fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

14.2 C
Warszawa
czwartek, 16 maja, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Głos filozofa z Ukrainy (6). Nowa Francja

Warto przeczytać

Ukraiński filozof Konstantyn Sigow postuluje przeobrażenie Francji, co jest Europie potrzebne i w czym Francja w swoisty sposób mogłaby naśladować Ukrainę. To, że dzisiaj taki scenariusz wydaje się mało prawdopodobny, w niczym Sigowa nie onieśmiela, bo i o Ukrainie sprzed roku 2014 uważał on, iż to był kraj apatii, atomizacji i depresji. Sigow twierdzi, że „Każde społeczeństwo, nawet to uśpione, posiada głębokie zasoby, które długo mogą pozostawać ukryte, jak niektóre podziemne rzeki, aby potem nagle wytrysnąć na powierzchnię i zaskoczyć wszystkich, nie tylko dyktatorów jak Janukowycz czy Putin. Wtedy na Majdanie szybko zrozumieliśmy, że jesteśmy republiką, że możemy być solidarni jak nigdy wcześniej” (Narodziny nowej Europy, Warszawa 2023, s. 22).

Tu kluczowymi wydają się słowa Sigowa „zrozumieliśmy, że jesteśmy republiką”. To samo może dziś zrozumieć i Francja. Wywiad z Sigowem przeprowadziła francuska dziennikarka Laure Mandeville, a zadając mu pytania sama opisywała własną ojczyznę jako kraj z brakiem zaufania do klasy politycznej, gdyż z perspektywy zwykłych Francuzów ich politycy nie proponują żadnych sensownych rozwiązań względem poważnych wyzwań obecnego czasu. A Sigow zwraca uwagę, iż wojna na Ukrainie jest szansą, by przezwyciężać tego rodzaju mentalność. Mówi: „Co jest na drugim biegunie nihilizmu, to inna percepcja solidarności. Z chwilą, gdy między wieloma narodami kruszy się więź solidarności, Europejczycy odkrywają na żywo, że jest tuż obok nich społeczeństwo, w którym więzi międzyludzkiej solidarności nie są skierowane przeciw państwu” (s. 154). Zapewne wśród europejskich polityków jest wielu takich, którzy nie zrozumieją, co tu Sigow ma na myśli, gdyż sami do tego stopnia oderwali się od prawdy o życiu społeczeństwa, iż nie zauważają tego, jak utracili zaufanie swoich wyborców. Społeczeństwa Zachodu, kneblowane poprawnością polityczną i zrozpaczone brakiem alternatyw, skłonne są do protestów przeciwko państwu, co zwłaszcza jest widoczne właśnie we Francji. I tu ożywczym może być przykład z Ukrainy, gdzie państwo wcale nie musi być opresyjnym nosicielem antyspołecznych ideologii, lecz właśnie szkieletem dla prowadzenia walki tak o wolność, jak i o życie. Sigow podpowiada, by „znaleźć opowieść, język, które pozwolą odnaleźć się ludziom. Tak, by powstała przestrzeń wzajemnego zrozumienia, uświadomienia sobie, w jaki sposób jedni mogą mieć na drugich pozytywny wpływ” (s. 116).

Jeżeli i Francuzi zrozumieją, że są republiką, wówczas zdołają potłuc szklany gorset własnej zideologizowanej biurokracji. Dadzą tym dobry przykład całej Europie, bo cierpimy na deficyt wolności. Kanclerz Niemiec Olaf Scholz chce usunąć jednomyślność głosowania, aby odtąd silniejsi mogli na każdym wymuszać swoją wolę. Dla nas Polaków milszy od dyktatu pruskiego kaprala jest bonapartyzm, który choć w części głosił idee wolnościowe. W Marsyliance Francuzi śpiewają „Liberté chérie”, kochana wolności. Europa potrzebuje dobrego wolnościowego republikanizmu. A jeżeli ci, którzy protestują na ulicach Paryża, zamiast ślepą rozpaczą zaczną się kierować odpowiedzialnością za lepszą przyszłość swoich wnuków oraz całego kontynentu, wówczas będziemy mogli się tak zdziwić, jak nie tak dawno temu zdziwiliśmy się wydarzeniami z Kijowa. Zamiast protestować przeciw państwu można to państwo wziąć we własne ręce.

