fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

23.1 C
Warszawa
niedziela, 28 kwietnia, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Litera „Z” to symbol śmierci konserwatyzmu we Francji

Wybory prezydenckie są we Francji kluczowe. Prezydent Francji ma centralną i niemal wyłączną rolę w kierowaniu nową polityką, decyduje o głównych nominacjach i skupia w sobie znaczną część władzy. Tak więc we Francji to wybory prezydenckie decydują o przyszłości kraju. A w ubiegłym roku Francuzi ponownie wybrali Emmanuela Macrona, który niemal w całej Europie zostałby określony jako ultraprogresywny lewicowy centrysta – pisze Patrick Edery w serwisie deliberatio.eu.

Warto przeczytać

„Na froncie gospodarczym Emmanuel Macron zwiększył zadłużenie i utrzymał Francję na pozycji wicelidera w Europie pod względem danin obowiązkowych. Mianował różnych lewicowców (każdy z większymi urojeniami od drugiego) na różne bardzo dobrze płatne stanowiska. Każdego roku wpuszcza więcej legalnych migrantów (2022 będzie rekordowym rokiem z ponad 320 tys. migrantów). Powołał szczególnie pobłażliwego ministra sprawiedliwości, który wcześniej był prawnikiem afrykańskich dyktatorów, głównych francuskich przestępców i brata islamskiego terrorysty, który brutalnie mordował małe dzieci, ponieważ były Żydami. I nie mówię tu o kompletnej porażce jego polityki w zakresie braku bezpieczeństwa, które bije wszelkie rekordy zarówno pod względem liczebności, jak i poziomu barbarzyństwa i bezkarności. Wszystko wskazywało na to, że rok 2022 będzie rokiem powrotu do władzy prawicy we Francji. A jednak…” – pisze publicysta.

„Nie ma już żadnej elity”

Komentatorzy – powołując się na sondaże, zarówno dotyczące intencji głosowania na partie polityczne, jak i w kwestie społeczne – powtarzają, że Francja jest na prawicy. Jednakże, wybory po wyborach, trzeba przyznać, że wygrywają postępowcy.

„W przypadku tych wyborów prezydenckich nie można powiedzieć, że Francuzi nie mieli wyboru. Między trockistami, komunistami, Mélenchonem, socjalistami, skrajnym centrum z panem Macronem i panią Pécresse, Marine Le Pen i Erickiem Zemmourem, w pierwszej turze zaproponowano im kilka projektów i te same modele społeczeństwa. A w drugiej turze w zasięgu głosowania znalazły się dwie zupełnie różne osobowości i programy polityczne, czy wręcz filozofie. Z tych wyborów możemy się również dowiedzieć, że żaden kandydat nie wzbudził entuzjazmu ani nadziei znacznej części Francuzów. Zaraz wyważę otwarte drzwi, ale nieufność do naszych polityków jest niespotykana (poza tą wobec dziennikarzy). Jakże mogłoby być inaczej, skoro widzimy, że pan Macron, który ma katastrofalne notowania, jest głową Francji, która nigdy od czasów Ludwika XVI nie była pod wpływem tak wielu obcych mocarstw, sznuruje skandale jak perły. W naszym biednym kraju nie ma już żadnej elity, w najlepszym tego słowa znaczeniu ani żadnej organizacji, której celem jest interes ogółu” – czytamy w publikacji.

Niepohamowany klientelizm

Według autora analizy istniały więc wszystkie przesłanki, aby konserwatywny kandydat doszedł do władzy. Biorąc pod uwagę, że w kwestii moralności pani Le Pen jest raczej postępowa, a pani Pécresse („centroprawica”) ultraprogresywna, jedynym kandydatem, którego można określić jako konserwatywnego, był Eric Zemmour. Niestety, rozpoczął swoją kampanię od uczynienia ze swojej 28-letniej kochanki szefową kampanii i pokazując środkowy palec kobiecie, która go obraziła, podczas gdy jego młoda towarzyszka się śmiała… Ponadto otoczył się zespołem składającym się głównie z młodych ludzi pochodzących z paryskiej klasy wyższej, którzy nie zrobili w swoim życiu wiele – poza byciem przyjaciółmi jego kochanki…

Co więcej, przez cały czas trwania kampanii Eric Zemmour sprawiał wrażenie, że jest tam bardziej po to, by sprawić sobie przyjemność, niż po to, by pomóc swoim ideom wygrać i odmienić Francję. A przede wszystkim potrzebował zbyt dużo czasu, by zrozumieć oczywistość: proponowanie powstrzymania imigracji nie wystarczy. Po pierwsze dlatego, że nawet jeśli 70 proc. Francuzów popiera tę propozycję, to bardzo niewielu uważa ją za najważniejszy problem. Widzimy to przy każdych wyborach: w dzisiejszych czasach na pierwszym miejscu są interesy osobiste.

„Jeśli tak wielu nieprzekonujących polityków jest u władzy, to dlatego, że uprawiali niepohamowany klientelizm i właśnie dlatego ich wybraliśmy” – podkreśla publicysta.

Nawet jeśli Zemmour zdołał potem sprecyzować swój program, to przedstawiał się i jest obecnie identyfikowany jako monotematyczny, wręcz monomaniakalny, antyimigracyjny kandydat, który spędza czas na dogadzaniu sobie.

Bez zainteresowania innymi problemami

W analizie czytamy, że problem z francuskimi elitami konserwatywnymi polega na tym, że chcą mieć ciastko i zjeść ciastko: potępić upadek Francji, jednocześnie nadal rozkoszując się przyjemnościami obecnego systemu. Jedyną rzeczą, która zakłóca przytulne życie francuskich konserwatywnych elit, jest imigracja. Nie zrozumieli, że ich mniej szczęśliwi rodacy, już od dawna żyją ze skutkami masowej imigracji i musieli się do niej przyzwyczaić.

Elity te poprosiły peryferyjną Francję o głosowanie na nie, o rozwiązanie ich jedynego problemu – imigracji, bez najmniejszego zainteresowania innymi problemami rodaków z klasy robotniczej. I to w czasie, gdy podczas rewolty Żółtych Kamizelek tchórzliwie ich porzucili, ponieważ nie rozumieli ich przekazu.

Przeczytaj także:

„Niewiarygodnie, ale jeszcze przed wkroczeniem Rosjan na Ukrainę, zwolennicy Zemmoura używali litery »Z« jako znaku wiecowego – »Z«, która zaleje wszystkie telewizory świata w lutym-marcu 2022 r., ponieważ została również wybrana jako znak identyfikacyjny przez rosyjskie imperialistyczne wojska, które chcą zniewolić naród ukraiński, w samym środku kampanii prezydenckiej we Francji” – czytamy na stronie deliberatio.eu.

Eric Zemmour w czasie kryzysu humanitarnego, widząc uciekających przed bombardowaniami europejskich cywilów, wyraził sprzeciw wobec przyjmowania ukraińskich uchodźców, którymi głównie były kobiety i dzieci. Ten, który powiedział tak wiele dobrego o Putinie, miał również dwuznaczną wypowiedź na temat środków, jakie należy podjąć wobec Rosji. I wreszcie, w tym czasie jego polityczni zwolennicy starali się nawet zrobić z Rosji ofiarę.

„Jak można oczekiwać, że większość społeczeństwa uwierzy ludziom, którzy mówią, że Rosja, największy kraj na świecie, z jedną z najpotężniejszych armii, największy posiadacz broni jądrowej na planecie, może być »ofiarą«?” – zastanawia się publicysta.

Przegapili historyczny moment

Zdaniem autora analizy, prawicowy putinizm będzie tak samo destrukcyjny dla prawicy, jak lewicowy islamizm był dla lewicy. Jest to bowiem to samo zaprzeczenie rzeczywistości, ten sam niecny sojusz, ten sam zamęt umysłowy.

Jak francuscy konserwatyści mogli nie rozumieć, że trzeba wspierać europejski naród, który postanowił bronić swojej kultury, swojej tożsamości, swojej suwerenności, swojej flagi, swoich granic, przed sowieckimi imperialistycznymi celami wschodniego mocarstwa? Co więcej, aby to zrobić, naród ten powierza swoją przyszłość – swoje dzieci – kobietom, a swoją obronę – swoją broń – mężczyznom.

W ciągu trzech tygodni Ukraińcy sprawili, że postępowcy połknęli, jedno po drugim, wszystkie swoje wyznania. Francuscy konserwatyści nie tylko przegapili historyczny moment, ale także idealną okazję, by wykorzystać sympatię zdecydowanej większości Francuzów dla ukraińskiej walki do wykazania, że ich własne założenia społeczne i kulturowe są jedynymi słusznymi.

„Zamiast tego konserwatywne elity wolały się izolować, dąsać się na resztę francuskiego społeczeństwa, epatować sobą i tym samym popełnić wyborcze samobójstwo. Mam nadzieję, że się mylę, ale litera »Z« podpisze nakaz śmierci konserwatyzmu we Francji na co najmniej 10 lat” – podsumowuje publicysta.

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »