Większość Amerykanów uważa, że Donald Trump jest winny zarzucanych mu przestępstw i jeśli zostanie skazany powinien pójść do więzienia – wynika z opublikowanego w piątek sondażu Ipsos dla Politico. Większość opowiada się też za przeprowadzeniem procesu przed wyborami w listopadzie 2024 r.
Jak pisze Politico, badanie przeprowadzone w dniach 18-21 sierpnia nie popiera tez Trumpa, że z każdą kolejną serią zarzutów karnych jego popularność rośnie. Choć były prezydent jest coraz bardziej zdecydowanym faworytem w wyścigu o nominację Partii Republikańskiej w przyszłorocznych wyborach, to biorąc pod uwagę całe społeczeństwo, większość jest zdania, że popełnił przestępstwa, zaś zarzuty przeciwko niemu są zasadne.
O winie Trumpa w sprawie dotyczącej nielegalnych prób obalenia wyników wyborów i utrzymania się przy władzy przekonanych jest 51 proc. ankietowanych (88 proc. zwolenników Demokratów, 53 proc. wyborców niezależnych i 14 proc. sympatyków Republikanów) zaś o niewinności – 26 proc. (w tym 64 proc. Republikanów). Nieco mniejszy odsetek (48 proc.) uważa, że winny jest przestępstw zarzucanych mu przez prokuraturę stanu Nowy Jork związanych z ukrywaniem zapłaty za milczenie aktorki porno Stormy Daniels podczas kampanii wyborczej w 2016 r.
Pytani o ewentualną karę dla Trumpa w przypadku wyroku skazującego – najcięższe wysunięte przeciwko niemu zarzuty są zagrożone karą do 20 lat więzienia – ankietowani w większości stwierdzili, że powinno być to więzienie (50 proc.). 16 proc. oceniło, że odpowiednia byłaby kara więzienia w zawieszeniu, zaś 12 proc. opowiedziało się za karą finansową. Tylko 18 proc. stwierdziło, że Trump powinien uniknąć kary.
Mimo dązenia Trumpa do odroczenia rozpoczęcia procesu do czasu po wyborach, zdecydowana większość wyborców (61 proc.) chce osądzenia go przed głosowaniem w listopadzie 2024 r.
Sondaż wskazuje też, że wyrok w sprawie może mieć znaczący wpływ na wynik wyborów. Choć 44 proc. respondentów stwierdziło, że ewentualne skazanie Trumpa nie zmieni ich głosu, to 32 proc. orzekło, że wyrok skazujący w sprawie wyborczej sprawi, że będą mniej skorzy do oddania na niego głosu. Wśród tej grupy jest 34 proc. osób deklarujących się jako niezależni, którzy zwykle mają decydujący wpływ na wynik wyborów.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)
osk/ jm/