fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

13.8 C
Warszawa
czwartek, 2 maja, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Albania się otworzyła, skorzystała mafia

W czasach Envera Hodży jednego z liderów ruchu oporu wczasach II wojny Światowej komunistyczna utopia i autarkia sprawiły, że do śmierci dyktatora w 1985 roku kraj pozostawał zamknięty, a on sam panował w tym kraju niepodzielnie jako Przewodniczący Frontu Demokratycznego Albanii, oraz pierwszy sekretarz Albańskiej Partii Pracy.

Warto przeczytać

Świadectwem tego czasu pozostają zbudowane w latach 1972-1984 schrony w kształcie półokrągłych kopuł, które w liczbie kilkuset tysięcy po dziś stanowią jeden z emblematów tego kraju. Teraz gdy odkrywamy na nowo ten piękny południowoeuropejski kraj z dostępem do Adriatyku i Morza Jońskiego z piaszczystymi plażami, krystalicznie czystymi rzekami i górskimi jeziorami w Górach Dynarskich, z malowniczymi dolinami Theth i Valbone, gdzie aż 290 dni w roku można cieszyć się promieniami słońca, powstaje złudne wrażenie idylli.

Nie tylko dlatego, że kraj zmaga się z trudnym brzemieniem przeszłości. Najpierw po roku 1990 obalono symbole – z cokołów zniknęły pomniki Hodży i Stalina. Ludzie mogli demokratycznie wybrać swoich przedstawicieli, tyle że jedne po drugich zaczęły padać przestarzałe technologicznie zakłady przemysłowe, a piramidy finansowe doprowadziły na skraj ruiny nie tylko setki tysięcy obywateli ratujących się ucieczką do Włoch, ale całe państwo.

Pomimo że 60 proc. Albańczyków to muzułmanie, 20 proc. populacji stanowią prawosławni, a 15 proc. katolicy, Albania to jedyne w świecie państwo, gdzie oficjalnie obchodzi się święta wszystkich trzech religii, co sprawia, że dni wolnych od pracy jest najwięcej w Europie. Co więcej, nawet gdy dzień nie jest ustawowo wolny od pracy, regułą pozostaje udzielanie przez pracodawcę urlopu związanego ze świętem religijnym.

Nowy Rok obchodzą Albańczycy 1 i 2 stycznia, dzień lata już 14 marca, a święta ruchome, jak np. Wielkanoc – dwa razy w roku wedle kalendarzy juliańskiego i gregoriańskiego – odpowiednio prawosławną i katolicką. Muzułmańskie święta przerwania postu czy ofiarowania, podobnie jak dzień flagi, czy wyzwolenia także pozostają dniami wolnymi od pracy. Instytucje publiczne wówczas świętują, ale planując wypoczynek w Albanii, trudno liczyć w owe dni na serwis czy dostęp do atrakcji przygotowanych z myślą o turystach.

W warunkach, gdy Rosja podejmuje liczne próby omijania sankcji nakładanych na ten kraj w związku z agresją w Ukrainie, w Albanii odżyły stare sentymenty. W lutym minionego roku głośnym echem odbiło się zatrzymanie przez albańską policję u wybrzeży tego kraju statku pod liberyjską banderą z kilkudziesięcioma tonami ropy na pokładzie. Ślady wiodły do Rosji, ale spektakularne zatrzymanie było raczej wyjątkiem od reguły, czyniącej ten proceder źródłem zysku miejscowej mafii. Nie jest więc przypadkiem, że wg. danych Balkan Investigative Reporting Network, tylko w czterech ostatnich operacjach u wybrzeży Albanii skonfiskowano 200 tys. ton ropy pochodzącej z Rosji i Libii, która mogłaby trafić na rynek chiński czy indyjski po dumpingowej cenie.

Jeden z największych portów Albanii – Durres (podobnie, jak kiedyś francuska Marsylia) stał się głównym ośrodkiem przemytu na masową skalę hurtowych ilości marihuany. W tym przypadku kierunek docelowy stanowią pobliskie Włochy, Wśród ujętych w kwietniu minionego roku przemytników, ujawniono funkcjonariuszy wydziału narkotykowego policji i służby granicznej, oraz służb celnych. O skali procederu najlepiej świadczy fakt, że tylko w jednej ciężarówce udającej się z Włoch do Belgii, celnicy z włoskiej Ankony odkryli 8 ton marihuany. Ślady ładunku zaprowadziły śledczych do albańskiego Durres, gdzie przybył z Macedonii.

Ubóstwo ludności w połączeniu z korzystnym klimatem sprawia, że w zakresie uprawy naturalnej, tj. poza warunkami szklarniowymi sprawia, że Albania pozostaje największym producentem marihuany w Europie. Dekadę temu premier Edi Rama, starając się o status państwa kandydującego do UE, wypowiedział walkę hodowcom zakazanej uprawy. Symbolem był szturm na wieś Lazarat położoną na południu kraju, gdzie roczna produkcja rzędu 900 ton marihuany o wartości 4,5 mld euro, odpowiadała blisko połowie wartości ówczesnego PKB Albanii.

Szturm zmobilizował prawie 1000 funkcjonariuszy i pozwolił skonfiskować 80 ton roślin, resztę upraw puszczono z dymem, a mieszkańcy odpowiedzieli ogniem z broni maszynowej. Jedyny efekt to rozproszenie produkcji na terenie całego kraju, celem uniknięcia jej koncentracji. Miejsce prywatnych działek zajęły stanowiące własność państwa leśne ostępy w trudno dostępnym obszarze. Na wniosek Albanii, to włoskie samoloty monitorują rozmieszczenie upraw, których powierzchnia wzrosła pięciokrotnie.

Z uwagi na status kandydata, co roku unijne raporty oceniają skalę i skutki tego zjawiska. Wynika z nich, że liczba spraw wszczynanych w związku z korupcją i nadużyciem władzy przez celników rośnie. Jednak najwyżej postawieni w hierarchii hodowcy i przemytnicy pozostają poza zasięgiem wymiaru sprawiedliwości, a tylko 40 proc. zatrzymanych w związku z hodowlą i dystrybucją narkotyków otrzymuje wyroki skazujące.

Aktywność zorganizowanej przestępczości nie ogranicza się jedynie do terytorium Albanii. Brutalne gangi złożone z etnicznych Albańczyków, dysponując tanim towarem wysokiej jakości, przejęły wart 5 mln funtów brytyjski rynek kokainowy. Ten właśnie narkotyk zyskał popularność, wśród młodych Brytyjczyków. Albańska mafia (zwana tam Shqiptare), zdominowała brytyjski rynek za sprawą współpracy z hurtownikami, pracującymi na rzecz kolumbijskich karteli.

Osławiony gang Hellbanianz kontroluje cały obszar Gascoigne w Barking we Wschodnim Londynie. Gangsterzy w mediach społecznościowych chełpią się luksusowymi samochodami, plikami pieniędzy, a ich konta na Instagramie obserwowało 115 tysięcy Brytyjczyków. Zdaniem rzecznika Narodowej Agencji ds. Przestępczości, albańskie gangi efektywnie współpracują z innymi grupami przestępczymi w zakresie handlu bronią, prania pieniędzy, a nawet handlu żywym towarem.  Reputację zbudowali na brutalnej przemocy i bezwzględnych metodach działania. Nie ulega wątpliwości, że to także spuścizna ponurej przeszłości tego kraju.

Także we Włoszech albańska mafia rośnie w siłę, kosztem miejscowych grup przestępczych. Zyski z narkotyków inwestują w tamtejszą branżę turystyczną, Kiedy jeden z włoskich bossów – Francesco Vitale (znany jako Ciccio Barbuto) zaciągnął półmilionowy dług u albańskiego handlarza Elvisa Demce, zakończył żywot po okrutnych torturach upadkiem z piątego pietra budynku w rejonie Magliana. Przed śmiercią pozwolono mu wykonać ostatni telefon do narzeczonej.

Szeroka paleta „usług” oferowanych przez albańskie gangi obejmuje reklamowany w mediach społecznościowych przemyt ludzi na Wyspy Brytyjskie przez Kanał La Manche za cenę 5500 funtów. Trasa wiedzie z Albanii, przez Brukselę, Paryż, Lille i Dunkierkę. Mniejsza o to, że nagrania umieszczane na Tik Toku są sprzeczne z regulaminem tej platformy.

Albańskie grupy opanowały polski szlak przemytu ecstasy z Macedonii, heroiny z Turcji i marihuany z Kosowa. To w Polsce Albańczycy mają swoje europejskie bazy. Dzięki rozbiciu przez polską policję rodzimych gangów znaleźli tutaj dogodne (wolne od konkurencji) warunki do działania. Wykrycie działań albańskich grup przestępczych jest o tyle trudne, że nie sposób wprowadzić do nich policyjnego informatora.

Narkotykowy szlak, zwany popularnie bałkańskim wiedzie przez Kraków, Warszawę i Szczecin. Narkotyki trafiają tu z hurtowni rozlokowanych na Słowacji. Na południu Polski znajdują się sortowane, następnie przez legalne firmy handlowe rozwożone są one po całym kraju. Albańczycy z Kosowa i Macedonii są nie tylko dobrze zorganizowani. Jako klanowa struktura powiązana rodzinnie, gwarantują lojalność i hermetyczność. Szkolili się w warunkach partyzanckich w ramach oddziałów Wyzwoleńczej Armii Kosowa.

Mogą liczyć na pobratymców legalnie zamieszkujących w Polsce. Rok temu w rybackim domku w Trzebieży nad Zalewem Szczecińskim, funkcjonariusze CBŚP ujawnili 80 kg marihuany o czarnorynkowej cenie 2 mln złotych. Domek był własnością mieszkańca Szczecina, jak wykazało śledztwo, głowy osiadłego w tym mieście albańskiego klanu. Grupa współpracowała z Czeczenami z okolic Wrocławia i Gorzowa Wielkopolskiego, a narkotyki trafiały do Polski w transportach owoców przewożonych TIR-ami. Na ślad, polska policja trafiła dzięki zatrzymaniu w szczecińskim hotelu Czeczena, który miał kilka tysięcy tabletek ecstasy. Lojalność klanowa go nie wiązała, a status świadka koronnego okazał się skutecznym argumentem.

SourceRedakcja

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »