Dyskusja na temat wprowadzenia cyfrowego pieniądza banku centralnego (ang. CBDC) toczy się w wielu krajach świata, wg Polskiego Instytutu Ekonomicznego prace analityczne trwają w 130 krajach. Idea jest taka, że pieniądze emitowane byłyby bezpośrednio przez bank centralny, z pominięciem tradycyjnego mechanizmu kreacji pieniądza z udziałem banków komercyjnych. Pomysł ten budzi jednak poważne wątpliwości natury zarówno ekonomicznej jak i tej ze sfery wolności.
Zacznijmy od pytań ekonomicznych. Jeśli taki pieniądz miałby się faktycznie pojawić, a prace gdzieniegdzie są już zaawansowane, to w jakiej części, być może całkowicie, zastąpiłby on tzw. pieniądz bankowy. I czy w ogóle w takiej sytuacji banki komercyjne byłyby do czegokolwiek potrzebne. Wydaje się bowiem realne, że to bank centralny, jako bezpośredni emitent, mógłby również prowadzić rachunki dla klientów, tak jak robią to banki tradycyjne. Ale czy wówczas mógłby on także udzielać kredytów i pożyczek, podobnie jak to robią te instytucje? Jeśli tak, to jego rola diametralnie by się zmieniła. Stałby się w ten sposób nie tylko podmiotem realizującym politykę pieniężną państwa, ale także instytucją odpowiedzialną już zupełnie bezpośrednio za podaż depozytów i akcję kredytową. Innymi słowy, banki tradycyjne zyskałby potężnego konkurenta, który mógłby nawet zagrozić ich istnieniu. Wynikają stąd poważne wątpliwości, ponieważ to de facto państwo, za pośrednictwem jednego z podmiotów publicznych, zyskałoby gigantyczny wpływ na gospodarkę, która w istocie straciłaby status wolnorynkowej, przybliżając się zaś znacznie do centralnie planowanej. Wobec tego dyskutuje się, kto tak naprawdę powinien móc korzystać z pieniądza cyfrowego banku centralnego i czy nie powinien to być ograniczony katalog podmiotów, tak aby zachować tradycyjną strukturę sektora bankowego.
Kolejna sprawa, już związana z obszarem wolności, dotyczy tego, czy CBDC byłby jedynym środkiem płatniczym. Innymi słowy, czy np. pieniądz papierowy dalej by obowiązywał, czy musiałby zupełnie zniknąć na rzecz cyfrowego. Nie brak głosów, że zanik gotówki poważnie ograniczyłby prywatność, a co za tym idzie wolność ludzi. Od strony technicznej (jedną z opcji jest ta, że CBDC byłby oparty na technologii blockchain, ale to nie jedyna techniczna możliwość) byłoby bowiem możliwe, aby państwo uzyskało dostęp do transakcji dokonywanych przez gospodarstwa domowe i przedsiębiorstwa, a co za tym idzie, uzyskałoby potężne narzędzie kontroli nad społeczeństwem. Zwolennicy takiej kontroli wskazują, że dzięki temu można uniknąć wielu przestępstw, jak np. oszustwa podatkowe i powiązane z nimi pranie brudnych pieniędzy. Odpowiedź przeciwników cyfrowego pieniądza brzmi: w ten sposób państwo będzie wiedzieć o tobie znacznie więcej niż byś chciał. Wiąże się z tym obawa odnośnie do tzw. scoringu społecznego. Jeśli władzy nie spodoba się twoje zachowanie, będzie mogła jednym guzikiem zablokować ci dostęp do pieniędzy. Możliwe będzie także wpływanie na to czego i ile kupujemy i np. nieprzepuszczanie transakcji powyżej określonego limitu. W tym ujęciu pieniądze będą swoistym kuponem, który możemy wykorzystać na ściśle określonych warunkach i ustalonych wcześniej ramach czasowych. To były świat znacząco inny od tego, jaki znamy obecnie. Niewykluczone jest przecież, że dostęp do naszych kont będzie powiązany z preferowaną przez władzę polityka, np. dotyczącą klimatu. Jesz za dużo mięsa albo kupiłeś samochód spalinowy, to masz problem, bo państwo może np. zablokować ci na jakiś czas dostęp do pieniędzy albo anulować daną transakcję.
Wejście w życie CBDC to rewolucja zarówno dla gospodarki jak i potężne ryzyko dla wolności ludzi, którzy często nie są o tych zagrożeniach informowani. Sprawa jest więc bardzo poważna i nie powinna być prowadzona poza społeczną kontrolą. Odpowiedzią na wymienione wyżej obawy są zapewnienia, że pieniądz cyfrowy banku centralnego nie zastąpi gotówki i będzie tylko jej uzupełnieniem. Tak przedstawia to np. Christine Lagarde, cytowana przez portal bankier.pl szefowa Europejskiego Banku Centralnego, w odpowiedzi na pytania jednego z europosłów odpowiedziała: „Cyfrowe euro będzie uzupełniać gotówkę, nie zastąpi jej. Gotówka będzie dostępna w strefie euro, tak jak dziś”.
To słowa o tyle istotne, że już niebawem w strefie euro zacząć się może pilotaż cyfrowej waluty, a prace koncepcyjne nad jej wprowadzeniem są w tej unii walutowej bardzo zaawansowane. Wątpliwości jednak pozostają, bo nie wiadomo dokąd otwarcie drzwi z napisem CBDC może doprowadzić.