Prostota, jaka panowała po drugiej wojnie światowej w połowie XX wieku, rozpłynęła się, a konieczna zmiana pozycji na nowej, stale zmieniającej się scenie światowej jest dla Japonii niezwykle trudna, wysoce kontrowersyjna i bardzo destrukcyjna.
Po roku 1945 wyzwanie było ogromne, ale stosunkowo proste. Ameryka jako zwycięzca stała się niezastąpionym sojusznikiem, a także architektem i nadzorcą odbudowy kraju ze zgliszcz. Bezpieczeństwo — takie, jakie było potrzebne — można było pozostawić w ich rękach.
„Historyczna misja” Chin
Podczas gdy inne mocarstwa, takie jak Wielka Brytania, zmagały się z agonią imperialnej przeszłości, bankructwem spowodowanym wojną i gorzkim dziedzictwem ideologicznym, dla Japonii wszystko to zniknęło w dymie i horrorze klęski oraz Hiroszimy. Dzięki temu Japonia mogła odbudować od podstaw gospodarkę, częściowo stworzyć nową strukturę społeczną oraz demokrację, co bardzo dobrze pasowało do japońskiego zamiłowania do łączenia tradycji z innowacyjnością. Powstała oszałamiająco prężna nowa potęga przemysłowa, która na pewien czas zaskoczyła nawet samych Amerykanów.
Obecnie wszystko wygląda inaczej. Wielki sąsiad — Chiny — który przez dziesięciolecia po wojnie był ogarnięty konfliktem wewnętrznym, wyłania się jako asertywny gigant gospodarczy, dysponujący zaawansowaną technologią i dużymi wydatkami na obronę oraz mówiący o swojej „historycznej misji” ponownego wchłonięcia Tajwanu.
Przeczytaj także:
- Pakt AUKUS nie przysłuży się Australii, Japonia też powinna się go wystrzegać – uważa „Nikkei Asia”
- Sankcje na półprzewodniki mogą zapobiec inwazji Chin na Tajwan
- Czy świat potrzebuje „gospodarczego NATO”?
- Japończycy mają sposób na pociski hipersoniczne
Po drugiej stronie Pacyfiku Ameryka zaczyna zmagać się z problemem „postprymatu”, ponieważ światowe przywództwo staje się o wiele trudniejsze do utrzymania w sieciowym świecie, a napędzany cyfrowo pochód populizmu dzieli i rozprasza kraj wewnętrznie.
Wygląd pola bitwy ewoluował
W jaki sposób Japonia ma zająć swoje miejsce w tym nowym wielobiegunowym i hiperpołączonym globalnym krajobrazie?
Pacyfistyczna Japonia, która po klęskach militaryzmu i wojny światowej tak mocno się zakorzeniła i mogła szczęśliwie przetrwać pod amerykańskim parasolem, musi teraz dostosować się do Japonii, która znajduje się na pierwszej linii obrony przed ekspansjonizmem Chin.
Jest to zadanie dalekie od prostoty zimnej wojny. Dzisiejsze wielkie gospodarki zostały splecione w nierozerwalny łańcuch dostaw i wzajemnych inwestycji na niespotykaną dotąd skalę, czego doskonałym przykładem są japońskie powiązania handlowe i inwestycyjne z Chinami. Charakter konfliktu i wygląd pola bitwy ewoluował od żołnierzy i sprzętu wojskowego do konfliktu cybernetycznego, udziału bezzałogowców, kontroli i zniekształcania informacji oraz nowych rodzajów penetracji wywiadowczej.
Prawdą jest, że te dylematy związane z bezpieczeństwem, napędzane głównie przez Chiny, dotyczą także Europy, gdzie ścierają się sinofobiczne i sinofilskie impulsy i interesy. Jednak dla Japonii to, co wydaje się odległym problemem geopolitycznym, jest codziennym wyzwaniem. Pociski rakietowe nad japońskimi wodami, wystrzeliwane przez szalonego Kim Dzong Una, dodatkowo zwiększają bezpośrednie zagrożenie.
Zmiana charakteru „samoobrony”
Obecne pokolenie wzywa Japonię do powrotu do bycia „normalnym krajem”. Czy po trzech ćwierćwieczach ta podróż się rozpoczęła? To zależy oczywiście od tego, co rozumie się przez „normalność”.
Jeśli oznacza to stanie się mocarstwem jądrowym — co jest technologicznie osiągalne — to nie ma żadnych szans. Jeśli oznacza porzucenie wszelkich pacyfistycznych zapędów i radykalną zmianę charakteru „samoobrony” w konstytucji, to również dla Japończyków może być zbyt wiele. Jeśli jednak oznacza to większą gotowość do praktycznego przyłączenia się do paktów bezpieczeństwa i odgrywania większej roli w instytucjach globalnych, to już się dzieje.
Japonia po cichu wchodzi w nowe porozumienia z Australią, Indiami, Niemcami i Wielką Brytanią dotyczące bezpieczeństwa. Okręty wojenne w ramach samoobrony eskortują i współpracują z okrętami nieamerykańskimi, po raz pierwszy od 1945 r. Szybko rośnie jej udział w rozwoju broni i handlu nią.
„Normalność” staje się jedyną opcją
Tak więc o ile wielka zmiana konstytucji może nie wchodzić w grę, o tyle mniejsze, stopniowe dostosowania i usunięcie niektórych przestarzałych japońskich ograniczeń we współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa globalnego można obejść. Nawet już to zrobiono. „Normalność” staje się jedyną opcją.
Oznacza to również, że Japonia nie może już dłużej pozostawać z boku złożonej i trudnej polityki bliskowschodniej, pozostawiając problemy sfrustrowanym i zdezorientowanym zachodnim sojusznikom. Nie może też uniknąć odgrywania znaczniejszej roli, współmiernej do jej znaczenia przemysłowego i gospodarczego, nie tylko w rozwoju Afryki i krajów wschodzących, ale także w aktywnym promowaniu stabilności i wolności od dominacji Chin, w którą zbyt łatwo wpadają mniejsze kraje.
Era „Afryki bez wsparcia”
W opinii Lorda Howella narody europejskie — w tym Wielka Brytania — mogą się wiele nauczyć od Japonii, wyraźnie starzejącego się narodu, który w jakiś sposób przekształcił ten aspekt w pozytywną i społecznie wiążącą siłę. Na przykład w Tokio można znaleźć jaśniejsze niż w wielu innych krajach rozwiniętych myślenie o zarządzaniu pomocą zagraniczną, ponieważ wyłaniająca się era „Afryki bez wsparcia” umieszcza całe przedsięwzięcie, wraz z jego dziesięcioleciami niejednolitego sukcesu, w nowym kontekście.
Być może wkraczamy w inną erę, w której narody średniej wielkości (pod względem liczby ludności) odgrywają coraz większą rolę geopolityczną, są zaangażowane w stabilizowanie sytuacji na naszej planecie i rozwiązywanie jej najważniejszych problemów, zwłaszcza w przygotowaniu na skutki zmian klimatycznych i stale rosnącą masową migrację ludności. Japonia ma szansę być kluczowym graczem w tym nowym świecie.
Lord David Howell jest członkiem Izby Lordów z ramienia brytyjskiej Partii Konserwatywnej. Jest autorem książki „The Japan Affair”, która opowiada o ewolucji stosunków między Wielką Brytanią a Japonią.