fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

24.7 C
Warszawa
poniedziałek, 29 kwietnia, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Dążenie do zerowej emisji utrudnia walkę z inflacją w Wielkiej Brytanii

Członek brytyjskiej Izby Lordów Mervyn King skrytykował aktualne poczynania Banku Anglii, twierdząc, że walka z inflacją mogłaby być dużo bardziej skuteczna, gdyby nie fiksacja na zerze netto – poinformował „The Telegraph”.

Warto przeczytać

Lord King, który sam był prezesem Banku Anglii w latach 2003-2013, ocenił, że dodawanie zera netto do długiej listy obowiązków tej instytucji „absolutnie nie ma sensu”, a zmiany klimatyczne stały się obecnie „słomką, która łamie grzbiet wielbłąda”.

W maju tego roku obecny prezes Banku Anglii Andrew Bailey przyznał, że w swoich kalkulacjach dotyczących inflacji w Wielkiej Brytanii popełnił poważne błędy i musi wyciągnąć naukę z kilku ważnych lekcji.

Bailey przyznał co prawda, że „nie ma usprawiedliwienia” dla bierności wobec zmian klimatycznych, jednak zaznaczył też, że pomoc „światu w dostosowaniu się” do koniecznych przemian nie jest zadaniem Banku Anglii.

Brytyjski premier Rishi Sunak zaktualizował zadania Banku w 2021 r., zobowiązując jego decydentów do wspierania wzrostu oraz umożliwienia „przejścia do gospodarki zerowej netto”.

Lord King uważa jednak, że udział Wielkiej Brytanii w osiągnięciu zerowej emisji netto w skali globalnej jest bardzo mały, brytyjski rząd zaś za bardzo naciska na wyznaczanie „arbitralnych dat” związanych z zakazem samochodów benzynowych czy kotłów gazowych. W rozmowie z „The Telegraph” King powiedział: „Bank Anglii nie może nic zrobić w kwestii zmian klimatycznych. Nie jest nawet oczywiste, że największe i najbardziej bezpośrednie zagrożenia dla stabilności systemu bankowego wynikają ze zmian klimatycznych, w przeciwieństwie do pandemii, cyberbezpieczeństwa czy nadmiernego kredytowania nieruchomości komercyjnych. Skupienie się na tym zagadnieniu nie ma więc moim zdaniem żadnego sensu”.

King już wcześniej krytykował rozszerzanie kompetencji Banku Anglii po kryzysie finansowym z 2008 r. Bank Anglii zaczął między innymi nadzorować ryzyko stabilności finansowej oraz zapewniać bankom kapitał wystarczający do przetrwania wstrząsów finansowych.

Najważniejszym zadaniem Banku jest jednak utrzymanie inflacji na poziomie 2 proc. Tymczasem w lipcu inflacja w Wielkiej Brytanii wyniosła 6,8 proc. Choć stopy procentowe w tym kraju podniesiono już 14 razy (obecnie wynoszą 5,25 proc.), to planowane na 2025 r. obniżenie inflacji do poziomu 2 proc. nie jest już spodziewane.

Bailey uważa, że za wzrostem inflacji stoją obecnie „niezrównoważone” podwyżki płac. Nawoływał brytyjskich pracowników, by wstrzymali swoje żądania podwyżek.

Niedawno Sunak wspomniał o planowanym wzroście państwowych emerytur, które w kwietniu przyszłego roku miałyby wzrosnąć prawie o 8 proc. Dzieje się to w ramach „potrójnej blokady”, gdzie każdego roku następuje podwyżka emerytury państwowej o jeden z trzech wskaźników: inflację, wzrost płac albo 2,5 proc. (w zależności od tego, który wskaźnik jest najwyższy). Aktualnie najwyższym z tym wskaźników jest wzrost brytyjskich płac. W lipcu płace w Wielkiej Brytanii były aż o 7,8 proc. wyższe niż w tym samym miesiącu rok temu.

Zdaniem Kinga zwiększanie obowiązków Banku Anglii sprawia, że jego decydenci nie mogą odpowiednio skupić się na walce z wysoką inflacją. „Moim zdaniem zakres obowiązków Banku został rozszerzony zbyt daleko. Kiedy Bank Anglii stał się niezależny w 1997 r., zasadniczo jedynym obszarem jego głównej odpowiedzialności była polityka pieniężna. Obecnie mamy do czynienia z ciałem, w którym jest bardzo wielu ludzi na różnych szczytowych stanowiskach, ale nie zajmują się oni polityką pieniężną. Moim zdaniem osłabi to zdolność tej instytucji do zapewnienia, że najzdolniejsi i najlepsi skupią się na najważniejszym zadaniu Banku Anglii, którym jest osiągnięcie stabilności cen” – powiedział.

„Myślę, że istnieje realne niebezpieczeństwo, że jeśli będziemy dodawać kolejne obowiązki, to w końcu słoma przebije grzbiet wielbłąda. I myślę, że zmiany klimatyczne tym właśnie są, ponieważ Bank ma określoną liczbę przemówień wygłoszonych na temat zmian klimatycznych, ilość czasu i wysiłku poświęconego temu zagadnieniu, liczbę osób najwyższego szczebla pracujących nad tym zagadnieniem. Tymczasem potrzeba więcej osób zajmujących się polityką pieniężną i upewniających się, że robimy to dobrze” – dodał.

Brytyjski rząd wyznaczył sobie cel osiągnięcia zerowej emisji netto do 2050 r. Zobowiązał się także do zakazania sprzedaży samochodów z silnikami benzynowymi i wysokoprężnymi do roku 2030.

Inny, dawny prezes Banku Anglii – Mark Carney – ma zupełnie inne podejście do tego tematu. Przez osiem lat swojej kadencji uznawał zerową emisję netto za jeden z najważniejszych priorytetów. Jego zdaniem, ekologiczne podejście może pomóc w utrzymaniu inflacji na stabilnie niskim poziomie.

Eksperci alarmują jednak, że intensyfikacja działań ratujących klimat wiąże się z dużymi kosztami. Poza tym przenoszenie kosztów ekologicznych na konsumentów i przedsiębiorstwa zmniejszy ich moc nabywczą i sprawi, że inflacja na poziomie 2 proc. będzie jeszcze trudniejsza do osiągnięcia.

Przeczytaj także:

Prezes brytyjskiej Rezerwy Federalnej Jay Powell, także nie jest zadowolony z rozszerzania kompetencji Banku Anglii. Wskazuje on jednak na inne zagrożenie z tym związane. Chodzi o włączenie Banku w kwestie społeczne, takie jak zmiana klimatu – które przy okazji wykraczają poza jego kompetencje, co grozi utratą niezależności tej instytucji. „Nie jesteśmy i nie będziemy decydentami klimatycznymi” – powiedział już w styczniu Powell.

Dla Kinga skupienie wszystkich sił brytyjskich polityków na osiągnięciu zerowej emisji netto jest błędem, zwłaszcza jeśli drogą ku temu ma być zmuszenie przedsiębiorstw do gwałtownego obniżenia emisji. Ewentualny efekt będzie zaś nikłej skali.

„Cokolwiek zrobi Wielka Brytania pod względem emisji, będzie miało znikomy wpływ na emisję światową. Nie ma sensu, aby rząd wyznaczał arbitralne daty, w których zakazuje się kotłów gazowych lub samochodów benzynowych. Sensowne jest zastanowienie się nad całkowitą emisją i wprowadzenie podatku od emisji dwutlenku węgla. A jeśli nie chcą tego zrobić, to nie chcą powiedzieć wyborcom: wystarczająco zależy nam na zerowej emisji netto. Nie ma tu prostych odpowiedzi. Stało się to jednak quasi-religijną debatą. A to nie jest rozsądny sposób na osiągnięcie rzeczywistych wyników gospodarczych” – powiedział.

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »