fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

15.7 C
Warszawa
czwartek, 2 maja, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Weto i mądrość

Warto przeczytać

W czasie, gdy władze Niemiec z energią i konsekwencją dążą do narzucenia Unii Europejskiej modelu federacyjnego, warto przypomnieć, że NATO funkcjonuje bez takiego federalizowania i właśnie w tym leży siła tego sojuszu. Gdyby to była organizacja, w której silny bezwzględnie wymusza na słabszych posłuszeństwo, byłaby ona o wiele słabsza niż obecnie, gdy każdy z członków ma suwerenność podejmowania własnych decyzji, a tym samym te decyzje, które są w NATO podejmowane, mają za sobą wielokrotnie większą siłę wyborczą oraz faktyczną chęć zaangażowania ze strony sojuszników. Gdyby NATO rezygnowało z prawa słabszych do własnego głosu, powstałby efekt, jaki Adolf Hitler miał w roku 1942 na froncie wschodnim. Walczyły tam całe dywizje i armie z Rumunii, Węgier i Włoch, ale żaden z tych sojuszników Hitlera nie miał swobody decyzji co do tego, czy chce, czy też nie chce tam walczyć. A tym samym siła militarna tych dywizji i armii była nieporównanie niższa niż byłoby wówczas, gdyby decyzja o zaangażowaniu w wojnę była przedmiotem demokratycznej decyzji wszystkich sojuszników. Jeżeli wewnątrz NATO takie kraje jak Turcja i Węgry mogły tworzyć kłopot dla amerykańskiego przywództwa, to świadczy właśnie o sile NATO, a nieo rzekomej słabości.

Amerykanie wiele wysiłku włożyli w przekonacie Niemców aby odpuścili sobie wiązanie się z Chinami i Rosją, a gdy od Niemców usłyszeli, że ceną za to będzie zielone światło dla federalizowania Europy pod przywództwem niemieckim, skwapliwie na to przystali. To jednak dziś oznacza, iż sami Niemcy mogą rzeczywiście podporządkowywać sobie Unię Europejską, ale też mogą odstąpić od tego zamiaru. Na pozór wydaje się, że Unia pod kijem pruskiego kaprala będzie sprawniejsza. Trzeba jednak zrozumieć, że jako taka, sprawniejsza, wcale nie będzie silniejsza, lecz właśnie dużo słabsza. Przykład NATO pokazuje, że nie warto poprawiać „sprawności” dążąc do tego, by już nigdy nie mogło się wydarzyć coś takiego, jak Turcja kwestionująca przystąpienie Szwecji do sojuszu. NATO nie wprowadza prawa, które by na przyszłość miało uniemożliwić tego typu zachowanie. A tego NATO nie wprowadza, bo jest mądre i nie chce pomniejszać swojej własnej siły.

Warto apelować do Niemców, by odstąpili od zamiaru ograniczania siły Unii Europejskiej. Samo to, że w układzie federacyjnym podejmowanie decyzji będzie przebiegało znacznie krócej, to jeszcze nie jest argumentem za tym, czy te podejmowane decyzje będą mądre. Gdyby Niemcom tak bardzo zależało na skróceniu czasu na podejmowanie decyzji, mogliby zlikwidować swe Bundestag i Bundesrat, a wówczas sam tylko rząd, nie czekający na decyzje ustawodawcy, mógłby działać znacznie krócej. Czy państwo niemieckie by na tym skorzystało? Bynajmniej. Prędzej czy później okazało by się, że brak rozdzielenia władzy ustawodawczej i wykonawczej prowadzi do coraz gorszych rozwiązań prawnych i coraz niższych wyników gospodarczo- społecznych.

Prawo weta w układzie europejskim stanowi swego rodzaju substytut wspomnianego wyżej rozdzielenia władzy ustawodawczej i wykonawczej. Miedzy państwami europejskimi bardzo ważną rolę zaworu zabezpieczającego słabszych przed dominacją silniejszych jest właśnie prawo weta. Choć powoduje ono wydłużanie procesu decyzyjnego, jednak stanowi ochronę przed tym, aby nigdy się nie zdarzyło, że dla rzekomej korzyści większości ktoś słaby zostanie pokrzywdzony. Owa korzyść większości jest w podwójny sposób rzekoma. Po pierwsze, dla wszystkich odtąd stanie się jasne, iż skoro dziś tamten jest pokrzywdzony, to jutro taki sam los może spotkać i mnie. A tym samym radykalnie opada poziom zaangażowania energetycznego, siła solidarności, wiara we wspólne wartości. Pozostaje już tylko asekuranctwo rodzące powszechną bierność. To pierwszy wymiar owej rzekomości. A drugi wymiar polega na tym, że ten jeden pokrzywdzony już na zawsze będzie poszukiwał sposobności, by się zrewanżować za doznaną krzywdę i to na trwałe zatruje relacje wewnątrz wspólnoty, aż do chwili, gdy w ogóle nie będzie można mówić o jakiejkolwiek wspólnocie. Zapewne powstaną też konkretne patologie, przed którymi chciał przestrzec ten sięgający do weta, a te patologie będą się szerzyć nie bacząc na granice państwowe. Tak więc rezygnacja z weta stanowić będzie osłabienie Unii Europejskiej.

Niemiecki przywództwo sprawnie narzucające wszystkim swą rzekomo oświeconą wolę oznacza traktowanie wszystkich pozostałych instrumentalnie. Zaś traktowanie instrumentalne to jest klucz do klęsk na wszystkich polach. Otton III nie traktował instrumentalnie relacji z Chrobrym i to powinien być dobry drogowskaz dla dzisiejszej polityki niemieckiej. Warto kończyć z postkolonialnym paternalistycznym modelem relacji. W czasie, gdy na Zachodzie lewicowa poprawność polityczna każe tropić wszelkie sytuacje przemocy i pogardy, jest smutnym, iż najsilniejsze państwo Europy w trosce o rzekomą skuteczność promuje mechanizm który w swej istocie ma powodować, iż pewnym krajom Europy będzie się działa krzywda i te w swej obronie nie będą posiadały jakichkolwiek narzędzi. Tu będzie dochodzić do rażących nierówności, a dzieje się to z przyklaskiem ideologów lewicowych. Dlaczego? Bo ci sądzą, iż kanclerz Scholz jest już przez nich kupiony i całą swą energię wykorzysta na wypalanie ogniem wrogów ideowych, tak rzekomych jak i domniemanych, nie tracąc tu czasu na rozpoznawanie prawdy.

A samo to, że federalizacja UE będzie prowadziła do jej osłabienia, nie do końca musi martwić Amerykanów. Gdyby Europa na koniec stała się tylko totalnie słaba, już więcej nie będzie mogła próbować wchodzić w rolę przeciwwagi w relacjach globalnych, a sama stanie się jedynie strefą podporządkowaną gospodarce amerykańskiej. Zgoda Amerykanów aby Niemcy federalizowały UE może mieć swe drugie dno. I Niemcy, o ile będą mądrzy, to powinni rozważyć.

Przeczytaj także:

Federalizacja Unii nie jest jedyną alternatywą, bo obok niej do rozważenia jest układem sieciowy. Zamiast kija w ręku pruskiego kaprala lepiej jest mieć kulturę solidarności i braterstwa. A ta kultura już się rozwija, zaś może ją zarżnąć apodyktyczne narzucanie całemu kontynentowi woli tego kto jest silniejszy. Europa powinna być siecią stanowisk upodmiotowionych, gdzie nikt nie jest zmuszony do przyjmowania cudzej opinii. Taka Europa sieciowa byłaby o wiele silniejsza niż ta sterowana z jednego miejsca. Zaś siła takiej Europy dobrze by służyła również samym Niemcom. Wiadomo, że zawsze będą liderem, co w naturalny sposób wynika z ich wielkości oraz umiejscowienia. A lepiej być liderem kontynentu silnego, idącego wzwyż w rankingach, niż kontynentu zmierzającego ku upadkowi. A wracając do układu sieciowego, podobnie powinniśmy tworzyć sieci w skali globalnej, wspierając upodmiatawianie się nowych związków regionalnych i budując z tymi podmiotami relacje nie tylko partnerskie, ale wręcz braterskie. Im mniej w skali świata będzie wyzysku, tym mniej będziemy mieli wojen oraz migrantów.

Unia Europejska przestanie być taka jak dotąd, gdy nawiąże się prawdziwa współpraca między narodami Europy, a do tego w skali regionalnej, jak w przypadku czy to Czworokąta Wyszehradzkiego, czy też Trójmorza. Prawdziwa, głęboka współpraca będzie zmieniała nas samych, stawiała przed nami wyzwania, rozszerzała wyobraźnię, uczyła wrażliwości. Wreszcie, taka współpraca będzie dawała korzyści gospodarcze. Kultura solidarności i wrażliwość nie pozwoli aby ktokolwiek korzystał z prawa weta wbrew dobru wspólnemu.

Marek Oktaba

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »