fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

13.3 C
Warszawa
czwartek, 16 maja, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Czy ten dług uda się zmniejszyć? 

Warto przeczytać

Jak doszło do tego, że w Unii Europejskiej jest tyle państw, z tak wielkim poziomem zadłużenia? To kwestia, która wymaga wyjaśnienia, bo patrząc na przepisy, taka sytuacja w ogóle nie powinna mieć miejsca. A jednak ma, jak zatem do tego doszło?

Formalnie sprawy się mają tak, aby wejść do strefy euro, trzeba spełnić m.in. tzw. kryteria fiskalne. Oznacza to, że przyszły członek obszaru wspólnej waluty powinien mieć deficyt sektora general government na poziomie nie wyższym niż 3 proc. w relacji do produktu krajowego brutto, natomiast dług publiczni nie większy niż 60 proc., także w odniesieniu do PKB. Wszystkie państwa Unii Europejskiej powinny pilnować tych wskaźników, tak aby nie zostać objętym procedurą nadmiernego deficytu, która wynika wprost z przepisu traktatowego, dokładnie zaś z art. 126 Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej. Gdyby zatem trzymać się litery prawa, w Unii Europejskiej powinniśmy mieć do czynienia z całkiem przyzwoitą sytuacją fiskalną.

Przeczytaj także:

Tyle teoria. A jak to wygląda w praktyce? No cóż, tu już sprawy mają się dużo gorzej. Oczywiście, od razu na myśl przychodzi kazus Grecji, państwa, o którym zrobiło się naprawdę głośno w drugiej dekadzie XXI wieku, właśnie w związku z problemem zadłużenia. Kwestia zbyt wysokiego długu nie dotyczy jednak tylko Grecji. Jest znacznie więcej państw, które zmagają się z nadmiernymi wydatkami, generującymi wzrost deficytu i w konsekwencji długu publicznego. Poważne trudności z trzymaniem wydatków w ryzach mają głównie państwa południa Europy. Najgorzej jest oczywiście we wspomnianej wcześniej Grecji, między 2001 a 2021 rokiem jej dług publiczny wzrósł o bagatela 87,4 pkt procentowego. O ile na początku wieku wynosił on 107 proc., o tyle pod koniec drogiej dekady przekraczał nawet 200 proc. No ale nie ma co skupiać się tylko na Helladzie, popatrzmy zatem także na inne przypadki, które obrazują to samo zjawisko. O niemal 70 pkt proc. wzrosło w analizowanym okresie zadłużenie Portugalii, o 64 pkt proc. zadłużenie Hiszpanii, Francuzi zaliczyli wzrost długu publicznego o ponad 50 pkt proc. Ogólnie na 27 obecnych członków UE, aż u 23 zanotowano wzrost skumulowanego zadłużenia, u wielu z nich był to wzrost znaczący.

W tym kontekście powtórzyć trzeba pytanie, jak do tego doszło? Co jasne, państwa członkowskie stosowały ekspansję fiskalną, zwiększając skalę wydatków publicznych, na których pokrycie trzeba była pożyczać pieniądze. Hiszpanie zwiększyli udział wydatków sektora instytucji rządowych i samorządowych w relacji do PKB między 2001 a 2021 rokiem o niemal 32 proc., i to największy wzrost w całej Unii Europejskiej. Trzecie miejsce w stawce państw z największym przyrostem tego wskaźnika zajmuje Grecja, tam wydatki publiczne wzrosły o 25 proc. w relacji do PKB. Ogólnie, mniejszy bądź (przeważnie) większy wzrost wydatków w okresie od początku XXI wieku do 2021 roku zanotowało 21 państw z obecnego składu Unii Europejskiej. Ostatnie dekady były zatem czasem, w którym finansowanie długiem rosnących wydatków państwa było regułą. Istotne jest to, że na taki stan rzeczy nie reagowały unijne instytucje, mimo iż miały taki obowiązek.

Czemu tego nie robiły? Po pierwsze, celem było to, aby jak najwięcej państw weszło do strefy euro, gdyby patrzeć na kryteria fiskalne do budowy eurolandu w pierwotnym składzie mogłoby w ogóle nie dojść, stąd nie zwracano na to aż takiej uwagi. Potem, kiedy eurozona już powstała, dużo łatwiej było się zadłużać państwom do niej należącym, wszyscy bowiem zyskiwali niejako wiarygodność kredytową Niemiec. To sprawiało, że pieniądz na rynku finansowym był tańszy, a zatem dług rósł lawinowo. Komisja Europejska nie reagowała, bo musiałby dobrać się do skóry także takim państwom jak Niemcy czy Francja. Najpewniej brukselska wierchuszka nie chciała tego robić i w efekcie nie podejmowano skutecznych działań, aby redukować narastający problem. Kiedy zaś przyszedł kryzys fiskalny na początku drugiej dekady XXI wieku, było już za późno.

Obecnie poziom zadłużenia jest tak duży, że jego redukcja do poziomów wymaganych przez unijne prawo wydaje się niemal niemożliwa. Dodatkowo nawet najbardziej zadłużone państwa Unii, będące jednocześnie członkami strefy euro, korzystać mogą z tego, że Europejski Bank Centralny skupuje ich papiery na rynku wtórnym. W efekcie są one wciąż stosunkowo nisko oprocentowane, a popyt na nie zapewniają programy EBC. Ostatecznie zatem, jedyne co pozostaje, to pogodzić się z sytuacją i liczyć na to, że jakoś to będzie. Wiele jednak wskazuje na to, że sielanka z rosnącym długiem kiedyś się skończy. Pytanie, co wtedy się stanie?

SourceRedakcja

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »