fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

10.6 C
Warszawa
piątek, 4 października, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Problemów z ropą naftową nie rozwiąże ani Arabia Saudyjska, ani szczelinowanie

W ostatnich tygodniach ceny ropy uległy obniżeniu. Obawy przed recesją sprawiły, że europejski benchmark ropy Brent spadł chwilowo poniżej 100 dolarów za baryłkę. Jednak ten spadek może być po prostu przerwą – pisze „El Economista”.

Warto przeczytać

Gazeta donosi, że rynek fizyczny ropy naftowej, czyli tej sprzedawanej obecnie w transakcjach spot, a nie futures, nadal wykazuje historyczne napięcie. Przy dużym popycie na ropę naftową, podaż jest niewielka. Rynek utrzymuje się więc w strukturze backwardation – istnieje większy natychmiastowy popyt niż podaż i dlatego ropa fizyczna lub spotowa jest droższa niż futures. Przy czym moce produkcyjne są niewielkie. Dotyczą głównie dwóch krajów – tych, w których przemysł naftowy nie podlega zasadom rynkowym. Nie można też liczyć na amerykański przemysł szczelinowania. Przynajmniej w najbliższym czasie.

W ostatnich dwóch tygodniach „ropa naftowa stała się kolejką górską, która w bardzo krótkim czasie ulega dużym wahaniom pod wpływem oczekiwań i wiadomości napływających z gospodarki (recesja, Rosja, siła dolara). W trzech z ostatnich dziesięciu dni odnotowano zmiany o ponad 4 proc. (jeden wzrost i dwa spadki)” – donosi „El Economista”.

Obraz rynku w ostatnich miesiącach nie jest optymistyczny. Popyt na ropę naftową rośnie znacząco, szczególnie latem, tymczasem podaż jest nadal ograniczona.

Co dalej?

Więcej ropy będzie dopiero w sierpniu. Wtedy to OPEC i jego sojusznicy (grupa 23 państw, której przewodzi Arabia Saudyjska) wprowadzą na rynek nieco więcej, bo 648 tys. baryłek ropy dziennie. Przywrócą w ten sposób ostatnią transzę z 9,7 mln baryłek dziennie, które zostały obcięte dwa lata temu z powodu pandemii. Niestety, według przewidywań gazety, może to być ostatnia podwyżka.

Nie wiadomo co będzie po sierpniu. Kraje w ostatnich latach zaprzestały inwestycji w zwiększanie swoich mocy produkcyjnych, wydawało się bowiem, że będzie się od ropy odchodzić.

Przeczytaj także:

Eksperci z TD Securities uważają, że w najbliższych tygodniach ceny czarnego złota mogą ponownie gwałtownie rosnąć, gdyż trwa ostra walka między popytem a podażą. Przypominają, że „całkowity popyt na ropę naftową przewyższał całkowitą podaż – od maja 2021 r. do lutego 2022 r. Od lutego do maja całkowita podaż przewyższyła całkowity popyt, jednak podaż ropy naftowej w krajach OPEC spowalnia, a nawet wykazuje spadek po opublikowaniu danych z czerwca”. Mimo recesji na świecie „konsumpcja prawdopodobnie przekroczy oczekiwania” – prognozują wspomniani już eksperci.

Według analityków z BCA Research ceny ropy naftowej odbiją się w okolice 120 dolarów. Przypominają oni, że OPEC ma ograniczoną zdolność do zwiększania produkcji. Jedynie Arabia Saudyjska i Zjednoczone Emiraty Arabskie mogłyby zwiększyć wydobycie o około 2,3 mln baryłek dziennie. W tym przypadku jednak wykorzystane zostałyby już wszystkie niewykorzystane moce produkcyjne świata. Mogłoby to osłabić produkcję innych producentów, takich jak Libia czy Nigeria.

Szczelinowanie nie zaspokoi potrzeb

„Ostatnim razem, gdy ceny ropy przekroczyły 100 dolarów za baryłkę (147,50 dolarów 8. 07. 2011 r.), na ratunek konsumentom przyszło szczelinowanie w USA. Amerykański przemysł naftowy od dawna pogrążony był w intensywnym cyklu inwestycyjnym, który pozwolił USA na prawie dwukrotne zwiększenie produkcji ropy i obniżenie cen dzięki zwiększonej podaży” – przypomina gazeta. Na dodatek, ropa potrzebna jest na gwałt od zaraz, a proces ten wymaga czasu.

Amerykański sektor naftowy przeznacza dużą część swoich zysków na spłatę właścicieli. Eksperci BCA Research twierdzą, że „amerykańscy producenci ropy łupkowej będą nadal utrzymywać pewną dyscyplinę kapitałową i nadal będą priorytetowo traktować interesy akcjonariuszy, starając się zwracać kapitał inwestorom poprzez wykup akcji i wypłacanie wysokich dywidend”.

Rosnące ceny ropy są zawsze dla producentów ogromną zachętą. Mimo to produkcja w Stanach Zjednoczonych nie powróciła jeszcze do poprzedniego poziomu, sprzed katastrofy.

Infografika: El Economista

Na dodatek, według BCA Research „coraz trudniej jest zwiększyć wydobycie w USA w tym roku, biorąc pod uwagę brak sprzętu, siły roboczej i maszyn do obsługi pól naftowych, a napięty rynek pracy i rosnące stopy procentowe utrudniają ekspansję sektora”. Departament Energii USA jednak optymistycznie przewiduje, że do końca 2023 r. branża zwiększy produkcję do 12,8 mln baryłek dziennie.

„W naszym podstawowym scenariuszu nadal przewidujemy, że popyt wzrośnie o 2 mln baryłek dziennie w tym roku i 1,8 mln w przyszłym. Ta prognoza jest już o około 3 mln niższa od naszych szacunków z początku roku” – mówią analitycy ECB Research. Tylko silna recesja gospodarcza mogłaby zmniejszyć ceny ropy. W przypadku prężnej, rozwijającej się gospodarki „popyt na ropę będzie nadal rósł, choć powoli, co w kontekście ograniczonych dostaw oznacza, że ryzyko dla cen pozostaje na plusie. W naszym podstawowym scenariuszu fundamenty podaży i popytu są w dużej mierze zrównoważone” – twierdzą analitycy BCA Research. Przeprowadzili też dwie symulacje za pomocą modeli ekonometrycznych, w których uwzględnili dwie bardzo różne zmienne. Jedna z nich mówi o recesji, która zmniejszy zapotrzebowanie na ropę o 2 mln baryłek dziennie (obecne zapotrzebowanie wynosi około 100 mln baryłek). W takiej sytuacji cena ropy spadłaby do 60 dolarów za baryłkę, ponieważ zapasy ropy zaczną się gromadzić, gdy podaż przekroczy popyt.

Druga z symulacji zakłada, że popyt się utrzyma na poziomie wzrostu prognozowanego w scenariuszu podstawowym, jednak uwzględnia to, że zmniejszą się dostawy rosyjskiej ropy o dwa mln baryłek dziennie. Na razie rosyjska ropa nadal płynie na rynkach międzynarodowych, pomimo wprowadzonych sankcji. Nastąpiła bowiem rekonfiguracja przepływów. Chociaż Europa kupuje więcej czarnego złota od OPEC i Afryki, to tę ropę, która płynęła dotychczas z Rosji do krajów europejskich, zaczęły kupować Chiny. Gdyby założyć rzeczywiste zmniejszenie dostaw (2 mln baryłek rosyjskiej ropy), spowodowałoby to wzrost cen ropy do 220 dolarów za baryłkę. Oba scenariusze, mimo że tak skrajnie odmienne, są możliwe.

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię