W ostatnich tygodniach w sztokholmskim metrze pojawiły się plakaty wyborcze z wizerunkiem startującego samolotu i przesłaniem: „Surowsze kary dla przestępców, głosuj na SD”.
Na innej platformie w stolicy Szwecji ściana była pokryta trzema obrazami umieszczonymi obok siebie. Pierwszy z nich to zdjęcie spalonego samochodu na ulicy obok napisu „the Koran riots”. Na kolejnym widać było grupę ludzi z Bliskiego Wschodu i napis „kryzys migracyjny”. W trzecim świece, kwiaty i miś na środku ulicy tworzyły ołtarz upamiętniający zabójstwo dziewczynki w strzelaninie w Szwecji. Poniżej tych trzech zdjęć plakat wyborczy pytał pasażerów: „Jaki był Twój moment Jimmie?”, odnosząc się do lidera antyimigracyjnej partii Szwedzcy Demokraci.
Kluczowa rola w tworzeniu nowego rządu
Po latach bycia partią marginalną ze względu na powiązania z grupami neonazistowskimi Szwedzcy Demokraci wykorzystali strach połowy populacji Szwecji przed falą strzelanin, która przetoczyła się przez zubożałe przedmieścia kraju i która w tym roku pochłonęła już 47 ofiar. Druga połowa Szwedów bardziej obawia się historycznego wzrostu znaczenia ksenofobicznej partii, która może odegrać kluczową rolę w tworzeniu nowego rządu w tym skandynawskim kraju, uważanym za lenno partii socjaldemokratycznej i postępu w Europie Północnej.
Na kilka dni przed wyborami najnowsze sondaże wskazywały na remis pomiędzy blokiem lewicowym (Socjaldemokraci, Partia Lewicy, Partia Centrum i Partia Zielonych) z 51-proc. poparciem, a blokiem prawicowym (Umiarkowani, Liberałowie, Chrześcijańscy Demokraci i Szwedzcy Demokraci) z 49-proc. poparciem. W tym kontekście lider Umiarkowanych Ulf Kristersson i Partia Chrześcijańsko-Demokratyczna widzieli możliwość utworzenia przyszłej władzy wykonawczej, jeśli zawrą pakt ze skrajną prawicą — koalicję, która do połowy ostatniej kadencji była odrzucana przez dwie tradycyjne partie konserwatywne. Teraz jednak są otwarci na negocjacje.
Przeczytaj także:
- Szwecja/ Socjaldemokratyczna premier Andersson uznała porażkę w wyborach parlamentarnych
- Szwecja i Finlandia przeciw carowi XXI wieku
- Trudna jesień dla Unii Europejskiej. Przed Brukselą mnożą się problemy
„W ostatnich latach dyskurs polityczny w Szwecji całkowicie się zmienił” — przekonuje Anders Sannerstedt, profesor nauk politycznych na Uniwersytecie w Lund.
„Wcześniej powiązanie przestępczości z imigracją byłoby niemożliwe dla partii politycznych, zostałbyś okrzyknięty rasistą, teraz to się bardzo zmieniło” — dodaje.
Miejsce Szwedzkich Demokratów
„Pomimo powolnego i spokojnego tonu, nieagresywnego stylu debaty, dobrej retoryki i wyglądu zwykłego człowieka, środki proponowane przez 43-letniego Jimmiego Åkessona są mocne i kontrowersyjne. Jego dyskurs skoncentrowany na łączeniu przybycia imigrantów i uchodźców z kryzysem państwa opiekuńczego, który zagraża spójności społecznej, prowadzi go do obiecywania deportacji lub chęci likwidacji prawa do łączenia rodzin dla uchodźców” — czytamy w hiszpańskim dzienniku.
„Jedną z ostatnich propozycji jego partii jest odrzucanie wniosków o azyl, jeśli dana osoba sama stworzyła problem, na przykład deklarując, że jest częścią społeczności LGBTQ w swoim kraju pochodzenia” — czytamy w manifeście wyborczym.
Jednak zdaniem Sannerstedta tym, co tłumaczyło wzrost i stawianie na sukces Szwedzkich Demokratów w wyborach, była ich zdolność do przekształcenia się w partię, która jest do zaakceptowania przez wyborców, zachowując swój nacjonalizm i propozycje dotyczące migracji, ale dostosowując się do innych.
„Partia nie nawołuje już do wyjścia Szwecji z Unii Europejskiej, akceptuje członkostwo w NATO i nie jest już bezwzględnie antyaborcyjna” — mówi profesor.
Powiązania są bardziej ukryte
Utworzona w 1988 r. partia Szwedzcy Demokraci po raz pierwszy weszła do szwedzkiego parlamentu w 2010 r. z wynikiem 5,7 proc. głosów po tym, jak Jimmie Åkesson został jej przewodniczącym pięć lat wcześniej i przewodzi jej do dziś.
„Udało im się również oczyścić swój wizerunek” — mówi Ryan Switzer, badacz nauk politycznych na Uniwersytecie Sztokholmskim. „To nie znaczy, że nie mają już powiązań z grupami białych supremacjonistów, ich baza jest czysta, ale powiązania są bardziej ukryte” — przekonuje naukowiec.
Aby poradzić sobie ze wzrostem znaczenia skrajnej prawicy partia socjaldemokratyczna, której przewodzi obecna premier Magdalena Anderson, zmieniła także ton w kwestii imigracji i przestępczości. W wywiadzie dla gazety „Dagens Nyheter” premier została zapytana o segregację w miastach w związku ze strzelaninami, na co odpowiedziała bez ogródek: „Nie chcemy w Szwecji Chinatown, nie chcemy też Somalitown ani Małych Włoch”.
Porzucony projekt wielokulturowej integracji
Podczas kampanii wyborczej receptą Andersona na walkę z przemocą gangów i strzelaninami były twarde słowa, zwiększenie liczby policjantów i surowsze kary za przestępstwa z użyciem broni. Strategia ta stanowi ideologiczną zmianę w partii, która najwyraźniej porzuca projekt wielokulturowej integracji, który od lat realizowany jest w Szwecji, i próbuje naśladować kontrowersyjne prawo imigracyjne Danii.
„Myślę, że źle jest mieć obszary, gdzie większość mieszkańców jest pochodzenia nienordyckiego” — przyznał w innym wywiadzie Anders Yegman, minister ds. migracji i integracji.
Yegman odwiedził kilka tygodni temu jedną z dzielnic duńskiej stolicy, którą rząd uznał za getto i która jest obecnie w trakcie rozbiórki.
„Główną ideą partii jest to, że Danii udało się skutecznie położyć kres przemocy i strzelaninom, a Szwecji nie” — mówi Anders Sannerstedt.
Zdaniem eksperta w wyborach „Magdalena Anderson miała za sobą popularność i dobre prowadzenie procesu akcesji do NATO”.
„Jednak w związku z integracją istnieje nie tylko problem strzelanin, ale także wiele innych związanych z tym kwestii, takich jak dostęp do mieszkań, niepowodzenia szkolne czy nierówny poziom bezrobocia wśród osób o pochodzeniu nieeuropejskim, i to trzeba rozwiązać” — podsumowuje profesor nauk politycznych na Uniwersytecie w Lund.
Wyborcy zdecydowali
Wybory, które odbyły się 11 września wygrali socjaldemokraci, zdobywając 30,4 proc. głosów, ale stracili władzę. Koalicja ugrupowań prawicowych zdobyła większość mandatów w szwedzkim parlamencie. Zasiądzie w nim 176 posłów prawicy i 173 z lewicy. Premier Szwecji stojąca na czele Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej, Magdalena Andersson podała się do dymisji, a misja utworzenia nowego rządu jest teraz w rękach Ulfa Kristerssona z Umiarkowanej Partii Koalicyjnej.