fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

15.2 C
Warszawa
poniedziałek, 29 kwietnia, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Co to cenzura? Teorie spiskowe na temat internetowej cenzury okazały się prawdziwe

Jak twierdzi amerykański politolog Wilfred Reilly w swoim artykule dla „National Review” Twitter i inne media społecznościowe przez lata kłamały w kwestii neutralności informacyjnej.

Warto przeczytać

8 grudnia 2022 r. Elon Musk, nowy właściciel Twittera, ujawnił kolejne dane na temat wcześniejszej działalności popularnej platformy społecznościowej. Były dziennikarz „New York Timesa” Bari Weiss wykazał, że Twitter utrzymuje szeroką gamę wyrafinowanych narzędzi wykorzystywanych do wyciszania kontrowersyjnych kont. Weiss przedstawił wiele przykładów takiej działalności. Na przykład szanowany lekarz i badacz z Uniwersytetu Stanforda dr Jay Bhattacharya został w 2021 r. umieszczony na „czarnej liście trendów”. Tylko dlatego, że poparł gorąco dyskutowaną, ale naukowo uzasadnioną Deklarację z Great Barrington.

Weiss ujawnił też, że popularny prawicowy prezenter radiowy Dan Bongino znalazł się na „czarnej liście wyszukiwania”, co utrudniało znajdowanie jego tweetów. Ograniczenia dotyczyły także konserwatywnego działacza Charliego Kirka. Weiss zamieścił również zrzuty z ekranu administratorów portalu dotyczące popularnych kont na Twitterze. Rzuca się w oczy ogromna ilość zakładek kontrolnych. Chociaż Weiss nie mówi tego wprost, jest oczywiste, że te narzędzia zostały użyte do ograniczenia zasięgu (co najmniej) dziesiątek tysięcy kont.

Popularne narzędzia, takie jak Shadowbird i shadowban.yuzuriza.com pozwalają użytkownikom sprawdzić „status zakazu” ich stron na Twitterze. Pośród milionów użytkowników korzystających w ostatnich latach z platformy spora część otrzymała bana. Nie jest też tajemnicą, że najbardziej ucierpieli tu konserwatyści. Sam Elon Musk ogłosił niedawno, że praktycznie wszystkie brzmiące paranoicznie teorie o politycznych spiskach dotyczących jego platformy, okazały się prawdą. Znany amerykański publicysta Ben Shapiro zwrócił uwagę, że odkąd Musk wycofał różne ograniczenia, to liczba jego followersów wzrosła o prawie milion. I to wszystko ma duże znaczenie, mimo prób bagatelizowania sprawy przez mainstreamowe media.

Co interesujące, Twitter publicznie zaprzeczał takim praktykom. W 2018 r. CEO Twittera Jack Dorsey powiedział po prostu: „Nie banujemy konserwatystów”. To twierdzenie zostało przedstawione także w trakcie formalnych przesłuchań kongresowych. Cyfrowy rynek miał być otwarty, wolny i sprawiedliwy. Obecnie wiadomo, że to nieprawda.

Przeczytaj także:

Co więcej, problem internetowej cenzury nie zaczyna się i nie kończy na Twitterze. Prawie wszystkie znaczące amerykańskie firmy technologiczne są obsadzone przez ambitnych absolwentów Ivy League i Big Ten, a więc najlepszych uczelni w kraju. I działają oni podobnie na pozostałych znaczących portalach. Facebook, na przykład, stłumił osławioną historię laptopa Huntera Bidena z 2020 r. w ciągu kilku dni od podobnej decyzji Twittera. Powody były praktycznie identyczne, czyli niejasne ostrzeżenia rządowe o „rosyjskiej dezinformacji”. Wydaje się, że selekcja i cenzura informacyjna odbywa się nieustannie w całym amerykańskim sektorze dyskursywnym.

Jak twierdzi Reilly, cenzurę można sprawdzić samemu. Wpisywane przez niego hasło „black on white crime” nie zwróciło oczekiwanych wyników szukania w takich przeglądarkach jak Google, Bing, DuckDuckGo czy Yandex. Najwyżej pozycjonowane w Google były suche statystyki FBI, w Bing artykuł z „Minneapolis Star Tribune”, natomiast w Yandex tekst z „Occidental Observer”. Wiele rzetelnych artykułów z prawicowych czy nawet lewicowych stron zostało najpewniej odfiltrowane przez Google jako niewiarygodne.

Z perspektywy badacza społecznego Reilly nie uważa tego wzoru ukrytej cenzury za zaskakujący. Uczeni pracujący w ramach całego paradygmatu analizy politycznej znanego jako Model Attitudinal od dawna twierdzą, że uważny obserwator może przewidzieć około 90 proc. głosów liderów, takich jak sędziowie Sądu Najwyższego. I to jedynie na podstawie ich ideologicznych skłonności. Z tej perspektywy amerykańskie media (które według pomiarów mają tylko 7 proc. racji), portale społecznościowe i środowiska akademickie produkują dokładnie takie wyniki, jakich można by się logicznie spodziewać.

Pokazuje to również, że wyśmiewani konserwatywni myśliciele, którym zarzucano paranoję i brak wiary w badania, ekspertów i trendy, mieli w dużej mierze rację – neutralność informacji to kłamstwo. Takie sprawy, jak związana z COVID-19 Deklaracja z Great Barrington, czy kwestia laptopa Huntera Bidena, nigdy nie zyskały możliwości, by dołączyć do trendów. Prawie wszystkie informacje, które widzimy na co dzień, są w znacznym stopniu kształtowane przez ludzi, którzy umożliwiają do nich dostęp. To nie jest teoria spiskowa, ale fakt.

Jak podsumowuje Reilly – nie znaczy to, że należy przestać korzystać z Twittera czy wyszukiwarek. Warto jednak rozważyć opcję wyszukiwarki DuckDuckGo, która faktycznie pokazuje wszystkie wyniki i pamiętać, że istnieją też biblioteki oraz starsze słowniki i encyklopedie, w których internetowa cenzura nie zdążyła namieszać.

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »