fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

14.4 C
Warszawa
wtorek, 30 kwietnia, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Początek COVID-19: „ujawnili tylko to, co chcieli ujawnić”…

Tajwański ekspert od chorób zakaźnych wspomina, czego dowiedział się od przedstawicieli Pekinu na początku pandemii – relacjonuje „The Telegraph”

Warto przeczytać

Tajwański ekspert od chorób zakaźnych, który jako jeden z pierwszych odkrył, że wirus COVID-19 rozprzestrzenia się między ludźmi, uważa, że Chiny mogły ograniczyć rozprzestrzenianie się nowego koronawirusa, ale podjęły złe działania w początkowym etapie pandemii.

Profesor Chuang Yin-ching jest starszym członkiem tajwańskiego Centrum Kontroli Chorób (CDC).  W dniach 13-15 stycznia 2020 r. przebywał w Wuhan, gdzie badał doniesienia o rozprzestrzenianiu się nowego koronawirusa. Po dwóch latach od tamtej wyprawy wyciągnął i ogłosił swoje wnioski.

Profesor udzielił wywiadu dla „The Telegraph”. Wspomniał w nim, kiedy dotarła do niego powaga globalnej sytuacji epidemiologicznej. Było to na spotkaniu ekspertów pochodzących z Tajwanu, Hongkongu i Makau, na którym przesłuchiwano urzędników z Centrum Kontroli Chorób z Wuhan, prowincji Hubei oraz centralne władze z Pekinu.

Przesłuchiwani urzędnicy udzielali dość wymijających odpowiedzi i utrzymywali, że nie ma dowodów świadczących o tym, że nowy wirus przenosi się pomiędzy ludźmi, choć pytania o to wciąż powracały.

„Różni ludzie pytali o kwestię przenoszenia się choroby z człowieka na człowieka pod różnymi kątami. Na przykład: czy mieszkańcy Wuhan lubią jeść dziczyznę? Odpowiedzieli, że ludzie w Wuhan nie lubią jeść dziczyzny. Wszyscy się roześmiali” – powiedział Chuang.

Profesor Chuang chciał zdobyć informacje dotyczące dwóch znanych skupisk rodzinnych zachorowań. Jedno z nich dotyczyło męża, który pracował na targu Huanan – gdzie, jak przypuszczano, doszło do wybuchu epidemii. Wirusem zaraziła się również jego żona, która nie odwiedzała targowiska.

„Zapytałem, czy poza dwoma skupiskami istnieją inne podobne sytuacje. Usłyszałem, że nie. Chciałem wiedzieć, czy poza dwoma skupiskami jest jeszcze trzecie skupisko przypadków. Znów usłyszałem, że nie. Tak naprawdę pytałem jednak: czy istnieje możliwość przenoszenia się choroby z człowieka na człowieka?” – tłumaczył.

„A ponieważ siedziałem przed lokalnymi i centralnymi władzami rządowymi, mogłem zobaczyć język ich ciała – on (urzędnik z Pekinu – red.) próbował interweniować, podniósł rękę, aby spróbować powstrzymać przedstawicieli lokalnej władzy od mówienia” – wspominał.

„W końcu osoba z rządu centralnego powiedziała: dlaczego podałeś nieaktualne stanowisko? Aktualne stanowisko jest takie, że nie można wykluczyć ograniczonego przenoszenia się choroby z człowieka na człowieka. To była odpowiedź, którą chcieliśmy znać”.

Wspominane przesłuchanie miało miejsce 13 stycznia, czyli tego samego dnia, kiedy po raz pierwszy odnotowano przypadek COVID-19 poza granicami Chin – w Tajlandii.

Profesor Chuang nie zdradził, kto był wspominanym przez niego chińskim urzędnikiem. Podkreślił tylko, że nie był to George Gao, szef Chińskiego Centrum Kontroli i Prewencji Chorób.

Chuang przyznał także, że nie ma pojęcia, jak wysokich władz sięgała wiedza o możliwości transmisji nowego wirusa wśród ludzi, ani dlaczego lokalni urzędnicy ukrywali dane przez kilka dni, nim postanowili poinformować o nich społeczeństwo.

