fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

19 C
Warszawa
czwartek, 16 maja, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

13 grudnia 1981 roku był dniem zdrady narodowej

Już pamiętne przemówienie Wojciecha Jaruzelskiego, powołujące się na decyzję Rady Państwa (zgodną jakoby z postanowieniami PRL-owskiej konstytucji) było jawnym urągowiskiem ze wszystkiego, w co wierzył Naród – bez względu na poglądy polityczne i indywidualne postawy – w czasach słusznie minionego ustroju.

Warto przeczytać

Solidarność, która od początku była czymś więcej, niż tylko związkiem zawodowym, została tego dnia uwięziona wraz z naszą wolnością i nadziejami na ułożenie polskich spraw zgodnie z aspiracjami i wielowiekową tradycją, zawartą w trzech prostych słowach: Bóg, Honor, Ojczyzna.

Nie przypadkiem wszak w jej szeregach było także milion członków PZPR, którzy w przestrzeni publicznej, wbrew temu, jak ich wychowano i w co, w istocie wierzyli (w imię konformizmu, dla kariery i osobistych korzyści) – afirmowali narzucony sowieckimi bagnetami porządek.

Ulga, jaką w pierwszych dniach po ogłoszeniu stanu wojennego deklarowano w oficjalnych przekazach, była jedynie zasłoną dymną, bo ludzie na spontanicznie organizowanych masówkach i strajkach, wbrew surowym prawom tamtego czasu nie kryli sprzeciwu wobec zaprowadzonego przez juntę nowego porządku. Porządku, który oznaczał zamrożenie wszelkich form obywatelskiej aktywności. Nie przypadkiem stan wojenny przerwał obrady Kongresu Kultury Polskiej.

Dekret z 12 grudnia 1981 roku zapoczątkował masowe zwolnienia i represje wobec tych wszystkich, którzy odmówili podpisania lojalek, stanowiących deklarację zaprzestania wszelkich działań na rzecz społeczeństwa obywatelskiego i podporządkowanie reżimowi, który nawet wśród członków PZPR utracił poparcie.

Miarą moralnego upadku tamtej władzy były po latach pierwsze częściowo wolne wybory z 4 czerwca 1989 roku, kiedy postaci w rodzaju Jerzego Urbana – naczelnego kłamcy tamtych mrocznych czasów – spektakularnie przegrywały, nawet w obwodach zamkniętych, które w kraju stanowiły jednostki wojskowe, a za granicą polskie placówki dyplomatyczne. Nawet w tak egzotycznych krajach, jak Mongolia.

Sprawcy i zbrodniarze, dzisiaj w większości już na Sądzie Boskim – nigdy w wolnej Polsce nie zostali osądzeni, co może stanowić przyczynek do dyskusji o kondycji wymiaru sprawiedliwości. Dzisiaj, gdy imiona bohaterów tamtego czasu trafiły na karty podręczników historii, ich nazwiskami nazwano ulice i skwery, bądź patronują szkołom i obiektom użyteczności publicznej, trudno uwierzyć, że na blisko dekadę kraj pogrążył się w marazmie, gospodarka w zapaści, tysiące rodzin cierpiało rozłąkę, represje i niedostatek.

W tamtym ponurym czasie jedyną wyspą wolności – oazą nadziei na lepsze jutro i centrum pomocy humanitarnej, a także alternatywnej kultury – był Kościół i parafie, domy katechetyczne, placówki Caritasu oraz Komitet Prymasowski. Kościół nieustannie dopominał się u władz o internowanych ludzi Solidarności, KOR-u, ROPCiO, KPN-u i dziesiątek innych prześladowanych patriotów.

Pokojowe przekazanie władzy poprzedziły negocjacje, które w istocie oznaczały koncesje i gwarancje dla prominentnych działaczy PZPR, ich sojuszników i wysokich rangą funkcjonariuszy resortów siłowych, którzy paradoksalnie znaleźli się wśród beneficjentów polskiej transformacji, dokonanej za cenę ofiar milionów Polaków. Olbrzymia większość Narodu zmagała się ze skutkami drakońskiej kuracji zwanej Planem Balcerowicza, podczas gdy autorzy ekonomicznej utopii korzystali z sutych apanaży, przywilejów emerytalnych i bogacili się na tzw. prywatyzacji. To także dziedzictwo tej tragicznej w naszej historii, grudniowej nocy.

SourceRedakcja

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »