fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

18.8 C
Warszawa
czwartek, 9 maja, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Rywalizacja między Zełenskim a Załużnym nasila się

Na Ukrainie narasta rywalizacja pomiędzy prezydentem Wołodymyrem Zełenskim a naczelnym dowódcą Sił Zbrojnych Ukrainy – Wałerijem Załużnym. Rosnąca popularność generała denerwuje prezydenta, który aktywnie angażuje się w kwestie wojskowe. Zełenski posunął się tak daleko, że stworzył własne, równoległe kanały komunikacji z dowódcami ukraińskiej armii – pisze „Le Monde”.

Warto przeczytać

Odkąd Rosja rozpoczęła pełnowymiarową inwazję na Ukrainę, nie było jeszcze tak dużego napięcia pomiędzy prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim a szefem jego sztabu wojskowego Wałerijem Załużnym. Administracja prezydencka uparcie zaprzecza, by taki konflikt miał miejsce, ale te oświadczenia w żaden sposób nie uspokajają ludności pogrążonego w wojnie kraju, która widzi narastający konflikt wewnętrzny między dwoma najpopularniejszymi postaciami.

W ukraińskich mediach pojawia się wiele komentarzy dotyczących tych wewnętrznych napięć. W artykule opublikowanym 30 listopada Alina Mychajłowa, wdowa po zabitym w marcu podporuczniku Dmytro „Da Vincim” Kociubajło, przekonuje, że warunkiem koniecznym do pokonania Rosji nie jest przewaga ukraińskiego arsenału, ale „jedność rządu, narodu i armii”.

Mychajłowa, będąca z wykształcenia politologiem i zasiadająca w kijowskiej radzie miasta, przestrzega dalej, że „jeśli chociaż jeden element tej układanki zniknie, nikt nie będzie miał władzy, naród zniknie, a rosyjska armia rozpanoszy się na całym naszym terytorium”.

Potrzeba jedności i konkurs popularności

Tymczasem Petro Burkowski, dyrektor Fundacji „Inicjatywy demokratyczne” imienia Ilka Kuczeriwa, wyraża zaniepokojenie trudnościami przy rekrutacji nowych żołnierzy. „Rząd musi zachować jedność i spójność między przywódcami wojskowymi i cywilnymi” – ocenia i ostrzega przed niebezpieczeństwem pogorszenia międzynarodowego wizerunku Ukrainy: „Nikt nie poprze kraju, którego przywódcy wojskowi i polityczni nie są w zgodzie”.

Napięcia między prezydentem a szefem sztabu wojskowego pojawiały się już wcześniej. Analityk polityczny i dyrektor Centrum Stosowanych Badań Politycznych „Penta” w Kijowie Wołodymyr Fesenko uważa, że klimat zazdrości panuje w prezydenckim gabinecie już od półtora roku. Bierze się on z tego, że Załużny zaczął się cieszyć nieco większą popularnością niż Zełenski.

Politolog mówi wprost, że w gabinecie prezydenta „nie lubią konkurencji”. Nie ma znaczenia, że „osoby bliskie Załużnemu mówią, że nie ma on ambicji politycznych, bo ludzie, którzy go lubią, uważają, że mógłby być dobrym prezydentem”.

W pierwszych miesiącach inwazji prezydentowi Zełenskiemu wystarczało samo zatwierdzanie decyzji wojskowych. Z czasem jednak zaczął się w nie coraz bardziej angażować. 4 grudnia na łamach „Ukraińskiej Prawdy” ukazał się artykuł, w którym reporterzy prześledzili relacje między Zełenskim a Załużnym i doszli do wniosku, że prezydent „stworzył równoległe kanały komunikacji z dowódcami różnych oddziałów armii”, wśród których znaleźli się dowódca sił lądowych Ołeksandr Syryjski i dowódca sił powietrznych Mykoła Oleszczuk. W ten sposób Zełenski mógł omijać szefa sztabu wojskowego.

W dniu opublikowania artykułu głos zabrał specjalny doradca prezydenta Mychajło Podolak. Na portalu społecznościowym X zapowiedział, że z powodu zimowych warunków pogodowych oraz nowych analiz potencjału wojskowego Rosji i Ukrainy „konieczne są korekty taktyki, m.in. znacznie ulepszona obrona przeciwrakietowa infrastruktury krytycznej”.

Artykuł, który rozpętał burzę

Wewnętrzna rywalizacja na Ukrainie – między politykami a wojskowymi – jeśli istniała wcześniej, to przebiegała bardzo dyskretnie. Jednak sytuacja zmieniła się po artykule z brytyjskiego „The Economist”. 1 listopada tygodnik opublikował artykuł Wałerija Załużnego, obok którego pojawił się też wywiad na temat sytuacji na froncie. To, co Załużny powiedział na temat nieudanej kontrofensywy z początku czerwca, odbiło się szerokim echem na Ukrainie.

Załużny przyznał wprost, że w tej chwili Ukraina nie dysponuje środkami umożliwiającymi jej odniesienie zwycięstwa i odwrócenie losów wojny, w której biorą udział dwie zaciekle walczące armie. „Podobnie jak w pierwszej wojnie światowej, osiągnęliśmy poziom technologiczny, który stawia nas w ślepym zaułku” – wyznał.

Jeśli w takim razie Ukraina chce uniknąć wojny na wyniszczenie – w której nie miałaby szans na zwycięstwo – konieczny jest skok technologiczny, większa pomoc państw sojuszniczych oraz zreformowanie systemu mobilizacji.

Biuro prezydenta odpowiedziało bardzo szybko. 4 listopada tekst Załużnego skrytykował Ihor Żowka, zastępca szefa kancelarii prezydenta. Zarzucił Załużnemu „ułatwianie pracy agresorowi” poprzez ujawnianie informacji na temat stanu ukraińskiej armii. Zełenski tego samego dnia odniósł się do artykułu i wywiadu naczelnego dowódcy, dementując, jakby front znajdował się w impasie.

Zmiany na stanowiskach

Za słownymi przepychankami poszły przetasowania w aparacie wojskowym. Już 3 listopada odwołany został dowódca sił operacji specjalnych Wiktor Chorenko. Prezydent nie wyjaśnił swojej decyzji, a Chorenko powiedział prasie, że także Załużny nie był w stanie podać mu powodów dymisji.

19 listopada doszło do kolejnego prezydenckiego odwołania, tym razem dotyczyło ono przywódczyni sił medycznych armii ukraińskiej, Tetiany Ostaszczenko.

Burkowski uważa, że odebranie stanowiska Ostaszczenko nie było zaskoczeniem, ponieważ była już od miesięcy „publicznie krytykowana za niezdolność do zorganizowania pracy sił medycznych”. Jednocześnie Burkowski przyznaje, że odwołanie dowódcy sił operacji specjalnych pozostaje posunięciem zagadkowym.

Krytykę kierownictwa wojskowego wyraziły też dwie posłanki z frakcji parlamentarnej Sługa Ludu – partii, z której wywodzi się Zełenski. Mariana Bezuhla, członkini parlamentarnej komisji obrony, zasugerowała nawet, by Załużny podał się do dymisji.

Podolak nie kryje swej irytacji. Jego zdaniem żadnego konfliktu wewnętrznego nie ma, a nawet być nie może, ponieważ w tej sytuacji łańcuch dowodzenia jest ściśle ustalony: to prezydent Zełenski jest naczelnym dowódcą, Załużny zaś jest jego podwładnym. „W rezultacie mają oni bezpośrednią i regularną komunikację każdego dnia na różnych platformach” – mówi Podolak.

Zachowanie posłów

Jeśli jest tak, jak twierdzi Podolak, to co z sugestią Bezhuli? Doradca odpowiada: „Jest ona członkiem parlamentu ludowego i ma prawo do wyrażania swojego stanowiska. Widzi pewne problemy w armii i mówi o nich. Ale oczywiście to dziwne, że wydaje takie oświadczenia, ponieważ podczas wojny trzeba zachować powściągliwość”.

Tymczasem posłanka nie ustaje w swej krytyce. Na Facebooku opublikowała nawet ankietę, sugerując, że należy wybrać osobę, która zastąpi Załużnego.

„Może ktoś jej kazał tak postąpić, a może po prostu uważa, że to wyszłoby na dobre” – zastanawia się dziennikarz i politolog Witalij Portnikow. Dodaje jednak, że członkowie partii prezydenckiej „są niczym bez Zełenskiego. Jeśli widzą, że coś zagraża autorytetowi ich szefa, mogą chcieć działać, ponieważ myślą o własnej przyszłości”.

Inaczej sprawę widzi Sołomija Bobrowska, posłanka z opozycyjnej partii Holos. Jej zdaniem zachowanie Bezuhli to „część programu testowania i sprawdzania, jak ludzie reagują”, ponieważ „kancelaria prezydenta od dwóch lat doskonale radzi sobie z uciszaniem posłów”.

Przeczytaj także:

Burkowski sądzi, że po niepowodzeniu kontrofensywy „biurokraci szukają winnego. Są więc dwie strategie: albo dzielisz się winą, albo próbujesz przerzucić ją na innych. Myślę, że ta debata wciąż toczy się w administracji prezydenckiej”. Bobrowska uważa jednak, że jedność ukraińskiego narodu jest w tej chwili priorytetem: „Naprawdę musimy zobaczyć prezydenta i generała razem. Za zamkniętymi drzwiami mogą robić, co chcą, ale przed ludźmi muszą być zjednoczeni aż do zwycięstwa”.

SourceLe Monde

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »