fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

23.5 C
Warszawa
wtorek, 30 kwietnia, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Pegasus koniem trojańskim XXI wieku

Izraelski szpiegowski system Pegasus budzi wiele emocji. Z założenia niewidoczny produkt stał się dla świata wyjątkowo widoczny. Korzystny dla swojego twórcy, zaszkodził jego wizerunkowi. NSO odpowiada w „El Mundo” na zarzuty, że kraje, które kupiły to oprogramowanie, używają go do szpiegowania polityków, aktywistów i dziennikarzy.

Warto przeczytać

Stworzony przez izraelską firmę NSO Pegasus to wyrafinowane oprogramowanie cyberszpiegowskie – system elektronicznej inwigilacji, którym można podsłuchać właściwie każdego. Dziś angażuje on służby wywiadowcze dziesiątków krajów i znajduje się w centrum uwagi Stanów Zjednoczonych oraz firmy Apple, która wniosła pozew do sądu.

Pegasus działa w ten sposób, że przenika do smartfona i przejmuje nad nim zdalną kontrolę. Jest w stanie zdalnie włączyć kamerę, nagrywać rozmowy i ściągnąć zawartość telefonu, taką jak wiadomości, połączenia, kontakty itp. Może także lokalizować użytkownika, który nie wie, że jest śledzony i monitorowany. To prawdopodobnie program typu „bezklikowy intruz”, który nie potrzebuje otwierać łącza, aby móc zainstalować się w telefonie komórkowym – szpieg, który może ominąć drzwi, chcąc zajrzeć do czyjejś sypialni.

Ciemna i jasna strona Pegasusa

Pada mnóstwo oskarżeń, rzucających cień na Pegasusa. Z systemem związane są liczne afery, ale dzięki temu oprogramowaniu udało się też zapobiec licznym atakom terrorystycznym, a także przerwano działalność dużego kręgu pedofilskiego w Europie. NSO twierdzi, że szpiegowski system sprzedawany jest wyłącznie krajom i jedynie w celu zwalczania międzynarodowej przestępczości i terroryzmu. Są jednak dwie strony medalu. Pierwsza dotyczy pomagania w walce z przestępczością i terroryzmem, druga pozwala szpiegować przeciwników politycznych, obrońców praw człowieka i dziennikarzy.

Przeczytaj także:

Jeden z głównych informatorów NSO przyznał, że „w projekcie Pegasus, opublikowanym w lipcu przez 16 mediów, była mowa o liście 50 tys. numerów telefonów, które mogą być potencjalnie interesujące dla klientów NSO. Nie oznacza to jednak, że było 50 tys. celów. System jest tak zaprojektowany, że klient ma tylko bardzo ograniczoną liczbę celów, które można uznać za docelowe”.

Od usuwania błędów w smartfonach do szpiegowania

NSO zostało założone w 2010 r. Nazwa firmy pochodzi od inicjałów założycieli. Niv Carmi, Shalev Hulio i Omri Lavie zbudowali ją w oparciu o koncepcję tego, co miało stać się w przyszłości Pegasusem. Pomysł zrodził się z konieczności. Wcześniej, znający się jeszcze z dzieciństwa, Hulio i Lavie oferowali możliwość „penetracji smartfona”. Chodziło o wyjaśnienie użytkownikowi jego funkcji i usunięcie błędów. Służba specjalna zainteresowała się wówczas możliwością zastosowania stworzonej przez nich technologii w pracy wywiadowczej. To był zalążek NSO.

Pochodzący z Hajfy Hulio został dyrektorem generalnym firmy cybernetycznej mimo braku wykształcenia technologicznego. Odbywał służbę wojskową jedynie w Obronie Cywilnej i w odróżnieniu od wielu izraelskich przedsiębiorców nie wywodzi się z jednostki wywiadu wojskowego 8200. W dzieciństwie brał udział w szkolnych warsztatach teatralnych w Hajfie. Dziś stał się gwiazdą aktorstwa na cybernetycznej scenie.

Twierdzi on, że tysiące ludzi w Europie zawdzięcza swoje życie NSO. Trzy lata temu, w wywiadzie dla „Yediot Acharonot” powiedział: „Jesteśmy dumni, że nasza technologia pomaga zapobiegać atakom terrorystycznym i jest częścią walki z przestępczością zorganizowaną”.

Znajdując się teraz w ogniu krytyki, odpowiada: „Nikt nie oskarża producenta samochodu, gdy pijany kierowca rozbija się o ścianę”.

W 2020 r. firma zarobiła 243 mln USD.

Polska i Meksyk klientami NSO

Warszawa twierdzi, że Pegasus miał jej służyć do walki z korupcją i przestępczością. Polska nie była jednak pierwszym klientem izraelskiej firmy – wszystko wskazuje, że jest nim Meksyk. Także w tym kraju system pokazał oba swoje oblicza. Z jednej strony odegrał kluczową rolę w walce z kartelami i w aresztowaniu narkotykowego lorda El Chapo Guzmana. Z drugiej, zgodnie z wynikami dochodzenia prowadzonego w ramach Projektu Pegasus, numer telefonu komórkowego meksykańskiego reportera Cecilio Pineda Brito, zamordowanego w 2017 r., został wybrany jako „możliwy cel inwigilacji przez meksykańskiego klienta firmy NSO Group, zajmującej się oprogramowaniem szpiegowskim”.

Cena Pegasusa jest zróżnicowana. Zależy od celów i czasu trwania umowy. „Są kraje, które kupiły go za milion dolarów, a inne za 50 mln dolarów” – ujawnia NSO. Firma, chcąc sprzedać swój produkt, musi najpierw uzyskać zgodę ministerstwa obrony na nawiązanie kontaktu z potencjalnym klientem, a także na sprzedaż do danego kraju.

W ogniu krytyki

Na zarzuty, że kraje takie jak Polska używają Pegasusa także do inwigilacji działaczy i dziennikarzy, NSO odpowiada, że „w umowie jest zapisane, że jeśli klient nadużyje systemu, np. przeciwko obrońcy praw człowieka, natychmiast go wyłączymy”.

Firma jednak nie chce mówić o konkretnych klientach, twierdząc, że nie wolno im ich ujawniać. „Zgodnie z umową i przepisami nie możemy ani potwierdzić, ani zaprzeczyć, że dany kraj jest lub nie jest naszym klientem”. Nie ma więc na przykład pewności, czy oprogramowaniem dysponuje też Hiszpania, chociaż w 2019 r. podejrzewano, że Roger Torrent, przewodniczący katalońskiego parlamentu, był celem Pegasusa.

NSO jednak w jednym przypadku robi wyjątek, twierdząc, że Arabia Saudyjska nie jest ich klientem. W tym przypadku firma postąpiła wbrew zasadom, ponieważ najpoważniejsze zarzuty, jakie padły pod jej adresem dotyczyły Dżamala Chaszukdżiego. Chodzi o sytuację z 2 października 2018 r., gdy saudyjski dziennikarz został brutalnie zamordowany w ambasadzie Arabii Saudyjskiej w Stambule. Wiele wskazywało wtedy, że Rijad używał Pegasusa do szpiegowania Chaszukdżiego, krytycznego wobec księcia Mohammeda Bin Salmana. „Po straszliwym morderstwie i oskarżeniach wszczęliśmy szczegółowe dochodzenie, które wykazało, że system nie był zainstalowany w telefonie komórkowym Chaszukdżiego. Arabia Saudyjska nie musiała wiedzieć, kto go krytykuje ani gdzie się znajduje, gdyż on sam przybył do ambasady” – oświadczyła NSO.

Firma znalazła się jednak ostatnio na czarnej liście amerykańskiego Departamentu Handlu. Powodem ma być fakt, że Pegasus był wykorzystywany przez zagraniczne rządy jako narzędzie do śledzenia dysydentów, dziennikarzy i działaczy. Jeśli ta decyzja nie zostanie cofnięta, NSO może być zmuszone do zamknięcia działu Pegasusa i skupienia się na cyberobronie.

Koszmarny dla NSO rok zwieńczyła w grudniu opublikowana przez „Washington Post” informacja, że system został znaleziony w telefonach komórkowych kilku amerykańskich dyplomatów przebywających w Ugandzie. Firma zareagowała, ogłaszając natychmiastowe zamknięcie swojego systemu dla „klientów potencjalnie zainteresowanych tą sprawą”.

NSO zaprzecza natomiast, że Pegasus posłużył do inwigilacji prezydenta Emmanuela Macrona. „Nie wiemy, czy istniały inne programy innych firm, ale Macron nigdy nie był celem Pegasusa” – poinformowano dziennikarzy „El Mundo”. Najnowszy raport Citizen Lab dotyczy szpiegowania ponad 20 dziennikarzy w Salwadorze.

Na początku maja NSO znów trafiła na pierwsze strony gazet w Izraelu. Chodzi o aferę związaną z domniemanym użyciem przez funkcjonariuszy policji oprogramowania szpiegowskiego – bez zgody sądu – wobec telefonów komórkowych obywateli izraelskich w celu ich inwigilacji. Policja ani nie zaprzeczyła, ani nie potwierdziła użycia Pegasusa. Skłoniło to prokuratora generalnego Avichaia Mandelblita do wszczęcia wstępnego dochodzenia.

Izrael jest świadom szkód, jakie może wyrządzić oprogramowanie NSO, będące jeszcze niedawno wizytówką sojuszy z innymi krajami. Chociaż nazwa Pegasus nawiązuje do konia Zeusa, to dziś kojarzy się bardziej z koniem trojańskim na miarę XXI wieku.

SourceEl Mundo

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »