fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

13.9 C
Warszawa
poniedziałek, 29 kwietnia, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Wściekłość USA na Arabię Saudyjską może zbliżyć Izrael i kraje Zatoki Perskiej

USA i kraje Zachodu zareagowały gniewem na ostatnią decyzję OPEC. Organizacja postanowiła zmniejszyć produkcję ropy naftowej, „Politycy i komentatorzy wyrażają zaniepokojenie wzrostem cen ropy naftowej i jego wpływem na wybory prezydenckie w USA, a także na relacje Rosja-Saudowie” – pisze „The Jerusalem Post”.

Warto przeczytać

Arabia Saudyjska gra z Rosją?

Na celowniku Zachodu znalazła się Arabia Saudyjska, która jest podejrzewana o zrobienie kroku do przodu w swoich stosunkach z Rosją. Takie przekonanie panuje na Bliskim Wschodzie i w Waszyngtonie.

USA próbowały wywrzeć nacisk na Arabię Saudyjską, żeby nie zmniejszała produkcji. Jednak OPEC podjęła inną decyzję. Biały Dom uważa to za afront. Uznaje tę sytuację za dowód sprzymierzenia się Królestwa Saudów z Rosją. „New York Times” wręcz twierdzi, że OPEC i Rosja dążą do podniesienia cen ropy. Jednak gazeta uważa także, że „Arabia Saudyjska i Rosja mogą uznać, że ich władza nad cenami ropy jest ograniczona”.

„Stanowisko USA, że wojna Rosji z Ukrainą jest w istocie wojną autokracji z demokracją, uwypukliło pokrywające się interesy Rosji i państw GCC [Rady Współpracy Państw Zatoki Perskiej]” – napisano w artykule opublikowanym przez Carnegie Endowment for International Peace. „Ze swojej strony państwa GCC nie wykazały chęci spełnienia żądań amerykańskich urzędników, by nie flirtować z Rosją czy Chinami”.

Przeczytaj także:

Nie są to jednak jedyni producenci ropy naftowej na świecie. Chociaż USA, Rosja i Arabia Saudyjska wiodą prym, wydobywając około 30 mln baryłek dziennie (dane z 2021 r.), to Kanada, Irak, Chiny, Iran, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Brazylia i Kuwejt również dostarczają od dwóch do czterech mln baryłek. Jednak to nie wszystkie kraje – Norwegia, Kazachstan, Nigeria, Katar, Libia, Meksyk i kilka innych państw, także produkują ropę – ponad milion baryłek dziennie.

Nie da się jednak zaprzeczyć, że Arabia Saudyjska ma w tym przypadku duże znaczenie. O cięcia w wydobyciu ropy, na jakie zdecydował się OPEC, wielu specjalistów i komentatorów oskarża Rijad. Bloomberg od dawna zresztą szkaluje Arabię Saudyjską. W związku z obecną sytuacją wręcz pisze w swoim artykule, że saudyjsko-rosyjska oś naftowa zignorowała Bidena. W innym raporcie agencja twierdzi, że „Putin wreszcie znalazł prawdziwego przyjaciela: Arabię Saudyjską”.

Kongresmeni są wściekli

Decyzja OPEC spotkała się z ostrą reakcją Kongresu. Według Toma Malinowskiego (Demokrata z New Jersey) USA powinny wycofać wojska i systemy rakietowe ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Arabii Saudyjskiej.

Kongresmen uważa to za pomoc Rosji i zarazem wrogi akt Królestwa Saudów i ZEA, mający na celu zaszkodzenie Stanom Zjednoczonym i ich sojusznikom. „Wraz z kongresmenem Seanem Castenem wprowadzam ustawę o wycofaniu naszych wojsk z obu krajów. Nie ma powodu, dla którego mielibyśmy bronić pól naftowych saudyjskiej dyktatury, jeśli wykorzystuje ona swoją kontrolę nad rynkami ropy, by szkodzić naszej gospodarce i pomagać naszym wrogom” – napisał.

Malinowski tłumaczył także, dlaczego USA ma trudności ze zwiększeniem własnego wydobycia. Twierdzi, że utrudnia to Ustawa o redukcji inflacji, która „wymaga, aby na każdą nową farmę wiatrową/solarną przypadała jedna nowa umowa dzierżawy ropy/gazu. Jednaknasze firmy naftowe opierają się przed inwestowaniem w nową produkcję”.

„The Jerusalem Post” przytacza też inne wypowiedzi polityków: „Senator Bernie Sanders powiedział, że USA powinny przeciwdziałać »nielegalnemu ustalaniu cen przez OPEC i wyeliminować pomoc wojskową dla Arabii Saudyjskiej«. Według byłego ambasadora USA w Rosji Michaela McFaula, który obecnie jest profesorem i znanym głosem na Twitterze, »Nadszedł czas na trochę realizmu w naszej polityce wobec Arabii Saudyjskiej. Nasi saudyjscy koledzy nie podzielają naszych wartości ani interesów bezpieczeństwa i gospodarki. Bądźmy więc transakcyjni i przestańmy udawać, że w tej relacji jest coś wyjątkowego. I koniec z wizytami prezydenckimi«”.

Wobec Arabii Saudyjskiej wyciągnięto takie wnioski, jak ten, że „Saudowie nie są sojusznikami”. Uważa się też, że „królestwo próbuje wpłynąć na amerykańskie wybory parlamentarne, a Rijad jest sojusznikiem Rosji”. Padają stwierdzenia, że „USA i inne kraje, takie jak Niemcy, powinny odciąć Rijad od dostaw broni i środków obronnych”. Uznano też, że „naciski USA nie przyniosły rezultatów i że Waszyngton ma obecnie niewielu przyjaciół w OPEC”. 

Jaka jest rola Ameryki na Bliskim Wschodzie?

Pada wiele rozmaitych komentarzy. Także kontrowersyjnych. Jednak te nazywające saudyjską ropę „naszą ropą” lub zastanawiające się, za kogo „oni się uważają”, na pewno nie wspomogą współpracy USA z Królestwem Saudów. „Gniew ośrodków analitycznych, z których niektóre są powiązane z Katarem lub finansowane przez izolacjonistyczne lobby, które popierały porozumienie z Iranem oraz gniew polityków, którzy obawiają się, że wpłynie to na wybory parlamentarne, może mieć realne skutki” – ostrzega „The Jerusalem Post”

Jeżeli rozluźnią się stosunki Zachodu z Arabią Saudyjską, Królestwo poszuka ich gdzie indziej. „Podobnie może to wpłynąć na Porozumienia Abrahamowe, ponieważ Zjednoczone Emiraty Arabskie są bliskim partnerem Izraela i może dojść do reakcji na stanowisko Emiratów” – zauważa gazeta. I pisze, że jeśli tak się stanie, skorzysta na tym lider Likudu Benjamin Netanjahu, w przypadku, gdy osiągnie on dobre wyniki w następnych wyborach. Polityk ten był bowiem zawsze sceptyczny wobec niektórych partyjnych antyizraelskich poglądów w USA. Dla regionu jednak nie będzie to dobre. Według „The Jerusalem Post” „istnieje poczucie, że Stany Zjednoczone balansują na granicy błędu, że przez ostatnią dekadę chciały porzucić Bliski Wschód, co doprowadziło do wzmocnienia pozycji Iranu i rozpętania chaosu”.

Gazeta uważa, że sytuacja na Ukrainie też jest „częścią chaosu, który ma miejsce, gdy USA są postrzegane jako słabe”. Zmiana stanowiska USA wobec krajów Zatoki Perskiej wpłynie też na Izrael, ponieważ kraje Zatoki Perskiej postrzegają obecnie Izrael jako partnera.

W efekcie więzi między Izraelem a Arabią Saudyjską mogą się nawet zacieśnić. Według gazety Rijad nie dąży bowiem do zbliżenia z Moskwą, tylko stara się „wykuwać własną drogę i radzić sobie ze świadomością, że w Waszyngtonie narasta krytyka”.

„Ogólnie rzecz biorąc, kontrowersje między OPEC, USA i Arabią Saudyjską będą miały wpływ na Bliski Wschód, ponieważ mogą zachęcić do bliższego partnerstwa Izraela z krajami Zatoki Perskiej i jednocześnie pokazać, że Jerozolima jest wiarygodnym partnerem Waszyngtonu. Może to również ośmielić Rosję, Iran i Turcję, co może doprowadzić do reakcji zwrotnej w regionie i niestabilności w Syrii lub Iraku” – podsumowuje „The Jerusalem Post”.

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »