fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

10.2 C
Warszawa
czwartek, 9 maja, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Zjednoczone Emiraty Arabskie grają z USA, Rosją i Chinami na dwa fronty

Odkąd Rosja zaatakowała Ukrainę, prezydent Zjednoczonych Emiratów Arabskich, szejk Mohamed bin Zayed, próbuje pozostawać w przyjaznych stosunkach z każdą stroną konfliktu – zauważa „Wall Street Journal”.

Warto przeczytać

W ubiegłym roku Zjednoczone Emiraty Arabskie zmniejszyły produkcję ropy naftowej. W wyniku tego działania zyskała Moskwa, mogąc z większą korzyścią sprzedawać swoje zasoby i finansować z nich działania wojenne. Waszyngton zaprotestował, ale kiedy prezydent USA Joe Biden zatelefonował do przywódcy ZEA w sprawie poparcia Ukrainy, ten nie odebrał telefonu.

Stany Zjednoczone nie ustają jednak w pracach nad relacjami ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi. Prezydent Mohamed bin Zayed Al Nahyan został zaproszony do Waszyngtonu, gdzie trwają prace nad formalnym porozumieniem dotyczącym handlu i obrony. Administracja Bidena chce także, by każde z państw przeznaczyło 100 mld dolarów na wspólne projekty dotyczące czystej energii. Nie przeszkadza to jednak Emiratom budować przyjaznych relacji z Rosją oraz Chinami.

Zjednoczone Emiraty Arabskie zyskały na geopolitycznych przetasowaniach, jakie zaszły po ataku Rosji na Ukrainę, chociaż musiały też ponieść pewne koszty. Do tej pory ich największym sojusznikiem były Stany Zjednoczone, jednak próba „przyjaźni ze wszystkimi” wystawiła tę stabilną wcześniej relację na poważną próbę. Szejk Mohamed kreuje się bowiem na bliskowschodniego lidera, który nie stroni od Rosji czy Chin.

Wysocy urzędnicy ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich rzadko wypowiadają się medialnie, ale w kilku wywiadach zaznaczyli, że ich zdaniem przyjaźń szejka Mohameda z USA nie jest jednoznaczna z chłodnymi relacjami z Moskwą czy Pekinem. Ich zdaniem zbliżenie Emiratów do tych krajów może nawet być pomocne dla Waszyngtonu.

Przykładem takiej pomocy było spotkanie szejka z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, do którego doszło w październiku zeszłego roku. Szejk poparł pomysł wymiany gwiazdy amerykańskiej ligi kobiecej koszykówki (WNBA) Brittney Griner za rosyjskiego handlarza bronią Viktora Bouta. Do wymiany doszło osiem tygodni później na terenie emirackiej bazy lotniczej.

Przedstawiciele amerykańskiej administracji uważają jednak, że kontakty Zjednoczonych Emiratów Arabskich z Rosją i Chinami zostały ocenione negatywnie przez Biały Dom. Podobno szejk był przestrzegany, że prowadzenie z tymi krajami współpracy o charakterze militarnym lub wywiadowczym, źle może wpłynąć na relacje z USA.

Amerykanie przyznają, że podczas ostatnich miesięcy przywódca ZEA często konsultował się z amerykańską administracją w kwestiach dotyczących Chin oraz Rosji, co pozwoliło na poprawę wzajemnych relacji. Przed wspomnianą wizytą w Rosji, a także zaraz po niej, szejk Mohamed prowadził rozmowy zarówno z przedstawicielami USA, jak i ONZ, a nawet zadzwonił do prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. Niedawno Jake Sullivan, amerykański doradca ds. bezpieczeństwa narodowego, oficjalnie pochwalił działania przywódcy ZEA zmierzające do deeskalacji agresji.

Dla Stanów ZEA są poważnym partnerem w walce z bliskowschodnim terroryzmem. Wspólnie dążą do ustabilizowania światowych rynków energii, co wiąże się też z dużymi inwestycjami w Stanach. Oprócz tego szejk Mohamed znormalizował w 2020 r. stosunki z jednym z istotniejszych sojuszników USA w regionie, czyli z Izraelem.

Zjednoczone Emiraty Arabskie powstały w 1971 r., gdy ojciec Mohameda zjednoczył siedem wcześniej niezależnych emiratów. Od tego czasu USA były największym sojusznikiem tego kraju. Przez ostatnią dekadę przywódca ZEA sprawnie kierował szybką ekspansją gospodarczą kraju i działał na rzecz liberalizacji społeczeństwa, jednocześnie budując relacje z Iranem czy Syrią. Ostatnie lata, to także komplikacje w stosunkach z USA.

Relacje te bardzo ucierpiały w 2021 r., gdy na jaw wyszło, że Chińczycy budują bazę wojskową niedaleko Abu Zabi. Amerykanie zareagowali na tyle stanowczo, że szejk Mohamed zatrzymał ten projekt, a jego urzędnicy tłumaczyli, że według ich wiedzy miał to być jedynie port handlowy.

Tego typu incydenty wpłynęły negatywnie na realizację planowanego transferu myśliwców F-35, USA protestowało także, gdy do budowy sieci 5G, ZEA chciały zaangażować chińskiego giganta Huawei Technologies.

Przeczytaj także:

No i wspomniana wcześniej ropa. W ostatnich siedmiu miesiącach Zjednoczone Emiraty Arabskie – w porozumieniu z Rosją – dwa razy zmniejszyły wydobycie ropy naftowej. Na domiar złego ZEA umożliwiały Rosjanom omijanie zachodnich sankcji – na przykład poprzez sprzedaż rosyjskiej ropy w Dubaju albo nabywanie tam nieruchomości i ukrywanie pieniędzy. Stany Zjednoczone sprzeciwiały się tym praktykom, zwracały na to uwagę emirackich władz, w końcu wraz z Unią Europejską nałożyły sankcje, także na emirackie firmy, które wspierały handel rosyjską ropą.

Pomoc Rosji jest jednak opłacalna dla ZEA. Zmniejszenie ilości sprzedawanej ropy oznaczało zwiększenie jej ceny rynkowej, a zatem wyższe dochody za każdą baryłkę. Sprzedaż nieruchomości bogatym Rosjanom doprowadziła do boomu na tym rynku w Emiratach. Urzędnicy ZEA uważają, że ich przywódca wypracował swoją niezależną politykę zagraniczną właśnie na podstawie obserwacji wcześniejszych zachowań Stanów Zjednoczonych.

„Ton relacji uległ zmianie. Nie jest to już sytuacja, w której Waszyngton wykonuje telefon i mówi Abu Zabi, co ma robić, a Abu Zabi się do tego stosuje” – powiedziała Dina Esfandiary, starszy doradca ds. Bliskiego Wschodu w brukselskim think tanku International Crisis Group oraz autorka książki o USA. „Z drugiej strony zdarza się, że czasami Zjednoczone Emiraty Arabskie nie otrzymują tego, o co proszą USA, ponieważ nie zrobiły tego, czego wcześniej chcieli Amerykanie” – dodała.

Emiraccy politycy od 2019 r. nie są wcale tak pewni deklarowanego przez Amerykanów wsparcia. Wtedy to saudyjskie pola naftowe i tankowce płynące przez Zatokę Perską zostały zaatakowane – najpewniej przez Iran. Nie spotkało się to jednak z żadną zdecydowaną reakcją ze strony USA czy reszty międzynarodowej społeczności. Zresztą już w 2015 r., kiedy administracja ówczesnego prezydenta Stanów Zjednoczonych Baracka Obamy podpisała z Iranem porozumienie nuklearne, ZEA były bardzo rozczarowane.

Kolejne ochłodzenie relacji przyszło na początku ubiegłego roku, kiedy jemeńscy rebelianci Huti wysłali drony i pociski rakietowe na Abu Zabi. Z perspektywy ZEA było to zagrożenie ich państwowości, ale Waszyngton nie zareagował.

Zjednoczone Emiraty Arabskie słyną jako kraj bogaty dzięki złożom ropy naftowej. Jednak mają też reputację raju finansowego, logistycznego i turystycznego w bardzo niestabilnym regionie. To kraj, w którym sprzeciw wobec władzy nie jest tolerowany, ale obywatele czują się bezpiecznie. Dzięki temu milion obywateli może gościć, aż osiem mln przyjezdnych z różnych krajów świata.