22 stycznia 2020 r. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) wydała oświadczenie informujące o możliwości przenoszenia się COVID-19 z człowieka na człowieka, zaznaczyła jednak, że potrzebne są na ten temat szersze badania, ponieważ zakres transmisji jest jeszcze nieznany. W tym samym czasie w Chinach obchodzono Nowy Rok Księżycowy i miliony ludzi podróżowały po całym kraju.

Co więcej, 18 stycznia urzędnicy Wuhan zgodzili się na próbę pobicia rekordu Guinnessa w przygotowaniu największego obiadu z ziemniaków. W wydarzeniu wzięło udział 40 tys. rodzin. W ciągu dwóch następnych tygodni wiele budynków mieszkalnych w tej dzielnicy uznano za „budynki gorączki”. Zhou Xianwang, który był wtedy burmistrzem Wuhan, podkreślił, że zgoda została wydana na podstawie przekonania, że transmisja wirusa wśród ludzi jest ograniczona.

Profesor Chuang zrozumiał jednak, że „ograniczona transmisja” oznacza w praktyce, że wirus może rozprzestrzeniać się wśród ludzi. Dlatego po powrocie do Tajpej zaczął ostrzegać rząd Tajwanu i postulował zaostrzenie kontroli granicznych oraz wzmocnienie środków zapobiegania epidemii.

Choć Chuang nie wie, czy rozwój pandemii dałoby się zatrzymać już w Wuhan, jednak podkreśla, że „przynajmniej mogli spróbować zminimalizować wpływ i powstrzymać pandemię na ograniczonym obszarze, zmniejszając możliwość jej rozprzestrzeniania się na resztę świata”.

Czemu się tak nie stało? Profesor zasugerował, że mógł być to efekt błędnych decyzji albo niewystarczająco poważnego potraktowania sprawy. 

Jednakże inspekcja w Wuhan dostarczyła wielu wątpliwości. Na przykład gospodarze przedstawili gościom jedynie ustną prezentację, nie dostarczając pisemnych danych epidemiologicznych. „Miałem jakieś dziwne uczucie” – powiedział tajlandzki naukowiec.

Prezentacja rozpoczęła się od podania ogólnej liczby odnotowanych przypadków, która w tamtym czasie wynosiła 41. Wśród nich 28 osób związanych było z targowiskiem w Huanan. O pozostałych 13 przypadkach nic więcej nie ujawniono.

Z perspektywy dwóch lat profesor Chuang zrozumiał, że przekazywano im nieaktualne i niepełne informacje. „Ujawnili tylko to, co chcieli ujawnić”, ocenił.

Relacja Chin z Tajwanem jest skomplikowana i napięta. Pekin uważa Tajwan za zbuntowane terytorium chińskie. Tajwańczycy od dawna nie wierzą Pekinowi, między innymi w zakresie służby zdrowia. Według rządu w Tajpej Chińczycy już w 2003 r. opóźniali pomoc dla Tajwanu w czasie trwającej wtedy epidemii SARS.

Nie tylko wysłannik Tajwanu miał złe przeczucia. Także eksperci z Hongkongu wyrażali swój niepokój na początku 2020 r. Jeden z nich przyznał, że był przerażony, podczas gdy chińscy urzędnicy trwali uparcie przy stanowisku, że sytuacja jest pod kontrolą. Uważali tak nadal 23 stycznia, kiedy zamknęli Wuhan.

Jeden z ekspertów – który jednak postanowił nie ujawniać swojej tożsamości – przyznał, że Pekin naciskał na WHO, by nie ogłaszało ono Publicznego Zagrożenia Zdrowia o Międzynarodowym Znaczeniu, „aby nie stracić twarzy w oczach świata”. WHO zrobiło to dopiero 30 stycznia, choć przesłanki miało już wcześniej.

Chuang przyznał, że sam nie wiedział o faktycznej skali zagrożenia i kłopotach, jakie nadciągały – zwłaszcza nie w początkowym, bardzo chaotycznym okresie pandemii.

„Nie spodziewałem się, że od tego momentu COVID-19 zmieni się w pandemię, i to o bardzo poważnych skutkach. Nie spodziewałem się tego” – stwierdził.

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »