fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

6.1 C
Warszawa
środa, 8 maja, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Jak podejmować decyzje w Unii? Może być groźnie

Niemcy coraz bardziej naciskają na zmianę sposobu głosowania w Radzie Unii Europejskiej. Chodzi o to, aby zrezygnować z większości kwalifikowanej, która uwzględnia liczbę państw oraz ich ludność. Są także sprawy, w których rozstrzygnięcie zapadać musi jednomyślnie. Co do zasady jednak głosuje się właśnie większością kwalifikowaną, aby dane rozwiązanie zostało zaakceptowane, musi je poprzeć 55 proc. państw, w których mieszka co najmniej 65 proc. obywateli Unii.

Warto przeczytać

Niemieccy politycy optują za głosowaniem większością zwykłą zamiast kwalifikowaną. Ich zdaniem, usprawni to funkcjonowanie instytucji unijnych i przyspieszy podejmowanie ważnych decyzji. – W Unii Europejskiej nie możemy sobie dalej pozwalać na blokowanie decyzji przez pojedyncze państwa członkowskie – żali się np. minister spraw zagranicznych Niemiec Annalena Baerbock. Wydaje się jednak, że nie tylko o to chodzi. Szczególnie mniejszym krajom, głosowanie większością kwalifikowaną faktycznie pozwalało blokować niekorzystne dla nich decyzje. W ten sposób mogły powstawać różne bloki, hamujące pomysły unijnych instytucji. A przyznać trzeba, że kontrowersyjnych tematów jest coraz więcej. Wciąż numerem jeden jest tzw. zielony ład. Jego realizacja polega m.in. na ustalaniu nowych kategorii zasobów własnych Unii, w tym ponadnarodowych podatków i opłat. W ten sposób Unia będzie dostawać pieniądze nie od państw, ale niejako sama je pobierać m.in. od firm. To oznacza, że jej format będzie coraz bardziej przypominał państwo narodowe, nie zaś międzynarodową organizację, w której działają suwerenne państwa członkowskie.

Coraz większe kompetencje unijnych instytucji wciąż jednak napotykają na opór ze strony poszczególnych stolic. Sposób głosowanie w Radzie Unii Europejskiej wydaje się tutaj zasadniczym problemem, którego wyeliminowanie zaczyna być właśnie realizowane. Co istotne, do zmian w sposobie głosowania prą największe kraje Unii, by wymienić tu wspomniane wcześniej Niemcy, ale też zależy na tym Francji. To wynika z konstrukcji, w jaką zamienia się obecnie ta organizacja. Jest ona coraz bardziej realizatorem agendy swoich największych członków. Mają oni ogromne wpływy w tamtejszych instytucjach, jak Komisja Europejska, stąd powstające w Brukseli dyrektywy są im mocno na rękę. Żeby jeszcze ten proces usprawnić, trzeba wyeliminować ewentualne tarcia, jakie generować mogą niezadowolone z niekorzystnej sytuacji kraje. Weto czy mniejszość blokująca na obradach Rady UE się do tych tarć zaliczają. Zgoda na zamianę zasad głosowania znacząco ograniczy możliwość oddziaływania na politykę unijną takich państw jak Polska. Nie będziemy już mieli szans na budowanie sojuszy, które pozwolą na zablokowanie planów Berlina czy Paryża. Duzi gracze staną się jeszcze więksi.

Przeczytaj także:

Plany zmian w sposobie głosowania w Radzie Unii Europejskiej to zatem sposób na przejęcie całkowitej kontrolni nad Unią, oczywiście wszystko będzie okryte woalem pozorów w rodzaju: „chcemy, aby decyzje zapadały szybciej, a Unia działała sprawniej”. Jakie decyzje mają zapadać szybciej? Tego trudno się dowiedzieć od propagatorów tych rozwiązań. Patrząc jednak na kierunek, z którego dobiegają głosy dotyczące rewolucji w głosowaniu, możemy domyślać się, że nie chodzi o wzmocnienie pozycji krajów naszego regionu.

Unia ma być organizacją jednej prędkości i jednej agendy, jej autorami mają zaś być najwięksi i najbogatsi, którzy ewidentnie bardziej niż kiedyś obawiają się narastającej konkurencji ze strony tzw. nowych członków UE. Polskie firmy stają się coraz bardziej konkurencyjne na unijnym rynku, narasta zatem protekcjonizm ze strony bogatszych państw. Starają się one forsować w Unii takie pomysły, które osłabią tę konkurencyjność, pozwalając sobie zachować dominującą pozycję na rynku wewnętrznym. Najlepszym przykładem jest tzw. pakiet mobilności. Nie trzeba być wybitnym analitykiem, żeby zorientować się, że szkodziło w nim przede wszystkim o uderzenie w firmy transportowe z naszej części Europy. Po prostu za bardzo urosły. Poprzez niekorzystne przepisy można jednak ich sytuację znacznie pogorszyć i to właśnie się stało. Kolejne, podobne działania, są raczej tylko kwestią czasu. Żeby udało się je sprawnie i bez przeszkód zrealizować, najlepiej zmienić zasady głosowania. I to właśnie się dzieje.

Czy ten proces da się zatrzymać? Jest na to szansa, ale trzeba zdecydowanych działań i jasnej artykulacji własnych interesów. Unia, będąca superpaństwem, będzie przede wszystkim wehikułem do umacniania swojej pozycji dla najbogatszych państw członkowskich. Zdominowały one kadrę urzędniczą tamtejszych instytucji i mają do perfekcji opracowane sposoby na forsowanie partykularnych pomysłów, wpisując je do pisanych w Brukseli dyrektyw czy rozporządzeń. Proces ten, jeśli nie zostanie zahamowany, będzie tylko przybierał na sile.

SourceRedakcja

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »