Na niedawnym kongresie „Wind Europe”, który odbył się w Barakaldo, technologia ta została zaprezentowana przez Juana Virgilio Márqueza, dyrektora generalnego Hiszpańskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej (AEE).
Problemem jest zbyt duża głębokość morza. W przypadku Morza Północnego lub Bałtyckiego dno morskie, na którym spoczywają turbiny wiatrowe, znajduje się na głębokości 50 metrów, gdy w przypadku wód otaczających Hiszpanię jest to nawet kilka kilometrów. Rozwiązanie stanowią pływające turbiny, które nie wymagają zakotwiczenia w dnie morskim.
Obecnie testowane są prototypy, a w ich opracowywaniu Hiszpania należy do światowych liderów. Aż 11 z 13 pływających instalacji testowych wyprodukowały hiszpańskie przedsiębiorstwa. Znajdują się one m.in. u wybrzeży Gran Canarii i w Bizkaia. Badane są bardzo różnorodne rozwiązania: od tzw. drzewca, czyli stabilizacji turbiny za pomocą 60-metrowej sztycy ze stali i betonu, po teleskopową wieżę betonową testowaną w ramach projektu Eliza na Wyspach Kanaryjskich.
Perspektywa rozwoju tej technologii daje Hiszpanii szansę na pozostanie liderem w sektorze, zwłaszcza przy dodatkowym wsparciu finansowym w postaci funduszy europejskich. Jakie są podstawowe zalety pływających turbin wiatrowych? Przede wszystkim ich postawienie jest prostsze niż w przypadku turbin stałych. Konstruuje się je w porcie i przenosi do miejsca docelowego, podczas gdy budowane na morzu turbiny stałe wymagają zaangażowania ogromnych dźwigów.
Z kolei w porównaniu z turbinami lądowymi, te umieszczone na morzu generują znacznie więcej prądu dzięki silniejszemu i bardziej stabilnemu wiatrowi. Turbiny morskie nie stanowią też problemu dla otoczenia, znajdują się bowiem daleko od wybrzeża, a właścicielem terenu jest państwo. Jednak takie rozwiązanie wiąże się również z pewnymi trudnościami. Kwestie związane z deklaracjami środowiskowymi są bardziej skomplikowane niż na lądzie. Wynika to z mniejszej znajomości wpływu na morskie środowisko i konieczność szukania miejsc, które nie będą kolidować ze szlakami morskimi i połowami.
Przeczytaj także:
- Batalia hiszpańskiego rządu o niższe ceny energii
- Wprowadzane przez hiszpański rząd zmiany destabilizują rynek „zielonej energii”
- Morskie Farmy Wiatrowe w Polsce – “Szanse i zagrożenia”
W grudniu hiszpański rząd zatwierdził plany dla morskiej energetyki wiatrowej. Celem jest osiągnięcie 3 GW mocy do 2030 r. Miałoby to zagwarantować wspomniane wcześniej 15-17 farm (zaopatrzonych w 15-17 turbin każda) generujących około 15 MW na maszynę. Farmy zostaną ulokowane wzdłuż liczącej siedem tysięcy kilometrów linii brzegowej. Jeżeli uda się rozwinąć branżę w skali lokalnej, to jest duża szansa, że wartość i znaczenie pływającej energetyki wiatrowej wzrośnie nie tylko w Hiszpanii.
W pierwszej kolejności muszą zostać zatwierdzone plany zagospodarowania przestrzennego obszarów morskich, co pozwoli na określenie możliwych lokalizacji oraz uregulowanie kwestii współistnienia z innymi rodzajami działalności. Powinno to nastąpić w tym kwartale.
Następnym krokiem jest ogłoszenie przetargu na pierwszą aukcję, co nastąpi najpewniej na przełomie obecnego i przyszłego roku. Aukcja obejmuje zagadnienia takie zagadnienia jak rezerwacja terenu do przeprowadzania testów i pomiarów, metody zapewnienia dostępu i podłączenia do sieci elektroenergetycznej w momencie uruchomienia farmy, a także ustalenie wynagrodzenia otrzymywanego przez dewelopera za każdy wyprodukowany megawat. Docelowo projekt ma być gotowy do użytkowania pod koniec obecnego dziesięciolecia.