Wyraźnie widać, że w Chinach świadomość władz, dotycząca tego, jak technologia wpływa na rozwój młodych ludzi, jest duża. A to z kolei pozwala im sprytnie, choć zapewne tylko w pewnym stopniu, sterować dziećmi w innych krajach. Najlepszym przykładem jest aplikacja TikTok. Różnice między chińską a międzynarodową jej wersją „nasuwają pytanie o »kretynizację« młodzieży przez zagraniczny soft power” – pisze „Le Figaro”.
Były pracownik Google ostrzega
Na chiński rynek trafia jedynie zubożona forma TikToka. Chińczycy wiedzą, co robią. Także wtedy, gdy reszta świata otrzymuje od nich pełną wersję – toksyczną dla młodych umysłów. Chińczycy liczący mniej niż 14 lat, dostęp do aplikacji mają w ograniczonym zakresie. Korzystać z niej mogą do czterdziestu minut dziennie, oglądając jedynie eksperymenty naukowe do powielenia w domu, filmy patriotyczne lub edukacyjne oraz wirtualnie zwiedzając muzea.
Informował o tym Tristan Harris w prestiżowym amerykańskim programie „60 Minutes” na antenie CBS. Znacznie wcześniej, bo na początku 2010 r., ostrzegał już przed niebezpiecznymi skutkami, jakie nowe technologie wywierają na ludzki umysł. Obszernie opowiadał o tym w znakomitym filmie „Behind Our Smoke Screens” na Netflixie. Dokument ten miał otworzyć ludziom oczy na to, że media społecznościowe są zaprojektowane tak, aby uzależniać i manipulować zachowaniem użytkowników.
Tristanowi Harrisowi można zaufać. Jako były wysoki rangą pracownik Google wie, o czym mówi. Ten człowiek, nazwany przez amerykańską prasę „sumieniem Doliny Krzemowej”, opowiada o tym, że tak w Chinach, jak i w USA pytano młodych ludzi, jaka kariera ich interesuje w przyszłości. Amerykanie odpowiadali: influencer, natomiast Chińczycy: astronauta. To pokazuje, jaka może być przyszłość obu społeczeństw.
Prezydent Francji zatroskany
O TikToku wypowiedział się niedawno też Emmanuel Macron. „Najskuteczniejszą siecią dla dzieci i nastolatków jest TikTok. Mają 10 tys. bardzo dobrze wyszkolonych facetów pchających treści” – zauważył prezydent Francji. Uświadamiał on, że takie aplikacje przemycają rozmaitą propagandę.
Harris i Macron w swoich wypowiedziach zwracają wagę na bardzo niepokojącą rzecz: zupełny brak regulacji sieci społecznościowych w nowoczesnych, liberalnych demokracjach zachodnich. „Europa, mimo że przoduje w regulowaniu firm z tego sektora, m.in. ustawą o usługach cyfrowych, która weszła w życie na początku 2021 roku, czy ogólnym rozporządzeniem o ochronie danych (GDPR) z 2018 r., uwzględnia jedynie środki próbujące chronić dane osobowe użytkowników i gwarantujące poszanowanie prywatności” – zauważa „Le Figaro”.
Macron zorganizował 10 listopada spotkanie dotyczące ochrony nieletnich. Zaprosił na nie przedstawicieli największych firm będących właścicielami sieci społecznościowych. TikTok także był obecny.
Podczas spotkania omówiono narażenie nieletnich na pornografię, przemoc w sieci i cyberprzemoc. Pominięto natomiast jeden bardzo ważny temat – to, że te platformy mogą uzależniać i osłabiać młodych ludzi.
Przeczytaj także:
- Media społecznościowe to broń wojenna
- TikTok, czyli chiński koń trojański
- Smartfon, podstępny zabójca radości
Francuskie instytucje, jeśli chodzi o wpływ sieci społecznościowych na demokrację, zajęły się zwalczaniem wpływu Facebooka, Twittera i TikToka na głosowanie. Nie martwią się jednak tym, że platformy te po prostu ogłupiają ludzi.
Jak pisze „Le Figaro”, nasuwają się więc pytania: „Czy Komunistyczna Partia Chin, tłumiąc i kneblując treści, które sprzeciwiają się jej reżimowi, chroni przy okazji swoją młodzież, dobrowolnie lub nie, poprzez drastyczne ograniczenie i kontrolowanie ekspozycji na sieci społecznościowe stworzone przez zagraniczne firmy? Czy powinno istnieć prawo ustanawiające ograniczenia wiekowe w dostępie do sieci społecznościowych, tak jak ma to miejsce w przypadku alkoholu, hazardu i palenia? Co mają one ze sobą wspólnego?”
Co z geopolityką?
Tristan Harris poruszył jeszcze jedną kwestię, geopolityczną. „Wyobraźmy sobie, że jest zimna wojna. Wyobraźmy sobie, że Związek Radziecki doszedł do punktu, w którym mógł wpływać na ramówkę telewizyjną świata zachodniego – ponad miliard widzów. Brzmi to, jak science fiction, ale jest reprezentatywne dla świata, w którym żyjemy – TikTok jest pod wpływem Komunistycznej Partii Chin. TikTok w 2021 r. prześcignął popularnością Google i Facebooka, a do końca 2022 r. prawdopodobnie osiągnął 1,8 mld użytkowników. Chiński rząd nie kontroluje TikToka, ale ma na niego wpływ” – powiedział. Cała tę wypowiedzi zakończył niezwykle istotnym pytaniem: „Biorąc pod uwagę, że Chiny są głównym geopolitycznym rywalem USA, jakie są konsekwencje tego wpływu?”