„Cały ten model opiera się na bezpieczeństwie, ochronie i stabilności ludzi, przepływie towarów i dóbr” – przyznała Lana Nusseibeh, ambasador ZEA przy ONZ.

Po atakach dronowych i rakietowych w 2022 r. do szejka Mohameda dotarły wiadomości z całego świata – przywódcy różnych państw wyrażali współczucie i oferowali solidarność. Jednak nie wszyscy – Joe Biden nie zadzwonił.

Kiedy do rezydencji szejka, kilka tygodni później przyjechał wysokiej rangi dowódca amerykański, Mohamed odmówił spotkania. Niedługo później nie odebrał telefonu od Bidena dzwoniącego w sprawie Ukrainy.

Amerykanie tłumaczyli, że w ich ocenie zagrożenie w styczniu ubiegłego roku było mniejsze, niż uważały Emiraty. Niektórzy też wskazują, że do obrony przed tamtym atakiem użyto przecież broni amerykańskiej produkcji, co samo przez się świadczy o zaangażowaniu Waszyngtonu w bezpieczeństwo ZEA.

W lipcu minionego roku podczas jednego ze szczytów szejk Mohamed odbył dodatkowe spotkanie z amerykańskim prezydentem. Miał przygotowane różne uwagi, ale odłożył je na bok i postanowił wprost wyrazić swój żal. Jego zdaniem amerykanie wycofali się z deklarowanych wcześniej gwarancji bezpieczeństwa, choć emiracka armia działała u boku USA przez trzy dekady. Poprosił Bidena o pomoc w zrozumieniu tej zmiany sytuacji. W odpowiedzi został zaproszony do Waszyngtonu, gdzie przywódcy tych dwóch państw mają opracować zobowiązanie do współdziałania w zakresie gospodarczym, militarnym, energetycznym, a także szerzenia tolerancji religijnej.

Sultan Al Jaber, emiracki minister zajmujący się przemysłem i klimatem, zapowiedział, że celem ZEA jest rozwijanie przyjacielskich stosunków z USA, ale nie może się ono odbywać kosztem relacji z innymi krajami.

Emiraty od dawna współpracują z Chinami, ale wydaje się, że to pandemia COVID-19 pozwoliła tym krajom zbliżyć się jeszcze bardziej. Kiedy inne kraje zamykały swe granice, ZEA pozostały otwarte. Poskutkowało to między innymi produkcją maseczek ochronnych na terenie Emiratów przy użyciu chińskiego sprzętu, nawiązaniem współpracy przy produkcji testów PCR oraz wspólnej pracy nad szczepionką. Urzędnicy z Emiratów podkreślają, że przy tym ostatnim projekcie chińska firma Sinopharm była po prostu dużo chętniej nastawiona na współpracę niż producenci z Zachodu.

Wartość wymiany handlowej między ZEA i Chinami wynosi ponad 70 mld dolarów i nie dotyczy tylko ropy naftowej, ale także technologii, finansów oraz kultury.

Kiedy w lutym zeszłego roku Rada Bezpieczeństwa ONZ poddała pod głosowanie rezolucję potępiającą Rosję za atak na Ukrainę, ZEA wstrzymało się od głosu. W tym samym czasie zabiegały bowiem o rosyjskie wsparcie dla innej rezolucji pozwalającej uznać Huti za organizację terrorystyczną. Taki ruch utrudnił planowaną przez Stany izolację Rosji. Był to także moment, w którym Zjednoczone Emiraty Arabskie przygotowywały się do objęcia przewodnictwa w Radzie Bezpieczeństwa ONZ więc, zamiast potępiać Rosję, próbowały odgrywać rolę pośrednika dla skonfliktowanych narodów.

Kiedy 2 marca doszło do innego głosowania – nad rezolucją Zgromadzenia Ogólnego ONZ nakazującą Rosji zakończenie działań wojennych, Zjednoczone Emiraty Arabskie głosowały „za”.

Emirackie fundusze inwestycyjne zainwestowały w Rosji wiele miliardów dolarów, a szejk Mohamed włożył sporo wysiłku w budowanie więzi z Putinem, więc zakończenie wojny byłoby w interesie każdej strony.

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »