fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

10.6 C
Warszawa
piątek, 4 października, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Władysław Turowicz – pakistański bohater, którego próbowało zwerbować SB

Władysław Turowicz zaczynał jako polski pilot, który w końcu dołączył do sił powietrznych Wielkiej Brytanii. Stamtąd trafił do Pakistanu, gdzie budował lokalne struktury lotnictwa wojskowego, a także pierwsze programy kosmiczne i rakietowe. Taka postać była bardzo łakomym kąskiem dla Służby Bezpieczeństwa – zauważa pakistański dziennik „Dawn”.

Warto przeczytać

W czasie II wojny światowej Władysław Turowicz zbiegł z Polski i jako pilot dołączył do Królewskich Sił Powietrznych (RAF) Wielkiej Brytanii. Po zakończeniu wojny nie chciał wrócić do ojczyzny, gdzie komunistyczne władze niezbyt przychylnie patrzyły na żołnierzy walczących dla aliantów, więc jak wielu jemu podobnych osiedlił się w Pakistanie, budując tamtejsze siły powietrzne.

Turowicz, z wykształcenia inżynier astrofizyki i aeronautyki i astrofizyki, awansował do stopnia komandora lotnictwa. Jego kariera toczyła się doskonale, obejmował kierownictwo nad programami rakietowymi i kosmicznymi. W uznaniu za jego wkład w rozwój lotnictwa władze Pakistanu odznaczały go wielokrotnie, nadały mu też – wraz z rodziną – pakistańskie obywatelstwo.

Jako jeden ze współtwórców Pakistańskich Sił Powietrznych oraz założycieli pakistańskiego programu kosmicznego, komandor Turowicz stał się nie tylko pakistańskim bohaterem, ale również przedmiotem zainteresowania polskiej Służby Bezpieczeństwa. Decydenci SB zaangażowali spore środki finansowe i najlepszych agentów, by włączyć Turowicza do swoich struktur. Z upublicznionych niedawno akt wynika, że SB chciało zrekrutować Turowicza mniej więcej od 1965 r., kiedy zaangażował się w pracę dla pakistańskiej agencji kosmicznej. Kiedy rozeszła się wieść, że Pakistan planuje uruchomić własny program nuklearny, wysiłki w celu pozyskania Turowicza zintensyfikowano.

Władysław Józef Marian Turowicz urodził się w 1909 r. w syberyjskiej wsi Wadziejewsko. Pochodził z rodziny szlacheckiej, co sugeruje, że znalazła się ona w tamtym czasie na Syberii z powodu zsyłki. W 1920 r. rodzice Turowicza wraz z dziećmi wyruszyli w podróż powrotną do Polski, która odzyskała suwerenność.

Podróż ta zajęła prawie dwa lata. W 1922 r. Turowicze zamieszkali w Warszawie, gdzie Józef zdał maturę i został przyjęty na Wydział Lotnictwa Politechniki Warszawskiej, który ukończył z wyróżnieniem.

Gdy wybuchła II wojna światowa Turowicz był porucznikiem Wojska Polskiego. Otrzymał rozkaz wycofania się do Rumunii, został jednak zatrzymany i internowany. W drugiej połowie 1940 r. udało mu się wyjechać – przez Węgry, ówczesną Jugosławię, Szwajcarię i Francję, trafił w końcu do Anglii, gdzie zaciągnął się do Królewskich Sił Powietrznych. Był pilotem doświadczalnym oraz instruktorem.

Turowicz nigdy nie zaaklimatyzował się w Anglii i po wojnie nie chciał w niej zostawać. Problem w tym, że wielu polskich pilotów, którzy z Wielkiej Brytanii wracało do Polski, trafiało do PRL-owskich więzień. Szansę wyjazdu z Anglii zaoferował jednak rząd Pakistanu, który spośród polskich oficerów służących w brytyjskich siłach wybrało 30, którym zaoferowano trzyletnie kontrakty z PAF – Pakistańskimi Siłami Lotniczymi.

Polscy oficerowie zostali instruktorami w Akademii Sił Powietrznych Pakistanu w Risalpur. Według akt SB Turowicz szybko nabył bardzo pozytywne, wręcz przyjacielskie nastawienie wobec Pakistanu, a tamtejszemu rządowi był wdzięczny za propozycję, którą odbierał jako pomoc.

Nie mogąc wrócić do kraju, Turowicz żywo interesował się wszystkim, co miało jakiś związek z Polską. Agenci SB szybko zauważyli, że był on patriotą i nabrali przekonania, że do zwerbowania go w swoje szeregi, wystarczy tylko odpowiednia zachęta finansowa. Było to założenie o tyle zrozumiałe, że Turowicz miał problemy zdrowotne i finansowe.

W 1966 r. najstarsza córka Turowicza przybyła do Warszawy, odwiedzając swoją ciotkę i babcię. SB oddelegowało przystojnego oficera, którego zadaniem było zdobycie jej względów i w ten sposób uzyskanie dostępu do jej ojca. Operacja przebiegała pomyślnie, ponieważ warszawska rodzina Turowicza uznała agenta za odpowiedni materiał na męża dla młodej dziewczyny. W tym czasie jednak inny agent SB, będący już w Pakistanie, nawiązał bliską relację z jej ojcem, więc warszawską operację przerwano.

Podjęta w Pakistanie próba zwerbowania Turowicza w struktury SB zakończyła się jednak fiaskiem. Doszło do niej na przyjęciu wydanym przez polskiego dyplomatę. Jednemu z gości udało się odbyć z Turowiczem rozmowę w cztery oczy, jednak polski pilot chwilę po niej opuścił przyjęcie.

W 1970 r. Turowicz przyjechał do Polski – pierwszy raz od zakończenia wojny. Do kraju ściągnęły go względy zdrowotne – miał przejść leczenie w podwarszawskiej klinice ortopedycznej. SB umieściło w tejże klinice swojego agenta, doktoranta inżynierii. Turowicz pomagał mu w przekładzie angielskich terminów technicznych. Na sam koniec pobytu doktorant podjął próbę zwerbowania Turowicza, ale i tym razem nic z tego nie wyszło.

Niedługo później, jeszcze podczas pobytu w Warszawie, Turowicz przyjął zaproszenie od zaprzyjaźnionego dyplomaty, znanego mu jeszcze z Karaczi. Rozmowa w trakcie kolacji zeszła na temat szpiegostwa, ale Turowicz przyznał, że choć spotkał w swojej karierze wielu szpiegów, to zawsze jawili mu się jako ludzie bez wartości i nigdy nie chciałby stać się jednym z nich.

Akta Turowicza kończą się więc notatką informującą o tym, że operacja jego zwerbowania została przerwana, ponieważ podejmowane próby nie przyniosły żadnego rezultatu.

SourceDawn

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły