fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

26.2 C
Warszawa
wtorek, 30 kwietnia, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Zachód stracił kontrolę nad światem

W swojej najnowszej książce „Combien de temps ça va durer?” („Jak długo to potrwa?”) François Lenglet, dziennikarz i eseista, analizuje różne kryzysy geopolityczne, gospodarcze, a nawet klimatyczne, które skumulowały się i mogą wywrócić porządek świata do góry nogami. Z autorem rozmawia „Le Figaro”.

Warto przeczytać

François Lenglet uważa, że obecnie wszystko idzie na Zachodzie źle. I to równocześnie. Jesteśmy świadkami połączenia kryzysów gospodarczego, politycznego, geopolitycznego, a nawet klimatycznego.

Koniec zachodniej ekspansji

„Najważniejszym z kryzysów jest ten, w którym Zachód powraca do swoich granic geograficznych po pięciu wiekach niezwykłej ekspansji – od czasu odkrycia Ameryki przez Krzysztofa Kolumba. Ten koniec imperialnego Zachodu był szeroko przewidywany przez demografów, takich jak Alfred Sauvy i ekonomista Jean Fourastié, a nawet filozof Oswald Spengler, który przewidział go pod koniec I wojny światowej!” – mówi pisarz. Uważa, że nawet atak na Izrael jest tego oznaką, ponieważ jest wspierany przez oś Teheran-Moskwa-Pekin.

Ostatnie ogniska zachodniej przewagi zgasły przez wojnę na Ukrainie. Dwie trzecie ludzkości, jeśli nie stanęło otwarcie po stronie agresora, to przynajmniej straciło zainteresowanie tym konfliktem. Widać gigantyczną różnicę w stosunku do czasów, gdy Ameryka miała globalne poparcie, kiedy rozpoczynała w 1991 r. wojnę z Irakiem w celu ukarania Saddama Husajna.

Ci „źli” nie boją się już kary

Rosja, terroryści z Hamasu i Iranu, Kim Dzong Un z Korei Północnej podnoszą dziś głowy, nie obawiając się reperkusji. Ewolucja BRICS (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny i RPA) jest szczególnie znacząca. „Akronim ten został wymyślony przez Goldman Sachs w 2011 r. w celu określenia nowych rynków, które były postrzegane jako oferujące wspaniałe perspektywy wzrostu dla naszych międzynarodowych korporacji” – tłumaczy Lenglet. Po kryzysie z 2008 r. BRICS zostały powiązane z globalnym zarządzaniem poprzez utworzenie G20 z myślą, że skonsoliduje to zachodnie przywództwo. Według pisarza było to „jak dawanie tubylcom szklanych naczyń, by zrobić na nich wrażenie”. Co jednak stało się piętnaście lat później? Otóż podczas ostatniego G20 to Indie rządziły, to one były na szczycie, a Zachodowi nie udało się narzucić swoich warunków w komunikacie końcowym potępiającym Rosję. Teraz Chiny sprzeciwiają się temu, by gospodarzem kolejnego szczytu były Stany Zjednoczone.

Świat nie ma już lidera

Efekt zmian jest taki, że globalizacja gospodarcza ulega fragmentacji. W miejscach, w których wcześniej wpływy USA jednoczyły planetę, odradzają się imperia tworzące własne strefy wpływów i handlu. Wracają granice, pojawiają się coraz liczniejsze tarcia spowalniające handel transkontynentalny. I jest to z pewnością jedynie początek tej fragmentacji. Podwykonawstwo przemysłowe przenoszone jest do „przyjaznych” krajów. Duża część sektora półprzewodników opuszcza Chiny. Nawet Apple przestało być wierne Państwu Środka. Dziś twórcy Macintoshów produkują także w Indiach i Wietnamie. Co ciekawe, koniec okresu dominacji Zachodu zbiega się z początkiem zaburzeń klimatycznych, w dużej mierze spowodowanych przez sam Zachód.

Zakłócenia w zachodnich społeczeństwach

Według pisarza nie są one spowodowane geopolityką, są symptomem końca tradycyjnego ideologicznego cyklu promującego wolność jako podstawową wartość. Dziś wszystkie społeczeństwa przechodzą od fazy liberalnej do protekcjonistycznej. Tylko co to oznacza? Czy jest to szukanie równowagi między tymi dwoma skrajnymi biegunami? Naturalną siłą napędową jest następstwo pokoleń, z których każde idzie pod prąd, poprzedniego. „Faza liberalna została zapoczątkowana i wspierana przez pokolenie wyżu demograficznego, które obecnie wycofuje się na rzecz mniej indywidualistycznego pokolenia, dla którego wolność osobista nie jest podstawową wartością. Są oni tym bardziej skłonni do odrzucenia wartości wyżu demograficznego, ponieważ widzą szkody, jakie wyrządzili” – tłumaczy Lenglet.

Trzeba zauważyć, że dążąc do wolności, ludzie zniszczyli wszelkie autorytety. Nie mają dziś poszanowania ani nauczyciele, ani rodzice, ani policjanci, naukowcy czy eksperci. Wzmocnione to zostało dodatkowo przez nowe technologie, a także Internet i sieci społecznościowe. Ludzkość znalazła się w stanie głębokiego chaosu, pojawiło się więc ogromne zapotrzebowanie na autorytet, a potrzeba ochrony zastąpiła pragnienie wolności. Stąd właśnie wzrost popularności tak zwanych partii populistycznych. Widać to szczególnie we Francji. Tymczasem tradycyjne partie, przede wszystkim Macron i jego zwolennicy, zdominowane przez liberalną ideologię wyżu demograficznego, nie odpowiadają na to zapotrzebowanie na autorytet w kwestiach sprawiedliwości, imigracji, gospodarki i edukacji. Co więcej – uważają to za nieszlachetne, wręcz haniebne. Pozostawiają to populistom.

Inflacja dużym problemem Zachodu

Kraje europejskie w większym czy mniejszym stopniu mają do czynienia z inflacją. Czy jednak „lekarstwo, które wybrała Europa – wyższe stopy procentowe – nie jest gorsze od choroby?” – zastanawia się Lenglet. Czy Stany Zjednoczone podążają tą samą drogą?

Pisarz odpowiada: „Nie można dobrze wyleczyć inflacji bez osłabienia pacjenta, czyli samej gospodarki. Dlatego też władze monetarne celowo zaprogramowały recesję zarówno w Europie, jak i w Stanach Zjednoczonych, podnosząc stopy procentowe, co sprawia, że kredyt staje się droższy. Podwyżka ta była tym bardziej brutalna, że banki centralne czuły się w pewnym stopniu winne, i słusznie, za wzrost cen, który niewątpliwie pomogły wywołać, finansując „wszystko, co trzeba” przy zerowych stopach procentowych, w szczególności w Europie, a we Francji bardziej niż gdziekolwiek indziej”.

Fakty są takie, że istnieje obecnie poważne ryzyko kryzysu finansowego. W krajach zachodnich zadłużenie jest skumulowane, zarówno publiczne, jak i prywatne. Kraj może wręcz zbankrutować, gdy wysokie zadłużenie połączy się z wysokimi stopami procentowymi oraz niskim wzrostem. Trzeba przy tym przyznać, że europejskie gospodarki wykazują zaskakującą odporność. Niestety, to zaczyna się zmieniać, widać już pierwsze pęknięcia, szczególnie w sektorze nieruchomości. Najbardziej zadłużone kraje, w tym Francję i Włochy dotyka wysoki poziom stóp procentowych. Banki centralne mają ogromny problem, balansując między kryzysem finansowym a gwałtownym wzrostem inflacji, dwoma przeciwstawnymi zagrożeniami.

Sztuczna inteligencja pogłębi kryzysy?

Rozwój sztucznej inteligencji to nowe zagadnienie. Pojawia się pytanie: czy pozwoli ona krajom odbić się od dna, czy też zaostrzy kryzys, powodując masowe bezrobocie, zwłaszcza wśród menedżerów?

„Wcale nie wierzę w dystopijną przyszłość świata bezczynnych ludzi rządzonych przez maszyny. Sztuczna inteligencja prawdopodobnie będzie miała taki sam efekt jak wynalezienie silnika parowego czy elektryczności: wzrost produktywności, z którego dywidendy zostaną podzielone między krótsze godziny pracy i wyższe płace. Obawy przed bezrobociem technologicznym zawsze były powszechne, ale zawsze im zaprzeczano. Zawsze tak było. Warto zauważyć, że kraje z najbardziej zrobotyzowanymi gałęziami przemysłu są również tymi z największą liczbą miejsc pracy w przemyśle” – optymistycznie podsumowuje Lenglet.

Ta rewolucja technologiczna jedna różni się od poprzednich. Prawdopodobnie dotknie pracowników umysłowych i menedżerów, a nie pracowników fizycznych. Tradycyjnych miejsc pracy nie da się łatwo zastąpić. Opieka, catering i sprzątanie, być może odzyskają uznanie. Zawsze zbiorowe korzyści płynące z rewolucji technologicznych są niezaprzeczalne. Zawsze też są ich ofiary. Na szczęście ludzie mają nieskończoną zdolność do wymyślania nowych działań i nowych usług.

Jak długo potrwa transformacja?

Według Lengleta zmiany potrwają około 20 lat. Nowe pokolenie potrzebuje czasu, aby zastąpić to, które nie było w stanie rozwiązać kryzysu, który wywołało. Kiedy trwa wojna, elity się odnawiają szybko, następuje wymiana, jednak w czasie pokoju proces ten trwa dłużej i jest regulowany przez demografię i starzenie się jednostek.

Widać jednak już zmiany. Protekcjonizm powraca, podobnie jak patriotyzm i narodowe myślenie strategiczne w kwestiach przemysłowych.

Takie zmiany nie powinny doprowadzić jednak do wojny, z jaką świat miał do czynienia pod koniec lat 30. „Druga wojna światowa nie była konsekwencją protekcjonizmu, ani nawet kryzysu gospodarczego, a przynajmniej nie wyłącznie. Była przede wszystkim wynikiem pierwszej wojny światowej i traktatu wersalskiego. A sama pierwsza wojna światowa nie nastąpiła po fazie protekcjonizmu, ale wręcz przeciwnie – po okresie liberalizmu i globalizacji!” – twierdzi autor „Combien de temps ça va durer?”.

Według niego protekcjonizm prowadzący do wojny jest legendą wymyślona przez Europę bojącą się powrotu nacjonalizmu. Nie jest nacjonalizmem dbanie o interesy. To po prostu zdrowy rozsądek tak jak ochrona granic przed niekontrolowaną imigracją lub nieuczciwą konkurencją ze strony chińskiego eksportu. „Europejska religia braku granic kosztowała nas wiele czasu, ale zauważam, że naiwność zaczyna zanikać. Komisja Europejska się zmienia. Najwyższy czas. W rozdrobnionym, pełnym konfliktów świecie, który nas czeka, musimy się zorganizować. A Europa jest do tego doskonale zdolna” – zauważa pisarz.

Francja także ma nowe plany dotyczące przemysłu, a także opracowaną strategię energetyczną i klimatyczną. Po raz kolejny inwestuje też w swoją obronność.

Słabą stroną jest natomiast dyplomacja, która poniosła wiele porażek w ostatnich czasach. Tu można wymienić negocjacje z Putinem, porażkę w regionie Indo-Pacyfiku w związku z aferą australijskiego okrętu podwodnego, czy sytuację w Nigrze, z którego Francja się wycofała, podczas gdy Stany Zjednoczone pozostały na miejscu. Niezrozumiałe jest też sprzymierzenie się Emmanuela Macrona z Chinami w sprawie Tajwanu i pogorszenie stosunków z Niemcami.

Finanse publiczne także stanowią ogromną porażkę. Francja pogrążyła się w deficycie. Obecny prezydent bowiem wydaje najwięcej.

SourceLe Figaro

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »