fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

18 C
Warszawa
niedziela, 12 maja, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Czy sojusz polsko-ukraiński jest realny?

W rozmowie z rosyjską niezależną dziennikarką Juliją Łatyniną doradca prezydenta Zełenskiego, Ołeksij Arestowycz snuje rozważania na temat wielostronnej i bezprecedensowej pomocy, której Ukraina doznała od Polski i Polaków nie tylko w wymiarze humanitarnym, ale politycznym i militarnym.

Warto przeczytać

Przywołując historyczne odniesienia, widzi szansę na stworzenie sojuszu, który mógłby w naszym regionie Europy uczynić z obu krajów nową potęgę gospodarczą i polityczną, której rola i realny wpływ na bieg spraw na naszym Kontynencie zmieniłby dotychczasowy układ sił. Wskazuje przy tym, że pragmatyzm Polaków pozwolił im zdjąć z wokandy wzajemnych relacji kwestię rzezi wołyńskiej, która w naszej zbiorowej pamięci pozostaje bolesną i niezabliźnioną raną.

Takich obustronnie bolesnych kwestii jest więcej, co w społecznym odbiorze nie pozostaje bez znaczenia. Dość wymienić wzajemnie sprzeczne dążenia niepodległościowe obu narodów po pierwszej wojnie światowej, walki o Małopolskę Wschodnią i Wołyń, oraz zbrojne zmagania o miasta, gdzie dominował żywioł polski, czego najbardziej jaskrawym przejawem była batalia o Lwów.

W efekcie doszło do włączenia Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej w skład terytorium odrodzonego państwa polskiego. Ukraińcy stanowili najliczniejszą, licząca ponad cztery miliony obywateli mniejszość narodową, mieli liczną reprezentację parlamentarną, co stanowiło asumpt do zamachu na Gabriela Narutowicza wybranego na urząd Prezydenta głosami przedstawicieli mniejszości narodowych.

Ukraińcy dysponowali licznymi organizacjami społeczno-kulturalnymi, stanowili 30 proc. potencjału międzywojennej spółdzielczości, ale wszystko to nie zaspokajało emancypacyjnych dążeń nacjonalistów ukraińskich, czego przejawem był zamach na sanacyjnego polityka Bronisława Pierackiego, postrzelonego w 1934 roku przy warszawskiej ulicy Foksal przez Hryhorija Maciejkę – członka Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów.

Przeczytaj także:

Brak autonomii Małopolski Wschodniej podsycał tendencje separatystyczne, bojkot wyborów, spisu powszechnego i poboru do wojska. Dwujęzyczne szkoły w praktyce forsowały polonizację uczniów narodowości ukraińskiej, a akcja osiedleńcza faworyzowała nabywanie ziemi na terenach zamieszkałych przez Ukraińców przez uczestników wojny polsko-bolszewickiej.

W czasach ZSRR, zarówno propaganda, oficjalna historiografia, jak przekazy rodzinne utrwalały antypolskie stereotypy i resentymenty, których nie brak do dziś po obu stronach granicy państwowej. Nie przypadkiem Bohdan Stupka, kreujący w filmowej realizacji „Ogniem i Mieczem” rolę Bohdana Chmielnickiego był przez ukraińskich nacjonalistów pomawiany o zdradę narodową. Tamta historia, która skończyła się źle dla obu naszych narodów, a w przypadku Ukrainy doprowadziła ostatecznie do tzw. Ugody perejasławskiej i podporządkowania Ukrainy carowi Aleksemu I.

Potencjał terytorialny Polski i Ukrainy jest znaczny, bo sięga od Morza Bałtyckiego do Morza Czarnego. To urodzajne ziemie, surowce, potencjał demograficzny, energetyka, zasoby wody słodkiej – wszystko czyni z naszych wschodnich sąsiadów atrakcyjnego partnera, pomimo ogromnych strat poniesionych w wyniku trwającej rosyjskiej agresji.

Pytanie, jak dalece uniesienia czasu wojny pozwolą zapomnieć lub trwale wybaczyć wzajemne krzywdy z przeszłości, te prawdziwe i urojone, stanowiące wynik propagandy oraz nacjonalistycznego przekazu, każącego traktować Stepana Banderę – oprawcę Polaków – jak bohatera. Łatwa pokusa dążenia do dominacji z powołaniem się na to, kto pierwszy przyjął chrzest, bądź podporządkował sobie Ruś Halicką i Grody Czerwieńskie, też nie ułatwia sprawy, zwłaszcza że grono tych, którzy wspominają Polskę od morza do morza, nadal pozostaje ciągle liczne.

Na drugim biegunie widzenia wzajemnych relacji jest wielki ukraiński poeta Taras Szewczenko, który w wierszu „Do Przyjaciół Lachów” pisał: „A kiedyśmy byli kozakami za ziemi magnackiej krainą, kochaliśmy dumę wolnych Lachów, Dumką swobody szlachetnej żyjąc”.

Dziś Ukraińcy poza prawem wyborczym, dysponują w Polsce pełnią praw, wszelkimi możliwościami rozwoju zawodowego, dzieci uczestniczą w oświacie, wszyscy potrzebujący korzystają z dostępu do państwowego systemu ochrony zdrowia, pracobiorcy są cenieni za pracowitość, sumienność i uczciwość, a ponadto uzupełniają niedobory siły roboczej w transporcie, budownictwie, usługach i handlu.

Ukraina rewanżuje się ze swej strony nie tylko symbolicznie, nadając odznaczenia polskim urzędnikom, ale neutralizuje następstwa skomplikowanych relacji z przeszłości, czego wyrazem jest przyjęcie w lipcu tego roku ustawy o uprawnieniach Polaków i ich rodzin w Ukrainie.

Jeśli dodać wymiar pomocy udzielanej bezinteresownie przez Polaków, którzy otworzyli swoje domy, serca i portfele uchodźcom i wszystkim potrzebującym, wsparcie militarne rzędu dywizji czołgów, pomoc logistyczną gwarantującą płynność zaopatrzenia we wszystko, co konieczne dla wysiłku obronnego Ukrainy, a dostarczane przez kraje NATO – przyszłe stosunki zyskały nie tylko nowy impuls, ale i silną podstawę.

Pierwsza weryfikacja nastąpi w momencie odbudowy Ukrainy, co nie wiadomo, kiedy będzie możliwe. Nasi zachodni partnerzy wiele sobie po tym już dziś obiecują. Jednak bliskość geograficzna, kulturowa i nowa jakość w naszych wzajemnych relacjach niczego nie gwarantują. Deklaracje o przyjęciu wolnej, suwerennej i demokratycznej Ukrainy do Unii Europejskiej znajdą pokrycie w rzeczywistości. Oznacza to, że powstałaby szansa na stworzenie realnej przeciwwagi dla duopolu Niemiec i Francji. Być może ta myśl inspirowała Św. Jana Pawła II, gdy w czerwcu 2001 roku podczas pielgrzymki w Ukrainie mówił o Europie oddychającej dwoma płucami.

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »