„Obok Danii udział w pracach projektowych biorą Niemcy i Wielka Brytania. Cieszę się, że pani premier (Frederiksen) pozytywnie zareagowała na moją intencję, aby Polska dołączyła do projektu w Europie, który będzie budował skutecznie – i powinien budować o wiele szybciej, niż do tej pory – kopułę chroniącą nasze europejskie niebo” –– powiedział Donald Tusk.
„Świat naprawdę stanął na krawędzi. Role są rozpisane i wiadomo, co jest czarne, co jest białe. Pytania już nie są polityczne, tylko logistyczne i praktyczne” — opisał polski premier obecną sytuację. „Nie ma powodu, by Europa była pozbawiona skutecznej tarczy antyrakietowej, antydronowej” – skonkludował swoją wypowiedź. „Będziemy nad tym pracowali także w Unii Europejskiej, aby skorygować paradygmat europejski, który zakładał, że nie będzie wojny i że jesteśmy pod bezpiecznym parasolem Stanów Zjednoczonych” — zapowiedział Donald Tusk.
Premier wskazywał, że Dania, Niemcy i Wielka Brytania współpracują od pewnego czasu nad stworzeniem europejskiego systemem obrony przeciwrakietowej i przeciwlotniczej. „Atak Iranu na Izrael potwierdził, jak istotne jest posiadanie takiej instalacji” — podkreślił Tusk.
Priorytetem pozostaje bezpieczeństwo Europy i w tym kontekście nadal potrzeba szybkiej oraz efektywnej pomocy dla Ukrainy. W tej sprawie stanowiska Danii i Polski pozostają zgodne. Donald Tusk oświadczył, że oba państwa będą współpracowały nad jasnym stanowiskiem UE wobec wojny w Ukrainie.
Strony podkreśliły, że perspektywa rotacyjnej prezydencji w UE (Polska przejmie ją od Belgii 1 stycznia, by przekazać pałeczkę Danii 1 lipca 2025 roku), sprzyjać będzie pracy na rzecz europejskiego bezpieczeństwa.
We wtorek 16 kwietnia kwestie bezpieczeństwa omawiano podczas posiedzenia rządu z udziałem Szefa BBN mjr. rezerwy dr. Jacka Siewiery oraz Szefa Sztaby Generalnego WP gen. Wiesława Kukuły i dowódcy operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych. Sytuacja na Bliskim Wschodzie ma bowiem związek z udziałem polskich żołnierzy w kontyngentach Sił Pokojowych ONZ w Libanie oraz Iraku. Swoje opinie zaprezentowali także ministrowie obrony narodowej, spraw zagranicznych i koordynator służb specjalnych, odpowiednio; wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz, Radosław Sikorski i Tomasz Siemoniak. Wschodnia flanka NATO, którą stanowi polska przestrzeń powietrzna jest wzmacniana także za sprawą europejskich komponentów, by wymienić umowę, którą jeszcze w marcu zawarli ministrowie obrony Polski i Wielkiej Brytanii; Władysław Kosiniak-Kamysz i Grant Shapps. Na jej podstawie, brytyjski system obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej „Sky Saber” pozostanie w Polsce nie krócej, niż do końca bieżącego roku.
Komplementarność czy alternatywa?
Co do niemieckiej inicjatywy znanej, jako ESSI (od angielskiego akronimu European Sky Shield Initiative, co tłumaczymy jako „Europejska Inicjatywa Tarczy Powietrznej”), to pojawiła się ona jeszcze w październiku 2022 roku. Jednak od tego czasu doszło do zasadniczej zmiany kontekstu. Polska podjęła z inicjatywy rządu PiS szeroko zakrojone prace na rzecz rozwoju samodzielnych możliwości obrony przeciwlotniczej. Składały się na to komplementarne projekty; Wisła, Narew i Pilica. Poziom zaawansowania wszystkich komponentów jest znaczny. Zabezpieczono odpowiednie środki na sfinansowanie umowy pomiędzy PGZ, a MBDA UK Ltd, która obejmuje m.in. transfer technologii niezbędnych do uruchomienia w Polsce produkcji pocisków: CAMM-ER i FCM. Jeszcze w listopadzie ubiegłego roku, ówczesny minister obrony Mariusz Błaszczak zapewnił, że Siły Zbrojne otrzymają w ramach programu Narew ponad 100 wyrzutni oraz 1000 rakiet CAMM-ER. Nie jest więc jasne czy ostatnia deklaracja Tuska oznacza rozwiązanie komplementarne, czy alternatywne – oznaczające odstąpienie od realizacji kontraktów, zawartych już wcześniej przez poprzedników.
Polski system obrony powietrznej „Tarcza Polski”, stosownie do planu modernizacji technicznej zakładał trzy podstawowe poziomy systemów rakietowo-artyleryjskich; bardzo krótkiego zasięgu – do 5 km. o nazwie „Pilica”, systemu rakietowego krótkiego zasięgu – do 25 km, „Narew” i zestawów rakietowych średniego zasięgu „Wisła” o zdolności rażenia celów na dystansie do 100 kilometrów. Niemiecki system „IRIS-T”, zdolny zwalczać cele poruszające się na pułapie do 20 km i posiadający zasięg do 40 km, nie wydaje się jakościowo lepszy od rodzimych rozwiązań.
Pozostaje traktować deklarację, w myśl której europejska inicjatywa ma stanowić uzupełnienie do realizowanych i znacznie już zaawansowanych programów wzmacniających polską obronę powietrzną, jako wiążącą. W obliczu zagrożeń stwarzających realną groźbę dla europejskiego bezpieczeństwa obronność nie może być przedmiotem wewnętrznych sporów politycznych. Z pewnością oskarżanie poprzedników o domniemane opóźnienia w budowie wielowarstwowego systemu obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej nie służy budowie atmosfery zaufania, koniecznej także w obliczu wzrostu napięcia na Bliskim Wschodzie.
Jak podkreślił Szef BBN, nie ma pewności czy brak bezpośredniego zagrożenia dla naszego bezpieczeństwa dzisiaj, w obliczu możliwych scenariuszy, nie wyklucza takiej ewentualności w przyszłości. Swary polityczne w takiej sytuacji stanowią jedynie pożywkę dla wojny informacyjnej Putina, który liczy na znużenie europejskich społeczeństw przedłużającym się konfliktem zbrojnym w Ukrainie.
Zdaniem analityków wojskowych sposób, w jaki Iran przeprowadził ostatni atak na Izrael, przypomina zmasowaną akcję Rosji na cele w Ukrainie. Ta sytuacja z pewnością wymaga zaostrzenia środków bezpieczeństwa, mobilizacji istniejących zasobów i rozbudowy infrastruktury o nowoczesne środki rozpoznania oraz neutralizacji środków napadu powietrznego.
Brak analogii z „Żelazną Kopułą”
Podział kompetencji w ramach programów obronnych UE, wskazał na Niemcy jako państwo ramowe w zakresie obrony powietrznej. Szukanie analogii do izraelskiej „Żelaznej Kopuły” jest nieuprawnione, co najmniej z kilku powodów. System „Iron Dome” stanowi bowiem agregat służący przechwytywaniu masowych ataków rakiet, dronów i pocisków artyleryjskich i jest to komponent najniższy, spośród kilku warstw obrony powietrznej Izraela. Jego efektywność potwierdziło w całej pełni skuteczne zneutralizowanie masowego ataku irańskich dronów, pocisków manewrujących i rakiet.
Jeżeli więc projekt europejski doprowadzi do powstania komplementarnego i spójnego z rozwiązaniami funkcjonującymi w ramach NATO wielowarstwowego systemu obrony powietrznej europejskiej przestrzeni powietrznej, wówczas agresywne zapędy Putina mogą zostać skutecznie ostudzone. Na dziś, to jednak bardziej deklaracja intencji niż realny byt.
Założenie funkcjonowania ESSI oparto na rozwiązaniu amerykańskim, który stanowi system dowodzenia i wymiany danych, a mianowicie IBCS, gdzie odrębne komponenty sprzętowe tworzą zintegrowaną sieć kontroli ognia IFCN (Integrated Fire Control Network). Polska jako pierwszy odbiorca zagraniczny korzysta z amerykańskiego rozwiązania. Wymiana danych pomiędzy systemami przeciwlotniczymi, systemami dowodzenia i radarami zapewnia efektywne współdziałanie oraz optymalizację zarządzania gromadzonymi danymi. Jeśli w systemie warstwowej obrony niemiecki odpowiednik izraelskiego „Iron Dome” stanowi „Iris -T”, to jego polskim odpowiednikiem jest system „Narew”. Środkowy komponent zapewniający skuteczne zwalczanie zagrożeń z powietrza, takich jak pociski manewrujące i samoloty, a także pociski balistyczne stanowi system „Patriot”. To dzisiaj standard w większości państw europejskich. Niemniej, nasi południowi sąsiedzi – Czechy nie realizują obrony powietrznej na tak wysokim pułapie. Najwyższy poziom obrony powietrznej, eliminujący rakiety balistyczne na znacznych wysokościach, pozostaje w dyspozycji nielicznej grupy państw – Rosji, USA i Izraela. Wedle wstępnych założeń, komponent „Europejskiej Tarczy Powietrznej” na tym najwyższym poziomie, miałby stanowić izraelski system „Arrow-3”.
Analogiczny amerykański system działający „ponad Patriotami”, to THAAD 9 Terminal High Attitude Area Defens. Wedle założeń przyjętych w okresie, kiedy resortem obrony kierował Mariusz Błaszczak, system ten miał uzupełnić wcześniej zamówione systemy, stanowiące odpowiednik pierwszej i drugiej warstwy „Europejskiej Tarczy Powietrznej”.
Kwestią kluczowego znaczenia wydaje się skompensowanie ogromnego wysiłku inwestycyjnego na rzecz wzmocnienia naszych zdolności obronnych, a tym samym wschodniej flanki NATO w ten sposób, że zintegrowana obrona powietrzna zapewniłaby współdziałanie obu systemów; IBCS i ESSI. Perspektywa wyjścia na rynki trzecie, z naszej produkcji sensorami i radarami, byłaby o tyle realna, że już dzisiaj współdziałają one efektywnie z IBCS w ramach polskiego systemu obrony powietrznej, zintegrowanego z systemem obrony powietrznej NATO.
Wspólna platforma zakupowa np. do systemu „Patriot” realizowana w styczniu 2024 r. za pośrednictwem Agencji Dostaw i Wsparcia NATO NSPA (NATO Support and Procurement Agency) pozwoliła za sumę 5,6 mld USD zawrzeć ramową umowę na dostawy 1000 pocisków GEM-T. W gronie odbiorców znajdą się uczestnicy „Europejskiej Tarczy Powietrznej” – Niemcy, Hiszpania, Niderlandy, a nawet Węgry. To wprawdzie pociski z półaktywnym naprowadzaniem, należące do starszej generacji, ale większość posiadaczy systemów „Patriot” w Europie modernizuje je do standardu PAC-3, które to rakiety będą użytkowane w systemie „Wisła”.
Przeczytaj także:
Normalizacja relacji, zacieśnianie współpracy w ramach NATO z europejskimi partnerami (jak Francja i Niemcy) – tak, ale w warunkach twardego egzekwowania potrzeb Wojska Polskiego, wykorzystania potencjału polskiego przemysłu obronnego, wreszcie docenienia wagi naszego położenia z punktu widzenia architektury bezpieczeństwa europejskiej przestrzeni powietrznej.