Tempo rosyjsko-ukraińskiej wojny zasadniczo się zmieniło. Ukraina dużo lepiej radzi sobie z rekrutacją, szkoleniem, wyposażeniem i zorganizowaniem nowych żołnierzy. Rosji z kolei brakuje wszelkiego rodzaju sił: ludzi, czołgów, amunicji, wozów opancerzonych. Ukraina dostaje istotne wsparcie od USA oraz NATO. Nawet gdyby Rosja ogłosiła teraz Pełną mobilizację (21 września Putin ogłosił częściową mobilizację – red.), nie udałoby jej się nadrobić strat. Co prawda możemy się spodziewać ciężkich doświadczeń po stronie Ukrainy – Rosja będzie próbowała zwiększyć liczbę ofiar przez silniejsze ataki i celowanie w infrastrukturę cywilną – ale z czasem Ukraina odzyska terytoria utracone po 24 lutego. W tej chwili mogłaby nawet próbować odzyskać Krym i Donbas. Jednocześnie Ukraińcy rozpoczęli działania powstańcze na tyłach rosyjskich linii. Zapowiadają się długie i ciężkie walki, jednak Rosja jest w fatalnej sytuacji.
W zasadzie możemy powiedzieć, że wygląda ona gorzej niż w Afganistanie. Rosjan czeka długi i bolesny odwrót. Ukraina na pewno wygra tę wojnę, jeśli tylko nie nastąpi nagły zwrot, a dostawy broni zostaną utrzymane. Jeśli zachowają obecny impet, zwyciężą.
Putin za późno próbował angażować kolejne siły, jednocześnie nie dbając wystarczająco o bazę szkoleniową. Rosyjskiej armii brakuje pojazdów, które uzupełniłyby dotychczasowe straty. Problemy zrodziły także zachodnie sankcje – bez zagranicznych mikroprocesorów rosyjski przemysł nie może działać.
Przeczytaj także:
- Gen. Milley: przyszła wojna, to wojna miejska
- „Rosja musi przegrać tę wojnę…”
- Stoltenberg dla “FT”: jeśli Rosja zwycięży na Ukrainie, może zaatakować inne kraje, w tym członków NATO
Czy w tej sytuacji Rosja może wykorzystać taktyczną broń jądrową? Byłoby to katastrofalne, ale nie zmieniłoby za bardzo sytuacji: Rosja nadal nie byłaby w stanie wygenerować odpowiednich sił zbrojnych, czyli wydajnej i kompetentnej armii. Morale rosyjskiego wojska jest bardzo niskie – ci ludzie nie są pewni, o co walczą, może poza żołdem albo zwolnieniem z więzienia. Odwrotnie po stronie ukraińskiej: tam morale jest bardzo wysokie, nie tylko ze względu na pełną świadomość celu, stawki, ale także w wyniku odnoszonych zwycięstw.
Teraz pozostaje kwestia tego, czy Rosjanom uda się znaleźć nowe linie obronne. Jeśli nie, będą musieli cofnąć się aż do pierwotnych linii Donbasu, a tam ich obrona może przypominać pierwszą wojnę światową. Alternatywą jest znalezienie innych punktów obronnych, ale w jaki sposób mieliby je utrzymać? Owszem, mogą wykorzystać do obrony tereny miejskie, ale to oznacza ciężkie walki z dużymi stratami i zniszczeniami. Tyle że nie mają zbyt wielu lepszych opcji.
Mogą przekroczyć próg nuklearny, ale konsekwencje takiego ruchu na arenie międzynarodowej byłyby bardzo poważne, a osiągnięte korzyści stosunkowo niewielkie. Najprawdopodobniej Putin będzie więc próbował zmienić narrację – obarczyć innych winą i w jakiś sposób wyjaśnić, czemu jego „specjalna operacja” zakończyła się klęską.
Jednak władza Putina w Rosji jest wciąż bardzo silna. Klęska nadwyręży jego pozycję i z pewnością znajdą się odważni politycy i urzędnicy, którzy będą chcieli to wykorzystać, a ci, którzy do tej pory próbowali – skończyli w więzieniu. Sytuacja Putina jest trudna, choć nie zapominajmy, że mówimy o autokracie i bardzo ciężko prorokować, kiedy w końcu zostanie pozbawiony tronu.
Putin chciał wskrzesić wielką Rosję, a osiągnął tylko wskrzeszenie wielkiego NATO. Zresztą członkostwo w NATO jest właśnie tą rzeczą, która po tak spektakularnej wygranej pozwoliłaby Ukrainie na długofalowe bezpieczeństwo. Teraz będzie to dużo łatwiejsze niż przed wojną – ponieważ przed wojną Zachód mógł uwzględniać rosyjskie resentymenty historyczne albo nie chcieć prowokować Rosji. Jednak Putin pokazał, że nie potrzebuje żadnej prowokacji do ataku i teraz będzie musiał zapłacić za to cenę.