Są jednak eksperci o odmiennym zdaniu, dla których korygowanie inflacji poprzez podnoszenie stóp procentowych stanowi zagrożenie, ponieważ destabilizuje długi publiczne, co w praktyce może oznaczać, że budżety staną się niewypłacalne. To zaś oznaczałoby tendencję ograniczania państwowych budżetów – przypadającą akurat na moment, w którym rosną potrzeby wydatków publicznych w związku z przyspieszeniem transformacji energetycznej, zwiększeniem wydatków na obronność, relokacją przemysłu i tak dalej.
Czy inflację trzeba zatrzymać?
Powinniśmy wyjść od podstawowego pytania: czy inflację w ogóle trzeba zatrzymywać? Czy wymaga ona odpowiedniej reakcji, by zniknęła, czy może jest tylko kwestią czasu, aż zniknie sama z siebie? To zależy – przede wszystkim od stopnia indeksowania płac do cen.
W Japonii taka indeksacja jest w zasadzie zerowa, bez względu na inflację. Oznacza to, że gdy zachodzi inflacja i powoduje tzw. szok inflacyjny, polegający na wzroście cen surowców, który oznacza spadek wartości jena, płace w tym kraju w zasadzie nie rosną. Kiedy w końcu ceny surowców lub kurs waluty osiągną stabilizację – inflacja znika sama. Stąd Bank Japonii nie reagował nigdy na inflację, zachowując zarówno krótkoterminowe, jak i długoterminowe stopy procentowe na niemal zerowym poziomie. Przy tak niskich stopach procentowych japoński rząd zachowuje dużą swobodę fiskalną i może zwiększać wydatki, jeśli zajdzie taka potrzeba.
Kiedy trzeba reagować na inflację?
Nie wszędzie jednak mamy do czynienia z taką sytuacją jak w Japonii. W innych krajach Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju pracownicy mają dużo większą siłę przetargową, szczególnie w ostatnich latach. W Stanach Zjednoczonych, Unii Europejskiej czy w Wielkiej Brytanii widać wyraźnie, że im dłużej utrzymuje się inflacja, tym większe są żądania podwyżek. Kiedy w latach 2010-2020 inflacja utrzymywała się na rocznym poziomie 1 proc. w Europie i 2 proc. w Stanach Zjednoczonych, pracownikom wystarczyły indywidualne podwyżki oraz podwyżki warunkowane stażem pracy.
Przeczytaj także:
- Inflacja w Hiszpanii spada szybciej niż w pozostałej części Europy
- Francja walczy z inflacją. Rząd przedstawił plan osłon i dopłat
- Co z tą inflacją?
Inaczej jest w momencie, gdy inflacja przekracza poziom 10 proc. Wtedy pracownicy spodziewają się, że podwyżki w pełni zrekompensują im tę stratę. Wtedy bank centralny musi jakoś zareagować, bo gdy tego nie zrobi, płace zaczną być indeksowane do cen, a to zjawisko utrwala i pogłębia inflację.
Konieczność reakcji ze strony banków centralnych nie rozstrzyga jeszcze rodzaju czy stopnia tej reakcji. Bo przecież może być ona umiarkowana albo bardzo stanowcza. Może być gwałtowna, ale i rozłożona w czasie. Jaka będzie najlepsza? To ponownie zależy – tym razem od zachowania w obrębie innych polityk gospodarczych.
Walka z inflacją w Stanach Zjednoczonych
Dużo możemy dowiedzieć się, zestawiając sposoby reagowania na inflację zastosowane w Stanach Zjednoczonych i Europie. W USA walka z inflacją ma charakter skoordynowany, wszystkie polityki gospodarcze działają wspólnie w celu dezinflacji. Zaprowadzono restrykcyjną politykę fiskalną, planując spadek deficytu publicznego z poziomu 12 proc. PKB w 2021 r. do mniej niż 4 proc. PKB w roku 2022. Jednocześnie Rezerwa Federalna podniosła stopy procentowe, w efekcie czego zauważamy wzrost wartości dolara. Cała polityka Stanów nastawiona jest na dezinflację.
W takim otoczeniu ekonomicznym inflacja może się przez chwilę utrzymywać, ale inercja wzrostu płac, która jest wynikiem trudności w zatrudnianiu przez firmy, najprawdopodobniej doprowadzi do znacznego spadku inflacji w tym kraju już w 2023 r.
Walka z inflacją w Europie
Inaczej rzecz wygląda w Unii Europejskiej i Wielkiej Brytanii. Tutaj rządy postanowiły wspierać siłę nabywczą gospodarstw domowych, zwiększając politykę transferów publicznych. Takie posunięcie wspiera popyt wewnętrzny, ten zaś hamuje dezinflację. Spada wartość euro i funta, a to jeszcze silniej napędza inflację.
W efekcie w Stanach Zjednoczonych wystarczyło podnieść krótkoterminowe stopy procentowe do poziomu około 5 proc., by skutecznie walczyć z inflacją. Jednak w Europie, jeśli w ogóle uda się skoordynować działania polityk gospodarczych, konieczne będzie wprowadzenie znacznie wyższych stóp procentowych.
Europejskie banki centralne staną wtedy przed innym wyborem: czy szybko pozbyć się inflacji poprzez bardzo restrykcyjną politykę pieniężną, czy utrzymać ją na umiarkowanym poziomie, ale przez dłuższy czas. Obie możliwości mają swoje wady i zalety, najważniejszy jest tylko brak przyzwolenia na rozwój inflacji poprzez indeksację płac do cen.