fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

23.8 C
Warszawa
środa, 1 maja, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Czy Putin przestał bać się kogokolwiek?

Od momentu inwazji na Ukrainę wszyscy zastanawiają się, dlaczego Władimir Putin się na to zdecydował, wybierając równocześnie najbardziej radykalny scenariusz. Niektórzy widzą w tym zwykłą głupotę lub oderwanie od rzeczywistości starzejącego się autokraty, który przez ten ryzykowny krok może stracić swoją dyktatorską władzę.

Warto przeczytać

To obsesja człowieka, który uważa, że upadek ZSRR był „największą katastrofą geopolityczną XX wieku”, a równocześnie przez dwa lata izoluje się w schronie z lęku przed COVID-19. Jednak jego chęć odzyskania kontroli nad krajem, który uważa za sztuczny i nielegalny i któremu odmawia prawa do istnienia, to także wina Zachodu. Przez wiele lat prezydent Rosji robił wszystko, żeby zagwarantować sobie bierność zmiękczonej i podzielonej Europy, w przeciwieństwie do niego tak niechętnej do rozwiązań siłowych.

Projekt odtworzenia dawnej strefy wpływów Związku Radzieckiego, rozpoczęła w 2008 r. wojna w Gruzji oraz przeciwdziałanie zbliżeniu się byłych republik do NATO i UE. Nigdy nie spotkało się to z wyraźnym sprzeciwem krajów zachodnich. Wszystko kończyło się na groźbach i mało znaczących sankcjach, które ostatecznie nie miały większego wpływu na poczynania Kremla. Do listy grzechów Europy dochodzi też ignorowanie sygnałów zwiastujących kolejny kryzys.

Gdy podczas szczytu NATO w Bukareszcie w 2008 r. państwa sojuszu zgodziły się na przyszły w nim udział Gruzji i Ukrainy, Rosja uznała to za zagrożenie swoich interesów. Cztery miesiące później doszło do rosyjskiej interwencji w Gruzji. Działania, jakie podjęły kraje europejskie, za pośrednictwem sprawującego rotacyjną prezydencję w UE Nicolasa Sarkozy’ego, zakończyły się porozumieniem, które powstrzymało dalszą eskalację konfliktu. Nie trwało to jednak długo. Kreml uznał niepodległość separatystycznych republik Osetii Południowej i Abchazji, naruszył zawieszenie broni i dokonał siłą rewizji granic, co nie spotkało się z poważniejszą reakcją ze strony Europy.

Przeczytaj także:

W 2014 r. Moskwa przystąpiła do nowej rozgrywki. Aneksja Krymu i destabilizacja Donbasu były zdecydowanym pogwałceniem międzynarodowych praw, ale i w tym przypadku Europa zrobiła tylko minimum. Niewystarczające sankcje nie przestraszyły rosyjskiego niedźwiedzia ani go znacząco nie osłabiły. Oligarchowie i politycy zachowali swoje fortuny i inwestycje zagraniczne, a Zachód szybko zaczął na nowo robić interesy z Rosją – m.in. budowę NordStream2, w której uczestniczyli Niemcy. Francuskie rządy były z kolei przekonane, że z Putinem można się porozumieć i zachęcić go do przyjęcia wartości europejskich, w których pokój i poszanowanie demokracji oraz praw człowieka są najważniejsze. To wszystko sprawiło, że kraje zachodnie nie dostrzegły, że Kreml w rzeczywistości szykuje się do wojny.

Nawet teraz, dopóki rosyjskie wojska nie rozpoczęły inwazji, sankcje ze strony Europy były ograniczone. Bez wpływania na majątki oligarchów, a nawet z odmową ze strony Niemiec dostaw broni dla zagrożonej Ukrainy. Wydaje się jednak, że nastąpiło otrzeźwienie i minął kredyt zaufania dla prezydenta Rosji. Jak podsumował to ambasador Ukrainy w Paryżu Wadym Omelczenko: „nie należy wierzyć w żadne oświadczenie Putina”.

Rosyjskiego autokratę niewątpliwie ośmieliła też postawa USA. Joe Biden odmówił wysłania wojsk na Ukrainę w przypadku rosyjskiej inwazji, nawet w celu ewakuacji obywateli USA, co Putin odebrał jako zachętę do zaatakowania tego kraju. Od kilku lat rosyjski prezydent poruszał się w próżni, jaką pozostawiło wycofywanie się Amerykanów z Europy i Bliskiego Wschodu po decyzji Trumpa. Zarówno rezygnacja Baracka Obamy z obecności amerykańskich sił w Syrii w 2013 r., jak i chaotyczne i źle zaplanowana ewakuacja USA z Afganistanu w Moskwie było postrzegane jako objaw słabości Stanów Zjednoczonych. Dla Putina Zachód jest w fazie schyłkowej i nadszedł czas, aby zmienić układ sił i narzucić demokracjom nowy, autokratyczny model.

Chiny pod przywództwem Xi Jinpinga dodatkowo motywują Putina, który widząc bierność Zachodu, zdecydował się na daleko idące kroki. Zdaniem specjalisty Antona Szechowcowa sprawa jest prosta: „Władimir Putin zatrzyma się dopiero wtedy, kiedy zostanie zatrzymany. A jego lista marzeń jest długa. Obejmuje podporządkowaną Białoruś, której część może uda się zaanektować, a być może także kraje bałtyckie zamieszkałe przez mniejszości rosyjskie. W swoim przemówieniu tuż przed inwazją rosyjski prezydent zagroził również Zachodowi, obiecując »konsekwencje, jakich nigdy nie znaliście« dla wszystkich, którzy ośmielą się wtrącić w jego wojnę na Ukrainie”.

SourceLe Figaro

Więcej artykułów

2 KOMENTARZE

  1. ukraina posiada 40 procent czarnoziemów w skali świata. ukraina pod względem dochodów per capita jest w eu na przedostatnim miejscu.ukraina pod względem zasobów kopalin jest również na czołowym miejscu.wschodnia ukraina z przewagą rosyjskich obywateli jest 2-krotnie bardziej zamożna niż zachodnia z przewagą etnicznych ukraińców. jeżeli nawet pan kłyczko zostałby prezydentem ukrainy -to mógłby pokonać pana putina jedynie na ringu boxerskim.

  2. Każda agresja jest niehumanitarna-ale skąd dochodzą te słuszne i szlachetne głosy potępiające- z Bruxeli- ze stolicy państwa którego król dla uciechy swojej 16-letniej kochanki /prostytutki z zawodu/ wymordował i okaleczył 8-10 mln. mieszkańców byłej kolonii- Konga Belgijskiego. A teraz wszystkie apele potępiające betialstwo wojny na Ukrainie są wysyłane z siedziby EWG właśnie z Bruxeli.Czy można spotkać większą hipokryzję ????

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »