fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

13.8 C
Warszawa
czwartek, 2 maja, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Biden agresywnie atakuje Republikanów

Dużą korzyścią dla Joe Bidena jest to, że nikt nie traktuje go poważnie – pisze „The Wall Street Journal”. Obecny prezydent oskarża Donalda Trumpa i „MAGA” Republikanów, że reprezentują ekstremizm zagrażający samym fundamentom republiki. Nawet Święto Pracy spędził, wyrażając wobec nich wrogość.

Warto przeczytać

W Filadelfii prezydent Biden powiedział, że próbuje powstrzymać ekstremalną siłę, która zagraża amerykańskiej demokracji. I nie chodzi tylko o polityczną retorykę i o tworzenie odpowiedniego klimatu przed listopadowymi wyborami do Kongresu, ale o coś więcej. 

„To nie jest po prostu Joe czy nadęty lider większości w Senacie, który pro forma rozprawia się z drugą stroną. Niezależnie od tego, jak bardzo bezmyślny jest mieszkaniec Białego Domu, głowa państwa amerykańskiego ma nadzwyczajne uprawnienia do zastraszania, prowadzenia dochodzeń i, jeśli jest to pożądane, ścigania. Władza tego urzędu jest nieporównywalna. Błędem jest nie traktować poważnie przemówień atakujących »MAGA« przez Bidena, niezależnie od tego, jak bardzo są one niestosowne” – ostrzega „WSJ”.

Podczas panelu w Dallas trwa dyskusja, jak na wybory parlamentarne wpłyną inflacja, Donald Trump i orzeczenie Sądu Najwyższego w sprawie aborcji. Jaka jest stawka w Izbie i Senacie? Czy czerwona fala uderzy tak, jak wielu przewiduje? Uczestnicy panelu analizują też, co wybory oznaczają dla gospodarki, programu legislacyjnego obecnego prezydenta oraz przygotowań do wyścigu prezydenckiego w 2024 r.

Przeczytaj także:

Biden podkreśla, że nie każdego zwolennika Trumpa uważa za zagrożenie dla kraju, a mówiąc o „MAGA” Republikanów nie ma na myśli całej partii opozycyjnej. Sugeruje, że ma na myśli tylko tych, którzy popierają przemoc polityczną. 

Według „WSJ” prezydent nie może jednak upierać się, że mówi tylko o mniejszości w partii republikańskiej lub o amerykańskim konserwatyzmie. Jego ataki na Trumpa i jego zwolenników „powinny być postrzegane jako próba zmarginalizowania opozycji i zastraszenia jej w celu uległości i milczenia”.

Uciszanie przez zastraszanie

„W przemyślanej agresji Bidena ukryta jest groźba, że prawne i śledcze uprawnienia państwa mogą zostać wykorzystane przeciwko nielubianym przekonaniom” – zauważa „WSJ”.

Do istnienia takich zagrożeń trzeba podchodzić zupełnie poważnie, bo w historii amerykańskiej prezydentury pojawiły się już epizody wykorzystania władzy państwowej do zastraszania zachowań politycznych zwykłych obywateli. Jednym z nich było dochodzenie prowadzone przez Internal Revenue Service (Urząd Podatkowy) za czasów pierwszej kadencji Baracka Obamy. Objęło ono małe grupy Tea Party, które zorganizowały się w celu kontrolowania wydatków federalnych. Okazało się, że IRS stosował ideologiczne kryteria, poddając nadmiernym kontrolom takie organizacje pozarządowe, które były związane z konserwatywnymi ruchami i ubiegające się o zwolnienie z płacenia podatków. Ta federalna ofensywa skutecznie schłodziła ruch Tea Party.

Teraz, dzięki uchwalonemu właśnie „zwycięstwu” legislacyjnemu, Demokraci i prezydent Biden tworzą armię kontrolerów IRS.

W październiku zeszłego roku prokurator generalny Merrick Garland wezwał FBI do zbadania tego, co nazwał „niepokojącym wzrostem liczby nękania, zastraszania i gróźb przemocy wobec administratorów szkół, członków zarządu, nauczycieli i personelu”. W rzeczywistości chodziło o protesty rodziców dotyczące kwestii rasowych i płciowych w programach szkolnych w hrabstwie Loudoun w stanie Wirginia. I mimo że prokurator twierdził, że nie zamierzał zastraszać opiekunów dzieci, to jednak należy to traktować jako sygnał ostrzegawczy. Jaki bowiem rodzic następnym razem zechce protestować, skoro może zostać uwikłany w kontakty z agentami FBI lub prokuratorami federalnymi?

Wykorzystywanie władzy

Partia Republikańska przez część elity Demokratów jest celowo przedstawiana jako całkowicie trumpowska. Mimo tego, że obecny prezydent może mieć żal o szturm na Kapitol i podważanie wyniku wyborów w 2020 r., nie powinien przedstawiać „MAGA” jako zagrożenie dla demokracji. Jednak w swoich przemówieniach celowo nie wspomina on, że wielu Republikanów, w tym gubernatorzy Brian Kemp, Doug Ducey i Larry Hogan sprzeciwili się wyborczym teoriom Donalda Trumpa, ponosząc pewne ryzyko polityczne.

„WSJ” zauważa, że wypowiedzi Joe Bidena dotyczące przywrócenia ograniczeń w zachowaniach politycznych „zyskałyby odrobinę szacunku, gdyby skrytykował jakieś swoje własne działania, takie jak tłumy, które paradowały przed domami wszystkich sześciu nominowanych przez Republikanów sędziów Sądu Najwyższego, co było oczywistą próbą wywarcia na nich wpływu, a tym samym naruszeniem prawa federalnego”. Tymczasem prezydentowi odpowiadał ten pokaz zastraszania. Jego prokurator generalny nie zrobił nic, nawet po aresztowaniu mężczyzny, który rzekomo próbował zamordować sędziego Bretta Kavanaugha.

Prezydent Biden osiągnął już swój cel, zostając prezydentem USA – podkreśla „WSJ”. Tym bardziej jego przemówienia przedstawiające „MAGA” Republikanów jako zagrożenie nie licują ze sprawowanym przez niego urzędem. „Powinien przestać” – podsumowuje gazeta.

*  MAGA – Make America Great Again (Uczyńmy Amerykę Wielką na Nowo), hasło wyborcze Trumpa.

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »