie, nadała jej nowy sens. Zjednoczyła mocniej członków, którzy pospieszyli napadniętemu państwu z pomocą.

O nowych członkach NATO

W obliczu toczącej się w Ukrainie wojny, Finlandia i Szwecja chcą przystąpić do Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego. Tymczasem, prezydent Turcji Recep Tayyip Erdoğan nie chce rozszerzenia NATO. Z dużym prawdopodobieństwem będzie próbował zablokować nowym krajom możliwość dołączenia do sojuszu.

Duński polityk uważa jednak, że mimo to Finlandia i Szwecja przystąpią do NATO. „Erdoğan wykorzysta to jako dźwignię do rozwiązania pewnych dwustronnych problemów ze Stanami Zjednoczonymi. Myślę, że w gruncie rzeczy chodzi tu bardziej o relacje między Turcją a Stanami Zjednoczonymi niż między Turcją a dwoma krajami nordyckimi” – mówi.

Erdoğan, który startuje niedługo w wyborach prezydenckich, próbuje wzmocnić swoją pozycję. Dlatego też zajmuje tak twarde stanowisko.

Przeczytaj także:

By je zmienił, muszą paść konkretne deklaracje ze strony Finlandii i Szwecji, pokazujące, że są one przeciwne terroryzmowi. Zapewne Erdoğan będzie też oczekiwał, że oba te państwa zniosą nałożone na Turcję embargo na broń. Najistotniejsze dla niego będą jednak ustępstwa ze strony Stanów Zjednoczonych w kwestii umowy dotyczącej samolotów F-16/F-35.

Nawet jeśli postawa Turcjiosłabia NATO, niemożliwe jest wyrzucenie jej z sojuszu. Na dodatek ze strategicznego punktu widzenia, byłoby to dużym błędem, gdyż spowodowałoby, że jeszcze bardziej zorientowałaby się ona na Rosję. „Uważam, że Turcja jest nam potrzebna jako pomost między Zachodem a Wschodem” – mówi Rasmussen.

Rozmówca przyznaje, że jeszcze będąc premierem Danii, miał nadzieję, że Finlandia i Szwecja przystąpią do NATO. Wiedział jednak, że taka decyzja dla obu krajów może okazać się zbyt trudna. Szwecja od 200 lat jest wolna od sojuszy, a Finlandia z oczywistych powodów nie chciała prowokować Rosji. Dopiero atak Putina na Ukrainę zmienił tę sytuację.

O sile rosyjskiej armii

Rasmussen uważa, że NATO popełniło dwa błędy w obliczeniach. Po pierwsze, przeszacowali siłę militarną Rosji. Tymczasem „pomimo ogromnych inwestycji w sprzęt wojskowy i ponownego otwarcia starych baz radzieckich, widzieliśmy bardzo słabą rosyjską armię. Nie wiadomo jeszcze, dlaczego tak się dzieje. Myślę, że jedną z przyczyn może być korupcja” – mówi duński polityk. Drugim błędem było niedocenienie brutalności i ambicji Putina.

Trzeba pamiętać, że Rosja dysponuje bronią atomową. JednakPutin doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że jeśli użyje broni masowego rażenia – jądrowej, chemicznej lub biologicznej – spotka się ze zdecydowaną odpowiedzią wojskową NATO.

Prezydent Francji Emmanuel Macron apeluje, by nie drażnić i upokarzać prezydenta Rosji. Jednak nie da się uchronić Putina przed upokorzeniem. „Koszt zachowania twarzy dla Putina będzie o wiele wyższy niż całkowita klęska wojsk rosyjskich na Ukrainie” – twierdzi Rasmussen. Według niego Rosja musi przegrać tę wojnę, bo inaczej nie poprzestanie na jednym kraju. Wejdzie do Mołdawii, Gruzji, zacznie naciskać kraje bałtyckie. Tym bardziej, obowiązkiem Zachodu jest dostarczyć Ukraińcom środki do walki.

O rozszerzaniu się NATO

Zdania uczonych i myślicieli, co sprowokowało Putina do ataku, są podzielone. Część twierdzi, że jest on reakcją na rozszerzenie NATO. Wielu innych uważa, że jedną z przyczyn jest to, że USA podjęły nieprzemyślaną, powierzchowną decyzję, popierając w latach 90. i 2000 ekspansję Paktu Północnoatlantyckiego.

Rasmussen się jednak z tym nie zgadza, twierdząc, że NATO nie prowadziło żadnej kampanii na rzecz rozszerzenia. Faktem natomiast jest to, że byłe komunistyczne dyktatury w Europie Środkowej i Wschodniej, chcąc uzyskać gwarancję bezpieczeństwa, same ubiegały się o takie członkostwo. I zostały przyjęte, zgodnie z polityką otwartych drzwi. „Zamiast więc oskarżać NATO o to, że jest problemem, myślę, że ludzie powinni zastanowić się w debacie, dlaczego sąsiedzi Rosji raz po raz ubiegają się o członkostwo w NATO, aby uzyskać gwarancje bezpieczeństwa?” – mówi Rasmussen. Oczywiście dlatego, że się boją Rosji. I to jedynie ona jest odpowiedzialna za obecną inwazję.

O tym, czy Ukraina powinna być już w NATO

Rasmussen uważa, że z perspektywy czasu widać, że już wiele lat temu zostały popełnione błędy. NATO było zbyt naiwne.

Pierwszy błąd popełniono w 2008 r. na szczycie NATO w Bukareszcie. Wtedy zadecydowano, że Ukraina i Gruzja zostaną członkami organizacji. Nie doszło jednak do porozumienia w sprawie przyznania im tzw. planu działania na rzecz członkostwa. Nie określono jasnej ścieżki rozwoju dla tych krajów. To był sygnał dla Putina, który jeszcze w tym samym roku zaatakował Gruzję.

Kolejny błąd został popełniony sześć lat później, w 2014 r. Po nielegalnej aneksji Krymu przez Rosję wprowadzono zbyt łagodne sankcje. Putin uznał więc, że niemal bez żadnych kosztów, może siłą zagarniać, co tylko chce.

O przewodniczeniu NATO

Rasmussen jako były Sekretarz Generalny NATO ocenia, że osoba piastująca to stanowisko jest w bardzo trudnej sytuacji, ponieważ musi osiągnąć konsensus. Sam chciał wówczas innego podejścia. Już wcześniej, gdy był premierem Danii, opowiadał się za przyznaniem Gruzji i Ukrainie planu działania na rzecz członkostwa. Ale nie udało się wtedy osiągnąć konsensusu w ramach NATO. W 2014 r. optował za jeszcze bardziej zdecydowanymi działaniami. I w tamtym przypadku nie udało się osiągnąć konsensusu.

Jednak powinno się wyciągnąć wnioski z historii. Ustępstwa wobec dyktatorów do niczego nie prowadzą. Ci ludzie szanują jedynie język władzy, siły i jedności. Miękka postawa wobec nich nie przyczynia się więc do pokoju, a jedynie do wojny i konfliktów.

O dwóch obozach

Według duńskiego polityka ludzkość zbliża się do nowego porządku światowego. Będą w nim współistnieć dwa obozy: autokratyczny pod przywództwem Chin i demokratyczny pod przywództwem Stanów Zjednoczonych. Demokracje czeka jednak konfrontacja, zanim autokraci zrozumieją, że konstruktywna współpraca jest lepszym rozwiązaniem.

Wolny świat dysponuje ogromną siłą ekonomiczną, reprezentując aż 60 proc. gospodarki światowej. Jeśli kraje będą umieć się zjednoczyć, mają szansę wzbudzić pewien szacunek Pekinu.

Jednak część krajów znajduje się „pośrodku”. Będą one zmuszone w końcu dokonać wyboru, do którego obozu przystać, i się tego boją. To na przykład Indie postrzegające sprawy światowe przez pryzmat walki z Chinami. Z jednej strony przyjmują one broń od Rosji, z drugiej, pielęgnują stosunki bezpieczeństwa ze Stanami Zjednoczonymi w regionie Indo-Pacyfiku.

To, co mogą zrobić w tej sytuacji demokracje, to stać się na tyle atrakcyjne, by takie niezdecydowane kraje zechciały mocno zakotwiczyć w obozie demokratycznym. Indiom powinny na przykład zostać zaoferowane dostawy broni, jeśli zerwą więzi z Rosją.

Tymczasem na całym świecie następuje spadek wolności i demokracji. Należy odwrócić tę tendencję. Trzeba stanowczo sprzeciwiać się postępującym autokracjom. Jednak ważny jest nie tylko ideał demokracji, ale też prosta ekonomia i właśnie broń.

Rasmussen twierdzi, że potrzebny jest tu sojusz demokracji. W jego ramach kraje muszą traktować się nawzajem w sposób uprzywilejowany pod względem gospodarczym. By to osiągnąć, muszą ustanowić międzynarodowe normy i standardy w zakresie wykorzystania nowych technologii. Trzeba też stworzyć instrumenty kredytowe dla firm prywatnych, które chcą zmienić swoje linie zaopatrzenia z państw autokratycznych na bardziej stabilne państwa demokratyczne.

Należy mieć świadomość, że prawdziwa, rzeczywista demokracja to nie tylko organizowanie wolnych i uczciwych wyborów, tylko znacznie więcej.

„Trzeba zaszczepić kulturę demokratyczną w każdym człowieku. Zamiast podejścia odgórnego, w którym zaczyna się od wyborów, należy przyjąć podejście oddolne, w którym wzmacnia się społeczeństwo obywatelskie i uczy ludzi, że demokracja to coś więcej niż tylko posiadanie większości w parlamencie. Chodzi także o ochronę jednostki. To ochrona mniejszości, przeciwdziałanie korupcji itd.” – mówi Duńczyk.

Uważa on, że jedną ze słabości demokracji jest niecierpliwość. „Oczekujemy, że inne narody, o innej kulturze i tradycjach historycznych, z dnia na dzień przekształcą się w dobrze funkcjonujące demokracje. Nie powinniśmy zapominać, że w naszych dobrze funkcjonujących demokracjach poświęciliśmy całe pokolenia, aby ugruntować instytucje demokratyczne i kulturę demokratyczną” – tłumaczy rozmówca.

Anders Fogh Rasmussen – duński polityk, w latach 1998–2009 przewodniczący liberalnej partii Venstre, od 2001 do 2009 premier Danii. W latach 2009-2014 był sekretarzem generalnym NATO, w okresie, w którym doszło do dwóch kolejnych aktów rosyjskiej agresji: po raz pierwszy w 2008 r., kiedy Rosja zaanektowała Abchazję i Osetię Południową z Gruzji, a następnie w 2014 r., kiedy Putin najechał i zajął Krym.

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »