fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

15.5 C
Warszawa
niedziela, 12 maja, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Czego Chiny uczą się z walk na Ukrainie?

Przywódcy Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej (ChAL-W) stoją na stanowisku, że rozwój sztucznej inteligencji, neuronauki oraz świata cyfrowego (w tym mediów społecznościowych) otworzy możliwość wpływania na umysł przeciwnika już w niedalekiej przyszłości. To z kolei da możliwość jego pokonania bez faktycznej walki – jedynie za pomocą techniki i informacji. Czy wojna na Ukrainie zweryfikowała poglądy chińskich strategów? Czy wpłynęła na plany ewentualnej inwazji na Tajwan? – pyta pułkownik Koichiro Takagiserwis na łamach serwisu War on the Rocks.

Warto przeczytać

Walki Rosji z Ukrainą toczą się nie tylko na lądzie, w powietrzu i na wodzie, ale również w przestrzeni cyfrowej i medialnej. Stawką informacyjnych bitew są opinie zarówno obywateli Ukrainy, Rosji, jak i międzynarodowej społeczności. Wydaje się, że walka poznawcza stała się istotnym predykatem wyniku konfliktu.

Jednocześnie ujawniły się ograniczenia tego rodzaju działań, jeśli zatem chińscy przywódcy wojskowi uważają, że kolejnym polem bitwy będą ludzkie umysły – ku czemu są pewne przesłanki – należy do tej rewelacji podchodzić z pewną ostrożnością, by nie powtórzyć rosyjskiego scenariusza wojny z Ukrainą. Dziś wiemy bowiem, że nie da się zwyciężyć, prowadząc jedynie wojnę poznawczą.

Nie powinniśmy więc pozwalać sobie na naiwność, w ramach której Chiny miałyby polegać jedynie na wojnie poznawczej – albo jakichś innych środkach o charakterze niefizycznym – aby zdobyć kontrolę nad Tajwanem.

Chociaż wojna informacyjna to od dłuższego czasu istotny aspekt chińskiej strategii, nie ma żadnych gwarancji, że doświadczenia wyniesione z Ukrainy zostaną zinterpretowane przez wschodnich strategów w ten sam sposób, jak przez zachodnich analityków i komentatorów.

Charakter wojny poznawczej

Wojna poznawcza opiera się na wykorzystaniu opinii publicznej, środków psychologicznych oraz prawnych do osiągnięcia zwycięstwa. Jest zgodna z postulatem wysuwanym przez Sun Tzu (starożytnego myśliciela i autora „Sztuki wojny”), według którego największym sukcesem jest pokonanie wroga bez walki.

Chiny rzeczywiście uważają, że najlepszym rozwiązaniem jest pokonanie przeciwnika bez walki. Regulamin polityki chińskiej armii uwzględnia trzy bitwy prowadzone przez ChAL-W: wojna o opinię publiczną (wpływanie na krajową i światową opinię publiczną), wojna psychologiczna (szokowanie i demoralizowanie żołnierzy oraz ludności cywilnej wroga) i wojna prawna (pozyskanie międzynarodowego wsparcia za pośrednictwem środków prawnych). Te trzy bitwy stanowią właśnie elementy wojny poznawczej.

Przeczytaj także:

Na początku XXI wieku pojawiło się kilka prac chińskich strategów wojskowych, w których nakreślono pogląd, zgodnie z którym w przyszłości wojna będzie toczyła się równolegle na trzech płaszczyznach: fizycznej, informacyjnej i poznawczej. Istotne jednak było to, że udział płaszczyzny poznawczej miał konsekwentnie wzrastać, aż do momentu, kiedy stanie się kluczowy dla działań wojennych.

Te prace w zasadzie ukierunkowały wojskowe myślenie strategiczne w Chinach. Po nich pojawiło się wiele publikacji powtarzających te same założenia o trójpodziale współczesnej (i przyszłej) wojny: na fizyczną (toczoną na lądzie, morzu, w powietrzu oraz kosmosie), informacyjną (prowadzoną w sieciach komunikacyjnych) oraz poznawczą (wpływającą na wolę wroga i opinię publiczną).

W pierwszej dekadzie XXI wieku Chińczycy skupili się na technologii informacyjnej i komunikacyjnej. Ostatnie lata to przede wszystkim rozwój sztucznej inteligencji i neuronauki – nauki o mózgu. Równolegle rozwijają się technologie cyfrowe, w tym media społecznościowe.

Guo Yunfei, przewodniczący Uniwersytetu Inżynierii Informacyjnej Strategicznych Sił Wsparcia ChAL-W, stwierdził w 2020 r., że to właśnie domena kognitywna stanie się ostatecznym polem starcia między mocarstwami. Działania prowadzone w przestrzeni poznawczej oddziałują na mózg, manipulują emocjami, narzucają oceny, sugerują działania. Dlatego sądzi się, że mózg – który napędza działanie – może być głównym obiektem przyszłych wojen.

Guo Yunfei przypomniał, że prowadzenie operacji w domenie poznawczej jest ucieleśnieniem idei pokonania przeciwnika bez walki – inaczej niż w pozostałych domenach: fizycznej i informacyjnej.

Qi Jianguo, były zastępca szefa sztabu ChAL-W, także uważa, że ci, którzy w przyszłych wojnach będą w stanie kontrolować domenę poznawczą przeciwnika, pokonają go bez walki. Wielu wyższych oficerów ChAL-W wiąże to podejście ze wspomnianym fragmentem słynnego traktatu Sun Tzu o zwycięstwie bez walki.

Od 2019 r. chińską koncepcję wojny kognitywnej wspiera wojna inteligentna, uzupełniająca wcześniej ukutą strategię wojny informacyjnej.  Chodzi o wykorzystanie sztucznej inteligencji, które ma zwiększyć zdolność przetwarzania informacji i przyspieszyć podejmowanie decyzji.

Celem chińskich strategów jest wpływanie na kognitywne funkcje przeciwnika. Może się to odbywać nawet poprzez bezpośrednią ingerencję w mózg, ale też przez wywoływanie defektów psychicznych – zdezorientowany albo mający halucynacje przeciwnik nie będzie w stanie stawiać czynnego oporu.

Nie wiadomo na razie, w jaki sposób Chiny chcą wykorzystać technologię do zdobycia kontroli czy choćby wpływu na mózg wroga. Biorąc pod uwagę współczesną technologię, nie jest możliwe nic ponad zastraszanie i dezinformację. Zastraszanie polega na prowadzeniu odpowiednich manewrów wojskowych i rozlokowaniu sił, a także przygotowanie broni jądrowej. Dezinformacja natomiast angażuje Internet i telewizję, ale też wprowadza w błąd wywiad oraz rozpoznanie przeciwnika.

Pang Hongliang, który jest dużym zwolennikiem inteligentnej wojny, wskazał na wiele nowoczesnych działań z jej zakresu, jakie wdrożyło USA – na przykład niewielkie bezzałogowe jednostki obserwacyjne. Hongliang uważa, że podobne bezzałogowe jednostki działają w cyberprzestrzeni: są nimi na przykład boty produkujące treści w mediach społecznościowych i służące do manipulowania opinią publiczną. Chiński strateg uważa, że w przyszłości rozwój technologiczny doprowadzi do połączenia tych dwóch aspektów: niewielkie bezzałogowe systemy będą w stanie dostać się do pokoju przywódcy wybranego kraju. W ten sposób będzie on mógł zostać zastraszony albo zabity – w obu przypadkach agresor realnie wpłynie na sytuację w kraju przeciwnika.

Ale czy sama wojna poznawcza wystarczy, by zwyciężyć w danym konflikcie? Wielu chińskich strategów uważało do niedawna, że tak. Lecz przebieg wojny na Ukrainie dostarczył nowych informacji.

Czego nas uczy wojna na Ukrainie

Do tej pory nie było jeszcze w Chinach publicznej dyskusji na temat strategicznych wniosków płynących z wojny na Ukrainie. Amerykanie jednak uważają, że te doświadczenia mogą zmienić chińskie plany, także te dotyczące potencjalnej inwazji na Tajwan.

W jednym z amerykańskich artykułów wyliczono na przykład, że koszty bezpośredniej inwazji Chin na Tajwan byłyby bardzo wysokie, więc prędzej możemy się spodziewać cierpliwego czekania na kapitulację obecnego rządu. W innym opracowaniu wywnioskowano, że skala oporu stawianego przez Ukraińców przeciwko Rosjanom skłoni Chińczyków do łamania ducha i woli oporu Tajwańczyków. W jaki sposób miałoby do tego dojść? Poprzez fizyczną izolację następującą po okrążeniu Tajwanu, zablokowanie interwencji USA groźbami nuklearnymi oraz wyeliminowanie tajwańskich przywódców. Kolejna analiza sugerowała, że nim Chiny uderzą na Tajwan, będą celowo podsycać społeczne podziały, szerzyć dezinformację i blokować kontakt z resztą świata.

Przewidywania te są nie tylko rozsądne, ale też zgodne z zapowiedzią ChAL-W, że głównym celem działań wojennych ma być ludzkie poznanie, a wroga będzie się pokonywało bez walki. Kognitywny aspekt ukraińskiej wojny będzie więc najważniejszy z chińskiej perspektywy. Czy jednak Chiny postanowią zaufać wojnie poznawczej w swoich planach podporządkowania sobie Tajwanu?

Chińczycy mówią wprost, że wojna kognitywna z zaangażowaniem sztucznej inteligencji i neuronauki opierać się będzie na technologii, która nie jest obecnie dostępna (czy nawet opracowana). Oczywiście w walkach na Ukrainie nie wykorzystano żadnych futurystycznych technologii pozwalających wpływać na ludzkie mózgi, ale próbowano kierować ludzkim poznaniem w sposób, który nie pozostawał obojętny na losy konfliktu. Trwająca wojna pokazuje, że Chińczycy od dawna mieli rację przynajmniej w tym, że zmagania toczą się także o przychylność opinii publicznej – krajowej i międzynarodowej – bo za nią idzie wsparcie. Istotne są też psychologiczne aspekty tak prowadzonej wojny, która może szokować przeciwnika, demoralizować jego wojsko oraz cywili.

Rosja przygotowywała się od dawna do tych psychologicznych rozgrywek. Pierwszy punkt zdobyła już w 2014 r., przejmując Półwysep Krymski. Został on zajęty przez nieoznakowane jednostki, których przynależność nie była oczywista – a prezydent Rosji Władimir Putin natychmiast zaprzeczył, by była to rosyjska armia.

Jego oświadczenie w kilka godzin powtórzone zostało w „Washington Post”, BBC i innych zachodnich mediach. Była to zręczna manipulacja, która zmyliła międzynarodową opinię publiczną, co powstrzymało ją przed ingerencją w pseudoreferendum determinujące aneksję Krymu.

Do rozprzestrzeniania narracji o „represjach wobec ludności rosyjskiej na Ukrainie” Rosja wykorzystała publiczne media i fabryki internetowych trolli. Chodziło o stworzenie pozorów legalności inwazji, wywołanie u międzynarodowej społeczności wrażenia, że to Ukraina jest wszystkiemu winna. Pojawiły się fake newsy rosyjskiej produkcji, które donosiły o „ukraińskiej masakrze prorosyjskich mieszkańców w Odessie” czy „tuszowaniu przez amerykańskie media masakry w Odessie”. Zmyślone informacje wspierały się tam wzajemnie, dodatkowo sugerując, że fakty są zatajane przed międzynarodową społecznością.

Jednak pomimo tych działań powinniśmy zakładać, że Rosja nie ma strategii wojny poznawczej, ogranicza się do wojny informacyjnej oraz psychologicznej. Niemniej w praktyce zamierzenia i wyniki tych działań wpisują się w to, co Chiny omawiają jako wojnę poznawczą – to znaczy przy użyciu cyfrowych środków próbuje się wpłynąć na myśli i sądy ludzkie.

Tyle że tych celów – przynajmniej obecnie – Rosji nie udaje się osiągnąć. Nikt już nie wierzy w „specjalną operację wojskową”, której celem jest ratowanie uciskanej ludności rosyjskiej czy walka z ukraińskimi nazistami. To znaczy – nikt poza Rosją w to nie wierzy, bo sukces wewnętrznej propagandy to inna sprawa. Nie udało się jednak powtórzyć dezinformacyjnego sukcesu z 2014 r. poza granicami państwa.

Lepiej w tym aspekcie poradziła sobie Ukraina. Po tym, jak prezydent Wołodymyr Zełenski postanowił pozostać w Kijowie, udało się utrzymać jedność narodu, rozpowszechniać faktyczne informacje i uzyskać międzynarodowe wsparcie. Oprócz tego Ukraina wykorzystała dostępne informacje – a także amerykański wywiad – do walki z armią rosyjską. Media tradycyjne i społecznościowe posłużyły także do podkreślania odwagi ukraińskich obrońców oraz rosyjskich okrucieństw i zbrodni.

Postawa Stanów Zjednoczonych była kluczowa przy rozstrzyganiu tej wojny poznawczej. USA ujawniło tajne informacje wywiadowcze o rosyjskiej inwazji na Ukrainę jeszcze przed rozpoczęciem wojny. Ruch ten mocno osłabił wiarygodność rosyjskiej narracji o „specjalnej operacji wojskowej” i pozwolił szybciej zająć solidarne stanowisko zachodnich państw demokratycznych (skutkujące między innymi materialnym wsparciem dla Ukrainy).

Istotne było także wsparcie sił cybernetycznych, które pozwoliło Ukrainie utrzymać infrastrukturę informacyjną i komunikacyjną, dzięki czemu możliwe było też ciągłe i szybkie informowanie świata o ukraińskich wydarzeniach.

Ukraina wspierana przez Stany Zjednoczone i inne demokratyczne kraje Zachodu zdołała zatem szybko uzyskać przewagę pod względem poznawczym. Ale – choć w konsekwencji otrzymała sporo materialnego wsparcia z całego świata – ostatecznie to fizyczne wojsko broniło Kijowa i innych ukraińskich miast przed rosyjską armią. Konflikt nie sprowadzał się do wojny poznawczej. Mimo sukcesu na tym polu Ukraina dalej potrzebuje artylerii, samolotów, czołgów, broni przeciwlotniczej czy dronów, żeby móc stawiać opór i walczyć przez pewnie długi jeszcze czas.

Nawet początkowy sukces w zakresie poznawczym nie gwarantuje ostatecznej przewagi na tym polu. Dzisiejsza opinia międzynarodowa jest zmienna i jeśli wojna na Ukrainie potrwa wystarczająco długo, najpewniej zauważymy osłabienie zachodniego zainteresowania i wsparcia, ponieważ kraje skoncentrują się na swych sprawach wewnętrznych. Bez zachodniego wsparcia Ukraina może mieć poważne trudności z kontynuowaniem walk.

Z drugiej strony Rosja bardzo pilnuje swojej narracji i nakłada kary na swoich obywateli – do 15 lat więzienia! – za rozpowszechnianie informacji sprzecznych z oficjalnymi stanowiskami i oświadczeniami rządu. W konsekwencji łatwiej będzie Rosji utrzymać wewnętrzne poparcie, które jest konieczne do dalszego prowadzenia wojny.

Mimo dobrego startu Ukrainie może być coraz trudniej utrzymać poparcie społeczności międzynarodowej, ale i własnych obywateli. Niemniej konflikt ten pokazał, jak istotnym aspektem jest wojna informacyjna w erze cyfrowej. Pokazał też jej ograniczenia: Ukraina nie odzyska swoich południowych i wschodnich terenów stosując jedynie wojnę poznawczą. Musi dojść do fizycznych konfrontacji.

Praktyka pokazała więc, że chińscy teoretycy chcący prowadzić wojny kognitywne i pokonywać przeciwników bez walki w sensie fizycznym mogą się mylić – a przynajmniej mylić się w ramach dzisiejszej nauki i technologii. Środki pośrednie – takie jak uderzenia psychologiczne, groźby atomowe, dezinformacja, blokady handlowe itp. – nie wystarczą, by Tajwan padł na kolana przed Chinami, nawet jeśli wcześniejsze analizy sugerowały coś innego.

Przewaga w nowych technologiach?

Inwazja na Ukrainę pokazała też, że wojna cybernetyczna to poważne zagadnienie w dzisiejszych konfliktach. Przez ostatnie dziesięć lat różni eksperci i urzędnicy ostrzegali wiele razy, że cyberataki stają się potencjalnie śmiercionośne i mogą być wymierzane w infrastrukturę krytyczną.

Cyberataków spodziewano się także przed inwazją Rosji. Udany atak na sieć energetyczną mógłby odciąć miliony Ukraińców od prądu oraz ogrzewania – i to podczas silnych mrozów, co z pewnością złamałoby psychicznie naród.

I rzeczywiście w lutym rozpoczęły się cyberataki na systemy rządowe, wojskowe i infrastrukturę krytyczną. Doszło do kilku awarii, przestał działać jeden z systemów wojskowych KA-SAT. Straty nie były jednak tak poważne i Rosji nie udało się uzyskać strategicznej przewagi dzięki tym cybernetycznym atakom.

Tu także widzimy, że wojna cybernetyczna okazała się niewystarczająca, by przesądzić o losie konfliktu. Aktualnie pozostaje więc narzędziem wsparcia, które najlepsze rezultaty osiąga obok konwencjonalnych ataków lądowych, powietrznych czy morskich.

Analizując przebieg wojny na Ukrainie, możemy zobaczyć, że zarówno wojna poznawcza, jak i wojna cybernetyczna nie są w stanie samodzielnie zapewnić przewagi strategicznej. Stratedzy ChAL-W z pewnością dojdą do podobnych wniosków. Oznacza to, że chińska armia nadal będzie opierała się na walce fizycznej, choć pewnie nie przestanie rozwijać swoich możliwości bojowych w domenach niefizycznych. Możemy się spodziewać, że odrobiwszy ukraińską lekcję, Chińczycy uznają współistnienie konwencjonalnych środków militarnych z inteligentnymi, zinformatyzowanymi działaniami, rozwijając nadal te drugie.

Słabością twierdzenia Sun Tzu na temat wygrywania bez walki jest bowiem to, że starożytny myśliciel nie dał wskazówek, jak konkretnie zastosować jego ideę w praktyce. A praktyka pokazuje, że to jednak fizyczne konfrontacje pozwalają pokonać wroga.

Zalecenia dla Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników

Jak w takim razie Zachód powinien odnieść się do powyższych informacji? Możemy założyć, że Chiny nie porzucą idei wojny kognitywnej, ale będą też kontynuowały inwestycje w rozwój fizycznej siły wojskowej, a także w integrację środków fizycznych i niefizycznych. Na badaniu wojny poznawczej oraz jej koordynacji z tradycyjną bronią powinny się więc skupić Stany Zjednoczone i ich sojusznicy.

Należy też doskonalić własne teorie wojny poznawczej. Kiedy prowadzi się ją za granicą, wśród społeczeństwa o odmiennej kulturze, poznanie tej kultury jest konieczne do stworzenia skutecznych strategii narracji. Rosja pokazała, że dezinformacja to potężna broń (stosowała ją skutecznie od 2014 r.), ale Ukraina udowodniła jednocześnie, że sprawna komunikacja i podawanie rzetelnych wiadomości może działać nawet lepiej.

Z pewnością wojna na Ukrainie nauczyła nas, że opinia publiczna – i krajowa, i międzynarodowa – jest niezwykle ważna. Wpływanie na nią, poprzez stosowanie wojny poznawczej, to narzędzie pozwalające wiele zyskać – choć z pewnością nie wygrać cały konflikt. Tak samo, jak w przypadku wojny cybernetycznej: można nią zadać straty przeciwnikowi, ale nie da się go obecnie pokonać w taki sposób. Nie należy tych aspektów jednak zaniedbywać, zarówno myśląc o defensywie, jak i ofensywie.

Istotna wydaje się zaś integracja wojny poznawczej z fizycznymi operacjami lądowymi, morskimi, powietrznymi, kosmicznymi, a także niefizycznymi operacjami cybernetycznymi. Ta koordynacja konieczna jest także z tego względu, że środki fizyczne służą w wojnie poznawczej jako element zastraszania, natomiast środki cybernetyczne są kanałami rozpowszechniania informacji (lub dezinformacji). By skutecznie wykorzystać wojnę poznawczą, należy zatem stworzyć procedury wyznaczania celów i wykorzystywanie różnorodnych środków mogących zmieniać sposób myślenia przeciwnika.

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »