Był okres, kiedy ekonomiści zwracali uwagę przede wszystkim na wzrost, gdyż uważali, że tylko szybka ekspansja gospodarcza pozwoli osiągnąć powszechny dobrobyt. Z biegiem lat coraz większe znaczenie zyskały jednak integracja społeczna i ochrona środowiska.
Gospodarki wschodzące i rozwijające się (EMDE) borykały się z problemami na wszystkich frontach, zanim jeszcze świat opanował koronawirus i zanim Putin zadecydował o inwazji na sąsiedni kraj. Bank Światowy w marcu 2020 r. oszacował, że różnice między krajami EMDE a gospodarkami rozwiniętymi, osiągnęły poziom podobny jak dekadę wcześniej. Rosnące ubóstwo, klęski żywiołowe i nasilające się konflikty społeczne utrudniają krajom rozwijającym się sformułowanie sensownej polityki klimatycznej, nie są więc one w stanie dotrzymać zobowiązań międzynarodowych.
Problemy mają nawet rozwinięte i zamożne kraje. W styczniu inflacja w Stanach Zjednoczonych osiągnęła poziom 7,5 proc. W związku z tym FED był zmuszony rozpocząć zacieśnianie polityki pieniężnej. Zaplanowano na ten rok siedem podwyżek stóp procentowych o ćwierć punktu procentowego, ale jeśli nie uda się zatrzymać wzrostu inflacji, prawdopodobnie podwyżki stóp procentowych będą jeszcze większe. To zła perspektywa dla krajów rozwijających się. Oznacza bowiem trudne warunki polityczne, charakteryzujące się mniejszą płynnością, silniejszym dolarem amerykańskim i szybkim odpływem kapitału.
Wojna pogarsza sytuację
W tym roku spadek światowego PKB, według OECD, wyniesie co najmniej jeden punkt procentowy. To efekt agresji Rosji na Ukrainę. Przewiduje się bowiem głęboką recesję w Rosji oraz wzrost cen konsumpcyjnych o około 2,5 pkt proc. Dla krajów wschodzących (z wyłączeniem Chin) oznacza to wzrost o mniej niż 3,2 proc. w tym roku, czyli mniej niż połowę ich średniego, rocznego tempa wzrostu sprzed globalnego kryzysu finansowego z 2008 r.
To niestety nie wszystko. Złych wieści jest więcej. Przed błędnym kołem wyprzedaży aktywów, dewaluacji kursów walut i kryzysów zadłużenia spowodowanym przez niestabilność finansową oraz rosnące koszty żywności, paliwa i handlu, przestrzega Konferencja Narodów Zjednoczonych ds. Handlu i Rozwoju (UNCTAD).
Przeczytaj także:
- Światowi potentaci opuszczają Rosję
- Podbój zagranicznych rynków z pomocą państwa
- Promocja gospodarcza Polski za granicą – mamy plan i pomysł na jego realizację
Kraje wschodzące mając skrajnie wysoki poziom zadłużenia, nie są w stanie wesprzeć swoich gospodarek, a w przeciwieństwie do krajów emitujących waluty rezerwowe, nie mogą one uciekać się do luzowania ilościowego. Europa stoi przy tym w obliczu największego kryzysu uchodźczego od czasów II wojny światowej. Obawiając się też w obecnej sytuacji o swoje własne bezpieczeństwo, zwiększy wydatki na obronność. Kraje rozwijające się nie mogą więc liczyć na dużą pomoc zewnętrzną.
Problemy z określeniem stopnia ryzyka
Na dodatek, nie da się przewidzieć intensywności i czasu trwania wojny w Ukrainie. Nie wiadomo też, jakie jeszcze sankcje zostaną nałożone na Rosję. Mogą one skutkować dla Europy problemami w łańcuchach dostaw.
Inwazja na Ukrainę pokazała jeszcze jedno państwom Europy – że muszą nadać bezpieczeństwu narodowemu bardziej znaczącą pozycję w swoich programach rozwoju. Oznacza to nie tylko wydatki na obronę, ale również konieczność dywersyfikacji źródeł energii i żywności oraz przygotowanie się do globalnej fragmentacji gospodarki.
„W ostatnich dziesięcioleciach »liberalna globalizacja« umożliwiła integrację krajów rozwijających się z gospodarką światową. Jednak, jak niedawno wyjaśnił Dani Rodrik z Harvardu, inwazja Rosji na Ukrainę zamknęła trumnę »liberalnego porządku« międzynarodowego po 1989 roku, w tym hiperglobalizacji, którą on umożliwił” – zauważają autorzy artykułu.
Sankcje nałożone na Rosję, szczególnie częściowe wykluczenie z systemu komunikatów finansowych SWIFT dla międzynarodowych płatności bankowych, doprowadzą prawdopodobnie do opracowania alternatywnych systemów i struktur. OECD ostrzega, że może to uderzyć w dolara amerykańskiego, osłabiając jego dominację na rynkach finansowych i w płatnościach transgranicznych.
Będą musiały się dostosować
„W przypadku krajów wschodzących konieczna może być zmiana struktury walutowej rezerw walutowych. Ogólnie rzecz biorąc, będą one musiały przystosować się do świata, w którym specjalizacja, ekonomia skali oraz rozpowszechnianie informacji i know-how są znacznie trudniejsze” – ostrzegają autorzy.
Dobrze by było, by kraje rozwijające wyciągnęły wnioski z niedawnego raportu UNCTAD na temat transformacji strukturalnej w Chinach. Dostrzeżono w nim, że kraj ten osiągnął niemały sukces „w opracowywaniu pragmatycznych, kompleksowych i spójnych strategii politycznych w takich obszarach, jak finanse, rozwój przemysłowy, handel międzynarodowy i gospodarka cyfrowa”. Autorzy podkreślają, że „historia uczenia się na błędach i dostosowywania się do zmieniających się warunków była kluczowa dla sukcesu Chin, nie tylko pod względem wzrostu, ale także odporności”.
Zachód nie wierząc, że chiński model zarządzania dałoby się zastosować w innych krajach, równocześnie nie jest chętny do udzielenia krajom wschodzącym wsparcia, którego potrzebują, aby utrzymać rozwój. Powinny one więc skorzystać z doświadczenia Chin.