Konstantyn Sigow dobrze zna Francję i dostrzega jej rany i traumy, po porażce 1940 roku, niemieckiej okupacji i reżimie Vichy. Nie wszyscy jeszcze sobie uświadomili, że rodzi się nowa francuska trauma, wynikająca z tego, jak liczni francuscy politycy oraz intelektualiści byli, a nawet nadal pozostają na liście płac Kremla. Sigow podpowiada Francuzom, by odbyli niezbędną terapię historyczną leczącą własne słabości i ukryte głęboko lęki. A to może się stać, gdy teraz otwarcie sobie powiedzą: uczestniczymy właśnie w czymś wielkim. To zaś nastąpi, gdy w miejsce małoduszności tego, kto w trosce o własną kiesę myśli o tym, by wracać do robienia z Kremlem „business as usual”, we Francji zwycięży mocne wsparcie dla Ukrainy walczącej w imieniu wartości europejskich. Sigow mówi: „Francja musi dziś w pełni przeżyć wyzwolenie Ukrainy, aby móc w pełni świętować wyzwolenie Paryża. Wyzwolenie Ukrainy musi być również kluczowym momentem dla Francji, żeby móc powiedzieć, iż ona na nowo uczestniczy w wyzwoleniu Europy. Przeżycie na nowo najmocniejszego momentu, jakim było jej własne wyzwolenie, jest dla Francji szansą. Uważam, że bardzo ważne jest móc sobie powiedzieć w szczerości: To nasze zwycięstwo, uczestniczymy w nim w pełni. Trampolina tego wyzwolenia będzie ważna dla jedności Francji, tak upragnionej, tak trudnej, gdyż uczestniczymy w końcu w czymś uniwersalnym i historycznym” (s. 150).

Choć sam Sigow o tym nie mówi, to jednak warto zauważyć, iż Nowa Francja wcale nie musi być agresywnie antyklerykalna. Jeszcze pod koniec XIX wieku Francja przeżywała nawrót religijności, czego pomnikiem jest bazylika Sacré-Cœur wznosząca się ponad paryskim Montmartre. Jeden z polityków francuskich przełomu lat czterdziestych i pięćdziesiątych XX wieku, Robert Schuman, znajduje się obecnie na drodze do beatyfikacji. Jest on zarazem jednym z inicjatorów procesu integracji europejskiej. Nasz kontynent potrzebuje Nowej Francji, potrafiącej scalać na rzecz budowania dobra wspólnego ponad granicami mentalnymi oraz politycznymi. A tu zasadnicza granica mentalna to ta, która oddziela Zachód od dawnej strefy sowieckiej, gdzie rażącym różnicom gospodarczym i społecznym towarzyszyło ze strony Zachodu podejście protekcjonalne, paternalistyczne, czy wręcz pogarda.

W czasie, gdy w Europie pojawiają się pomysły, aby siłą zaprowadzać jedność, z wykorzystywaniem sankcji finansowych i mechanizmów warunkowości, dobrze byłoby przypomnieć sobie dobre francuskie dziedzictwo wolności, równości i solidarności. W pewnym niejako uzupełnieniu nadzwyczaj wartościowej książki Sigowa tu zacytujmy Roberta Schumana: „Granice w Europie stanowić będą coraz mniejszą przeszkodę w wymianie poglądów, osób i dóbr. Poczucie solidarności narodów przewyższy pokonane odtąd nacjonalizmy, których zasługi polegały na wyposażeniu państw w tradycję i solidną wewnętrzną strukturę. Na tych dawnych państwowych podstawach trzeba wznieść nowy ponadpaństwowy poziom. Nie nastąpi w ten sposób żadne wyparcie chwalebnej przeszłości, lecz nowy rozwój narodowych sił dzięki ich wprzęgnięciu w służbę ponadnarodowej wspólnoty. (…) Nie chodzi o połączenie państw, o stworzenie jednego superpaństwa. Nasze europejskie kraje są rzeczywistością historyczną; byłoby psychologicznie niemożliwe sprawić, aby przestały istnieć. Ich różnorodność jest wręcz bardzo korzystna i dlatego nie chcemy jej ani niwelować, ani zrównywać” (Dla Europy, Kraków 2003, s. 17).

Marek Oktaba

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »