fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

17 C
Warszawa
niedziela, 28 kwietnia, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Czy Korea Południowa zdobędzie europejski rynek czołgów?

Korea Południowa chce przejąć rynek czołgów w Europie. Czy jednak ich „Czarna Pantera” może konkurować z niemieckim „Leopardem”? – pyta portal Breaking Defense.

Warto przeczytać

Do Polski trafił już pierwszy południowokoreański czołg. To początek realizacji umowy zbrojeniowej o wartości 14,5 mld dol. Jeśli zostanie ona faktycznie w pełni zrealizowana, Polska dostanie więcej czołgów niż w tej chwili mają: Niemcy, Francja, Włochy i Wielka Brytania. Razem wzięte.

Już w grudniu 2022 r. dotarło do nas 180 czołgów marki Hyundai K2 Black Panther. Nie były to jednak jednostki wyprodukowane dla Polski, ale tak zwane gap fillery, które zostały przeniesione z armii południowokoreańskiej. Kolejne 820 jednostek ma zostać wyprodukowanych już w Polsce. Prace potrwają do 2025 lub 2026 r., a obok produkcji ruszy też budowa magazynów części zamiennych oraz obiektów serwisowych.

Ta ogromna liczba czołgów stanowi jednak tylko część zamówienia, które Polska podpisała w minionym roku z południowokoreańskim dostawcą. Oprócz nich na liście znajdują się 672 haubice samobieżne K9 (ponad 400 z nich ma zostać wyprodukowanych w naszym kraju), 48 lekkich myśliwców FA-50 oraz 288 wyrzutni rakiet K239 Chunmoo, które zostaną zamontowane na polskich ciężarówkach 8×8.

Komentatorzy uważają, że tak gwałtowne wejście Korei Południowej na polski rynek zbrojeniowy może zapoczątkować zwiększenie obecności koreańskich producentów wojskowych na rynkach innych państw europejskich. Przypomnijmy, że w 2022 r., wśród obserwatorów rynków zbrojeniowych przelała się fala krytyki pod adresem Niemców, którzy bardzo ociągali się z wydaniem zgody na przekazywanie Ukrainie produkowanych przez nich czołgów Leopard 1 i 2.

Blake Herzinger przekonywał na łamach „Foreign Policy”, że współpraca polsko-koreańska może poważnie zagrozić niemieckiej dominacji na europejskim rynku czołgów. Podobnie pisał Jakub Bornio na łamach „James Town Foundation”, którego zdaniem współpraca ta, to „sytuacja win-win, w której z jednej strony Warszawa zwiększy swój potencjał militarny i ożywi swój przemysł ciężki, a z drugiej strony Seul umocni swoją pozycję na europejskim i światowym rynku obronnym”.

A jednak eksperci zarówno z Niemiec, jak i Polski czy Korei Południowej uważają, że masowe przejście z „Leopardów” na „Czarne Pantery” jest w tej chwili mało prawdopodobne, a to z powodów nie tylko geopolitycznych, ale i operacyjnych.

Leopard 2 wszedł do wyposażenia niemieckiej armii w 1979 r. To ciężki czołg mający zaawansowany pancerz kompozytowy i lepszą kontrolę ognia niż jego ówczesna, radziecka konkurencja. Kiedy zakończyła się zimna wojna, tysiące Leopardów 2A4 zostało wycofanych z niemieckiej armii i wystawionych na sprzedaż. Cena była okazyjna i czołgi szybko znalazły nowych właścicieli. Ich producent, KMW, poprawił opancerzenie i wypuścił kolejne serie: Leopardy 2A5, 2A6 i 2A7, które też zaczęto eksportować do krajów zaznajomionych z poprzednim modelem.

W 2003 r. Polska kupiła 142 Leopardy 2A4. W 2013 – 105 Leopardów 2A5. Warszawa nie chciała jednak pozostawać biernym odbiorcą, tylko zdobyć aktywny udział w produkcji. Było to możliwe na niewielką skalę, w zakresie modernizacji polskich egzemplarzy 2A4, ale nie udało się Polsce dołączyć do francusko-niemieckiego programu MGCS nowej generacji.

Po tej porażce w 2020 r. Polska zaczęła rozglądać się za innym rozwiązaniem i rozważać zakup południowokoreańskich czołgów K2, które miały być produkowane w kraju. Jednak zamiast tego, postawiono na 250 czołgów M1A2 Abrams zakupionych od Stanów Zjednoczonych.

Po tym, jak w ubiegłym roku Rosja rozpoczęła inwazję na Ukrainę, Polska przekazała swoim sąsiadom ponad 300 czołgów T-72M oraz PT-91. W pośpiechu zamówiła też 116 „emerytowanych” czołgów M1A1 wykorzystywanych wcześniej przez amerykańską piechotę morską. Kiedy jednak zwrócono się do Berlina z zamówieniem na kolejne „Leopardy”, przewidywany termin dostaw przypadał dopiero na rok 2023.

„Niemcy zaproponowały, że w 2023 r. będą dostarczać Polakom jednego Leoparda 2A7 miesięcznie” – powiedział Edward Kim, ekspert ds. przemysłu obronnego Korei Południowej. „Tymczasem Koreańczycy obiecali dostarczyć 980 egzemplarzy K2 w ciągu pięciu lat” – dodał.

Atak na Ukrainę zmotywował polskich decydentów do zaangażowania się w zakup K2, ostateczna decyzja była jednak wynikiem trzech kluczowych kwestii.

„Po pierwsze, K2 jest wystarczająco zbliżony pod względem możliwości. Po drugie, jest znacznie tańszy w przeliczeniu na jednostkę. I po trzecie, Koreańczycy obiecują szybkie dostawy i kompleksowy transfer części i technologii” – zaznacza serwis Breaking Defense. „Fakt, że Polska prawdopodobnie w końcu będzie miała duży zakład konserwacji, napraw i remontów oraz centrum produkcji i dystrybucji części dla K2 (oraz artylerii K9 i myśliwca FA-50) sprawi, że będzie dużym punktem sprzedaży dla Skandynawii, Europy Wschodniej i krajów bałtyckich” – podkreśla.

Bardziej ostrożnie do polskich planów podchodzi Krzysztof Kuska, krajowy ekspert od przemysłu obronnego: „Polska pilnie potrzebuje czołgów, a Korea Południowa ma możliwości, by je dostarczyć. To wydaje się głównym czynnikiem. Jeśli cała partia zostanie kupiona i linia produkcyjna K2 powstanie w Polsce, wtedy istnieje większe prawdopodobieństwo, że następny model K3 zostanie wykonany w kooperacji”.

Robert Czulda zauważa z kolei, że nie do końca jasne jest, w jaki sposób Polska zamierza sfinansować tak duży zakup. Już pojawiły się deklaracje, że polski przemysł obronny może zbudować w kraju tylko 500 egzemplarzy modelu K2. Gdyby udało się w pełni zrealizować obecne plany, to realizacja zamówień eksportowych przez polskie fabryki mogłaby ruszyć dopiero za wiele lat.

Konsultant KMW Nicholas Drummond tłumaczy, że odejście Polski od Leopardów 2 jest wynikiem resentymentu sięgającego, aż II wojny światowej. Przyznał także, że problemy dyplomatyczne między Niemcami a Rosją przed rokiem 2022 osłabiły ich sektor obronny. „Przed wojną na Ukrainie Niemcy były bardzo niewiarygodnym partnerem obronnym. W ciągu ostatnich 12 miesięcy widzieliśmy zmianę o 180 stopni w postawach niemieckiego rządu. Niemcy się zmieniły” – mówi.

20 stycznia odbył się szczyt „Free the Leopards”, wokół którego narosło wiele kontrowersji, ale udało się na nim rozwiać wiele problemów. Niemcy zgodziły się na przekazywanie Leopardów 2 Ukrainie. Same – obok Polski – wysłały Ukraińcom najwięcej jednostek.

Jeśli Niemcy są w stanie zwiększyć tempo produkcji swoich czołgów, Polska ma mniejszą motywację, by zwiększać współpracę z Koreą. Jednak niemieckie fabryki nie zwiększyły jeszcze swoich mocy produkcyjnych, bo nie mają wystarczająco dużych zamówień rządowych.

Gustav Gressel, starszy specjalista ds. polityki w Europejskiej Radzie Stosunków Zagranicznych uważa, że obecnie Niemcy są w stanie dostarczyć dwa egzemplarze Leopardów 2 miesięcznie i mogą zwiększyć to tempo tylko w przypadku dużych zamówień i zwiększenia wydatków rządowych.

„Leopardy” i „Czarne Pantery” – podobieństwa i różnice w parametrach

W 2022 r. w Norwegii przeprowadzono ocenę porównawczą Leopardów 2 i „Czarnych Panter” w warunkach niskich temperatur.

Zdaniem Edwarda Kima testy te wykazały, że „K2 wypada raczej korzystnie w porównaniu z Leopardem 2A7. Zgodnie z przewidywaniami Leopard 2A7 ma lepsze ogólne opancerzenie, ale Koreańczycy nadrabiają to, oferując wersje up-armored – zarówno dla Polaków, jak i Norwegów”.

Podobnie uważa Nicholas Drummond: „Zasadniczo K2 powiela koncepcję i projekt Leoparda 2, przyjmując to samo podejście do działania bojowego. Oba są doskonałymi czołgami. Oba zostały zaprojektowane do obsługi przez armie poborowe. Hyundai Rotem dodał kluczowe ulepszenia do podstawowej konfiguracji, w tym autoloader i zmienne zawieszenie, które są interesujące i ważne”.

Mimo wszystko Norwegowie postanowili zamówić 54 Leopardy 2 A7V, płacąc za nie 1,9 mld dolarów, choć krajowe media twierdziły, że armia polecała zakup tańszych i szybciej dostarczanych modeli K2.

Tego typu zakupy są też zawsze sygnałami geopolitycznymi. Kuska podkreśla, że „małe różnice w zdolnościach mogą nie być tak istotne na polu walki, a premia w postaci ściślejszych związków z bliskim sąsiadem jest zawsze korzystniejsza niż sojusz z odległym partnerem, takim jak Korea Południowa”.

Niemieckie i koreańskie czołgi uzbrojone są w 55-kalibrowe działo główne 120 mm. Wystrzeliwane z niego pociski mogą bez problemu przebić pancerz rosyjskich czołgów (a także starszych, lecz nadal używanych czołgów produkcji radzieckiej) z dużego dystansu. Strzelec i dowódca mają do dyspozycji połączone ze sobą, wysoko powiększające celowniki dzienno-nocne, które umożliwiają namierzanie wielu celów w szybkim tempie. Pancerz przedniej wieży składa się z wielu warstw i może wytrzymać ostrzał większości rosyjskich (i radzieckich) pocisków, także pocisków przeciwpancernych.

Są jednak pewne różnice, które wynikają w dużej mierze z tego, że ważący od 67 do 73 ton Leopard 2A7 oraz ważący 61 ton K2 powstały z myślą o zaangażowaniu w wojnę obronną w innych miejscach. Niemcy opracowali swoje czołgi, chcąc je przeciwstawić sowieckim czołgom na otwartym terenie ówczesnych Zachodnich Niemiec. Po zimnej wojnie poprawiono konstrukcję, zwiększając pancerz, a tym samym ochronę przed minami i zasadzkami stosowanymi przy miejskich walkach partyzanckich.

Inaczej rzecz ma się w przypadku K2. Ten model powstał z myślą o walkach w górzystej strefie zdemilitaryzowanej, jaka rozciąga się pomiędzy Koreą Północną a Południową. W tym terenie możliwości manewrowania są ograniczone, co z kolei zmniejsza ryzyko ataku z flanki. Dlatego dolny i tylny pancerz w tym czołgu jest nieco lżejszy. Jednak w Polsce (jak i w Niemczech czy Ukrainie) nie brakuje otwartego terenu, dlatego dostosowany do polskich realiów model w wersji K2PL będzie miał dodatkowe wzmocnienia pancerzy bocznych i tylnego.

Przystosowanie do górskich terenów widoczne jest też w hydropneumatycznym zawieszeniu K2. Pozwala ono podnosić albo opuszczać niezależnie obie strony czołgu. Możliwe jest zatem zatrzymanie pojazdu w przechylonej pozycji, a także obniżenie w ten sposób działa do -16 stopni, co pozwala na ostrzał celów znajdujących się niżej. Można też wykorzystać ten mechanizm do podniesienia działa, co pozwala ostrzeliwać po łuku cele odległe prawie o 5 km.

Breaking Defense przytacza opinię anonimowego oficera niemieckiej piechoty zmechanizowanej, który uznał takie zawieszenie za „sztuczkę”. „Dużo dodatkowej złożoności dla kilku dodatkowych stopni depresji/wyniesienia, kiedy można było po prostu użyć zbocza” – mówi źródło.

K2 obsługuje trzyosobowa załoga, podczas gdy załoga Leopolda 2 liczy cztery osoby. Różnica ta bierze się z tego, że K2 wykorzystuje autoloader do gładkolufowego działa CN08, natomiast Leopold 2 potrzebuje dodatkowej osoby do ładowania. Większa załoga ma swoje zalety, jak szybkość działania czy użyteczność, ale trend ograniczania ich liczebności poprzez wdrażanie autoloaderów jest na zachodzie coraz powszechniejszy, ponieważ pozwala obniżyć wagę i zaoszczędzić miejsce.

Na wyposażeniu K2 są przeciwpancerne pociski kierowane (GLATGM), znacznie przewyższające technologicznie analogiczne pociski wykorzystywane w czołgach rosyjskich i radzieckich. Maksymalny zasięg pocisków KSTAM wynosi 8 km, możliwy jest ogień pośredni i atakowanie nisko lecącego śmigłowca.

Walczące na Ukrainie czołgi często wykorzystywały pociski GLATGM i ogień pośredni, natomiast KSTAM łączy obie te zdolności. Cytowany przez Breaking Defense oficer niemieckiej piechoty przypomniał jednak, że KSTAM (tak jak izraelski LAHAT) nie jest jeszcze stosowany w służbie operacyjnej. Poza tym kinetyczne pociski sabotowe o takiej samej średnicy szybciej docierają do celu i mają mniejsze szanse na przebicie niż pociski GLATGM. Chociaż pociski GLATGM mogą być wykorzystywane do efektywnych ataków z góry, to w takiej sytuacji trzeba też liczyć się ze zmniejszeniem zasięgu.

Silnik czołgu K2 wykorzystuje aktualnie niemiecką przekładnię Renk, czyli taką samą, jak Leopard 2. Co prawda Hyundai pracował nad własną przekładnią – EST15K – ale w 2020 r. zawiodła ona przy próbie bezawaryjnego pokonania 10 tys. km, przez co została odrzucona przez koreańską armię.

Co ciekawe, silnik wyprodukowany przez Hyundaia stosowany jest w tureckich czołgach Altay. Poprawiona wersja przekładni ma zostać ponownie przetestowana w tym roku.

Wyścigi producentów

Drummond uważa, że różnice w sprawności bojowej między tymi czołgami nie są tak istotne. Jego zdaniem znacząca przewaga Leoparda 2 polega natomiast na dojrzałości projektu oraz szerokiej, doświadczonej bazy użytkowników wykorzystujących ten model na różnych terenach 20 krajów. „Podzielili się kosztami rozwoju, a ponieważ wiele narodów-użytkowników ma własne łańcuchy dostaw, niedrogie części zamienne są łatwo dostępne z wielu źródeł” – mówi.

Anonimowy niemiecki oficer zaznaczył jednak, że nowe Leopardy 2A7 prawdopodobnie nie będą regenerowane, tylko fabrycznie nowe: „W przypadku nowych 2A7 nie jest to już opłacalne z ekonomicznego punktu widzenia. Naprężenie metalu po pewnej liczbie lat staje się nadmierne, podobnie jak w przypadku samolotów. Drążki skrętne wbijają się w kadłub, stal jest coraz słabsza. Dlatego nikt tak naprawdę nie modernizuje żadnych A4 na A7. To samo z kadłubami 2A6, bo te są oparte na A4”.

Już teraz z niemieckiej armii często docierają sygnały o braku części zamiennych, który uniemożliwia utrzymanie pojazdów w gotowości operacyjnej. W przypadku starszego modelu Leoparda 2A4 zapas części zamiennych może szybko się wyczerpać, kiedy model trafi do walk na Ukrainie.

Jeśli doszłoby w Polsce do planowanej rozbudowy infrastruktury pod K2, możliwe byłoby stworzenie konkurencyjnej bazy serwisowej. Niestety z wyciekłej prezentacji Hyundai-Rotem wynika, że obsługa techniczna będzie rozwijała się do 2026 r., natomiast produkcja komponentów na terenie polski ruszyć może dopiero w 2031 r. i potrwa trzy lata, kiedy może zostanie przestawiona na wspólnie opracowany model K3.

Nim to nastąpi, na rynku będą jeszcze francusko-niemieckie czołgi MGCS nowej generacji, a także następca amerykańskiego „Abramsa”. Do końca obecnego roku linia produkcyjna Hyundai-Rotem wyprodukuje tylko 260 czołgów K2, które na pewno trafią do koreańskiej armii, zastępując egzemplarze przeniesione do Polski.

Przeczytaj także:

Dlatego Niemcom będzie dużo łatwiej przekonać swoich partnerów z NATO do kupowania ich czołgów w ulepszonej wersji. Wielu potencjalnych klientów doskonale zna ten produkt i może wykorzystywać stare egzemplarze także, jako źródło części zamiennych do nowych modeli. Pozostaje tylko kwestia tego, czy KMW jest zdolne dostarczyć nowe 2A7 wystarczająco szybko.

Według Drummonda „zdolności produkcyjne nie są problemem. W szczytowym okresie zimnej wojny fabryka KMW produkowała miesięcznie 16 Leopardów 2, czyli 192 rocznie. Nadal ma taką samą powierzchnię, a jednocześnie zastosowano w niej nowe techniki produkcji. Jeśli są jakieś wąskie gardła w procesie produkcji, to pochodzą one z łańcucha dostaw, a nie od producenta oryginalnego sprzętu”.

Inne wyliczenia podają możliwość produkcji 300 egzemplarzy rocznie na terenie samych Niemiec i dodatkowych 144 egzemplarzy w fabryce w Holandii. Produkcja i montaż Leoparda 2 odbywa się także w Grecji, Hiszpanii, Szwajcarii, Szwecji oraz na Węgrzech.

Korea Południowa jest natomiast powściągliwa, jeśli chodzi o przekazywanie Ukrainie produkowanych przez nią czołgów. Umożliwia jedynie sprzedaż amunicji za pośrednictwem stron trzecich. Wynika to zapewne z wymiany technologicznej, jaka w przeszłości zachodziła między tym krajem a Rosją i nic nie wskazuje na to, by nastawienie Koreańczyków miało się zmienić.

Oprócz Polski także Rumunia planuje zakup dużej liczby czołgów. Według nieoficjalnych doniesień prowadzi już rozmowy z południowokoreańskimi dostawcami. Już w 2021 r. zakup K2 rozważała natomiast Słowacja, jednak w ramach rekompensaty za pojazdy pancerne podarowane Ukrainie, otrzyma od Niemiec 15 Leopardów 2A4. Ta sama ich liczba trafi do czeskiej armii, przy czym Czesi rozważają jeszcze dokupienie 50 nowych egzemplarzy 2A7.

Krzysztof Kuska, tak to skomentował: „Myślę, że w Europie trudno będzie opchnąć K2, przynajmniej w najbliższej przyszłości. Może, kiedy Polska będzie miała dobrze rozwinięty komponent czołgowy z ogromną ich liczbą w służbie, będzie łatwiej znaleźć klientów eksportowych. W tym momencie Niemcy nadal mają przewagę, bo są dominującą potęgą gospodarczą na Kontynencie z ogromnymi wpływami w Unii Europejskiej. Tak więc dla mniejszych narodów lepiej jest trzymać się Leoparda 2 i Niemiec, niż zrobić zwrot w kierunku Korei Południowej i ich K2”.

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »