fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

10.1 C
Warszawa
czwartek, 16 maja, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Neomarksizm a gospodarka. Wystarczy połączyć kropki

Warto przeczytać

Współczesny marksizm wydaje się nie mieć nic wspólnego z gospodarką. Skupia się bowiem na kwestiach takich jak podważanie zachodnich fundamentów cywilizacyjnych, promowanie multikulturalizmu, rozwiązłości seksualnej czy rozmywanie pojęcia prawdy. Wydaje się, że jest raczej odległy od tematyki ekonomicznej. Co bowiem może łączyć rewolucję seksualną z końcówki lat 60 minionego stulecia czy negowanie istnienia płci biologicznej z gospodarką? Na pozór nie wiele. Faktycznie jednak współczesny marksizm gospodarki z pewnością nie zamierza zostawić w spokoju.

Na wstępie kilka uwag wprowadzających. Marksizm XIX – wieczny skupiał się właśnie na zagadnieniach ekonomicznych. Nazywał je bazą, czymś fundamentalnym dla kształtowania relacji międzyludzkich. W tym ujęciu, to fakt istnienia prywatnych czynników wytwórczych determinował takie kwestia jak kultura, prawo czy polityka. Marksiści ówcześni twierdzili zatem, że aby zmienić społeczeństwo, trzeba najpierw obalić istniejące stosunki produkcji. Innymi słowy, chodziło o zniesienie własności prywatnej, najpierw miała być upaństwowiona, a następnie jakakolwiek własność miała przestać istnieć. To miało być finalne stadium, do jakiego zdaniem komunistów, powinna dążyć ludzkość. Potem na ziemi miał zapanować raj. Ludzie mieli w błogości realizować swoje pasje, miała zniknąć praca zarobkowa. Robiłoby się tylko to, na co miałoby się ochotę i wtedy kiedy by się jej nabrało. Być może stąd brała się taka popularność komunizmu w niektórych środowiskach. Oferował on bowiem samozbawienie człowieka, raj tu na ziemi. Nieustanne leniuchowanie przeplatane robieniem jakichś przyjemnych rzeczy w tzw. międzyczasie. Dla kogoś kto twardo stąpa po ziemi taka wizja wydaje się zupełnie absurdalna. Zamiast odpowiedzi na potrzeby człowieka, pojawia się bowiem przy tej okazji mnóstwo pytań. Skoro nikt nie pracowałby zarobkowo, a jakiekolwiek zajęcie miałyby charakter wyłącznie dobrowolny, to skąd brałyby się konieczne do życia produkty i jak miałby być one dzielone. Wyjaśnienia udzielane przez komunistów były pozbawione sensu. Wmawiali oni swoim zwolennikom, że w odpowiednim stadium rozwoju gospodarki, dzięki postępowi technicznemu, możliwe będzie produkowanie wszystkiego bez konieczności pracy. Wszystko zrobią za nas maszyny, my mamy odpoczywać i rozwijać swoje pasje, nic poza tym! No ale kto będzie robił te maszyny, kto będzie je naprawiał kiedy się zepsują, kto je obsłuży? Cóż, to były pytania zbyt szczegółowe dla ideologów marksizmu. Nie zaprzątał sobie tym głowy także sam Marks.

Teraz wróćmy do współczesności. Marksizm dnia dzisiejszego o gospodarce zdaje się mówić niewiele albo nie mówi praktycznie nic. Mamy tutaj do czynienia z zupełną zmianą strategii, niemniej z dążeniem do realizacji tego samego celu: stworzeniem społeczeństwa od nowa. Zmiana polega na tym, żeby najpierw obalić nadbudowę i dopiero potem dotrzeć do bazy. Wszystko zaś ma dziać się stopniowo, powoli. Wcześniej była mowa o rewolucji, komuniści dążyli do obalenia władzy, wywłaszczenia posiadaczy i zbudowania nowej gospodarki. Teraz zaś idzie powoli. Sączy się ludziom do głów jad w formie nowych, absurdalnych idei, aby zmienić ich mentalność, zbudować nową siatkę pojęć, odwrócić znaczenia. To trwa, a droga wiedzie przez uczelnie, instytucje i inne ośrodki oddziaływania na opinię publiczną. Do tego angażuje się film, muzykę i wszystko to, co znamy jako show biznes. Finalnie jednak efekt ma być ten sam. Tylko inaczej i wolnej.

Nowy człowiek ma być nastawiony na konsumpcję, rozrywkę i brak jakiekolwiek chęci do pracy. Dużo mówił o tym m.in. śp. Krzysztof Karoń. I miał sporo racji. Nie brak jednak pomysłów, które już teraz odnoszą się do kwestii ekonomicznych. Weźmy choćby taki dochód gwarantowany. Pomysł sprowadza się do tego, że państwo zapewnia ludziom pewną, nieznaczną kwotę, która wystarczyć ma do zaspokojenia elementarnych potrzeb. To nic takiego? Sądzę, że to dopiero początek, a już komunizmem pachnie na kilometr! A dążenie do skracania dnia pracy? Człowiek ma pracować coraz mniej, redukcja dotyczy już nie godzin, a dni. Stopniowo aktywność zarobkową się obrzydza, wskazuje na niedogodności z nią związane, mówi o tym, że coraz więcej będą robić za nas maszyny. Gdy zbierze się to wszystko w całość widać, że coś tu nie gra. Do tego dochodzi ograniczanie przedsiębiorczości polegające na nakładaniu kolejnych i kolejnych regulacji. Firmy mają raportować cele związane z ESG, do tego dodajmy system ETS z opłatami za emisję CO2, co w efekcie stopniowo, acz systematycznie prowadzić będzie do deindustrializacji. Za dużo tych puzzli, które jakoś dziwnie do siebie pasują.

Nie, neomarksizm nie oszczędzi gospodarki. Po prostu zabiera się do niej później i trochę od innej strony, jeśli jednak działania wynikające z tej zgubnej ideologii nie zostaną powstrzymane, efekt będzie ten sam. Zanik aktywności gospodarczej i w efekcie straszna nędza. Póki co ten taran prze do przodu, a stawiany mu opór jest znikomy. Może jeszcze nie wszyscy widzą co się dzieje. Wystarczy jednak połączyć kropki aby to dostrzec.

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »