W stolicy Serbii zorganizowano w sobotę dwie osobne demonstracje poparcia dla Ukrainy i Rosji. W pierwszej udział wziął m.in. ambasador Ukrainy w Belgradzie, który przyznał, że “pozytywnie zaskoczyła go jej wysoka frekwencja” – poinformował dziennik “Danas”.
Demonstracja wsparcia dla Ukrainy została zorganizowana z okazji drugiej rocznicy napaści na ten kraj przez Rosję z inicjatywy ukraińskiej ambasady i organizacji antywojennych w Serbii.
“Wielu obywateli Serbii przyłączyło się do zgromadzenia, co było dla mnie i dla nas wszystkich wielką niespodzianką” – przyznał ukraiński ambasador Wołodymyr Tolkacz. “Ukraina pragnie podziękować międzynarodowej koalicji, dzięki której przetrwała te dwa lata. Rosja jest gotowa na długą i żmudną wojnę, dlatego razem musimy dołożyć wszelkich starań, by to Ukraina tę walkę wygrała” – wezwał ukraiński przedstawiciel.
“Bylibyśmy wdzięczni, gdyby Serbia spróbowała przyłączyć się do polityki zagranicznej UE i sankcji wobec Rosji, ale to przede wszystkim decyzja władz w Belgradzie” – powiedział Tolkacz.
Serbia, mimo oficjalnego kandydowania do UE, nie dołączyła do nakładanych na Moskwę restrykcji związanych z agresją na Ukrainę.
Kilka tysięcy zgromadzonych w centrum Belgradu demonstrantów zapaliło świece upamiętniające ofiary wojny na Ukrainie i uczciło je minutą ciszy. Kwiaty w sobotę złożono również w Nowym Sadzie, gdzie rosyjscy opozycjoniści i działacze antywojenni zorganizowali też pokojowy marsz.
Równocześnie w Belgradzie odbył się protest kilkuset zwolenników polityki Kremla, którzy sprzeciwili się, przy okazji, ogłoszonej jednostronnie w lutym 2008 roku niepodległości Kosowa, której Serbia dotąd nie uznała.
Lider “Patrolu Ludowego” – organizatora zgromadzenia – stwierdził, że wysyła ono w świat sygnał o tym, że w Belgradzie “świętuje się drugą rocznicę rosyjskiej specjalnej operacji wojskowej”.
“Bez Rosjan nie wyzwolimy Kosowa” – dodał przywódca organizacji powiązanej z rosyjskimi strukturami paramilitarnymi. Podczas demonstracji wznoszono hasła: “Niech żyje Serbia, niech żyje Rosja”, “Niech żyje Putin i Łukaszenka”, a także prezentowano symbol “Z”, używany przez rosyjskie wojska podczas wojny przeciw Ukrainie.
Jakub Bawołek (PAP)
jbw/ jm/