fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

10.6 C
Warszawa
niedziela, 12 maja, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Czy Zachód jest gotowy na długotrwałą wojnę w Ukrainie?

Czy z biegiem czasu Rosja zyska przewagę nad Zachodem? Taką ewentualność analizuje „The Wall Street Journal”.

Warto przeczytać

Wojna w Ukrainie nie skończy się szybko. Moskwa liczy na to, że zanim poniesie zdecydowaną klęskę, Zachód straci wytrzymałość. Jak na razie jednak nie spełniły się oczekiwania Rosji dotyczące niezgody wśród krajów wspierających Ukrainę. Europa zerwała swoją zależność od rosyjskiej energii z niewielkim bólem i bez politycznych kataklizmów. Pomimo zakłóceń, wszystkie główne gospodarki zachodnie zanotowały wzrost w 2022 r., więc konsensus dotyczący dostarczania broni do Kijowa tylko się umocnił.

Jednak w sytuacji, gdy Rosja ogłosiła we wrześniu mobilizację setek tysięcy żołnierzy i przestawianie gospodarki na stopę wojenną, czas może pracować na korzyść Moskwy. Jak dotąd ani USA, ani Europa nie dostosowały produkcji wojskowej do poziomu niezbędnego do „utrzymania” Ukrainy w stanie wojny przez kilka lat. Nie są też odporne na problemy z kolejnymi szokami energetycznymi.

„Pomysł, że duża wojna konwencjonalna w Europie mogłaby trwać tyle, ile jedna z dwóch wojen światowych, nie jest czymś, na co jesteśmy jeszcze gotowi” – mówi Bruno Tertrais, zastępca dyrektora Fundacji Badań Strategicznych, paryskiego think tanku. „Nawet jeśli odporność europejskich społeczeństw była niezwykła, nie można jej brać za pewnik” – dodaje.

To samo dotyczy USA. W grudniu Kongres zatwierdził 44,9 mld dolarów na wsparcie wojny w Ukrainie. Ta kwota prawdopodobnie wystarczyłaby na kolejne dziewięć miesięcy. Obecnie jednak w Izbie Reprezentantów przewagę mają republikanie. A to oznacza, że dalsze pakiety pomocy wojskowej i cywilnej dla Kijowa mogą być bardziej skomplikowane do sfinansowania.

Jeśli czas będzie działał na korzyść Moskwy, w interesie Zachodu będzie radykalne zwiększenie wsparcia dla Ukrainy w najbliższych miesiącach. Należy porzucić nadmierną ostrożność, która charakteryzowała dotychczasowe dostawy broni. Tak twierdzi emerytowany marszałek lotnictwa Edward Stringer, były szef operacji w brytyjskim sztabie obrony. „Kontynuując kroplówki tylko na tyle, by Ukraina nie przegrała, Zachód tylko przedłuża wojnę. Czy zdajemy sobie z tego sprawę, czy też nie, Rosja rzuciła rękawicę Zachodowi. I choć nasze własne wojska tam nie walczą, jesteśmy gruntownie zaangażowani w ten konflikt i musimy dostarczyć materiały, aby go wygrać” – powiedział.

Własny, niegdyś znaczący przemysł obronny Ukrainy, został zdziesiątkowany przez rosyjskie ataki lotnicze w ciągu 11 miesięcy wojny. Kraj jest teraz prawie całkowicie zależny od dostarczanej przez Zachód broni i amunicji. Rosyjska gospodarka, mniej więcej wielkości hiszpańskiej, to niewiele w porównaniu z połączoną potęgą USA i ich sojuszników z Paktu Północnoatlantyckiego. Jednak zachodnia produkcja wojskowa i system zamówień – w przeciwieństwie do rosyjskiej – w dużej mierze kontynuują procedury i harmonogramy z czasów pokoju.

Przeczytaj także:

„Zachód przyćmiewa Rosję potencjałem ekonomicznym i zdolnościami obronno-przemysłowymi. Powinno to skłaniać do przekonania, że w przypadku przedłużającej się wojny, Ukraina ze wsparciem Zachodu ma znacznie większe szanse na wygranie konfliktu. Jednak nie jest to z góry przesądzony wynik. Potrzeba ogromnej woli, która jest na wojnach bardzo ważna” – mówi Michael Kofman, dyrektor ds. badań nad Rosją w Center for Naval Analyses, think tanku doradzającym amerykańskim wojskowym.

Rosja rozpoczęła inwazję, wykorzystując głównie pełnoetatowych żołnierzy kontraktowych. Dlatego przed jesienną mobilizacją cierpiała na niedobory wojska i polegała głównie na przytłaczającej przewadze w sile ognia. Po mobilizacji 300 tys. rezerwistów ten problem został rozwiązany i to w momencie, gdy zaczęło brakować amunicji i materiałów.

W dłuższej perspektywie arytmetyka siły działa na korzyść Moskwy, ponieważ Rosja ma 3,5 razy więcej ludności niż Ukraina. Nawet jeśli na każdego ukraińskiego żołnierza traci dwóch własnych, to i tak zwiększa swoją względną siłę. Jak twierdzą zachodni urzędnicy, rosyjskie ofiary śmiertelne na polu walki – liczone w dziesiątkach tysięcy – są porównywalne z ukraińskimi.

Rachunek dotyczący amunicji i broni jest bardziej skomplikowany. Ukraina zużywa dostarczane przez Zachód pociski artyleryjskie 155 mm dwa razy szybciej, niż produkują je USA i sojusznicy – twierdzą analitycy wojskowi. Przy takim tempie ostrzału Kijów może latem lub jesienią tego roku doprowadzić amerykańskie i europejskie rezerwy do krytycznego poziomu.

Do tego czasu Rosja może zwiększyć własną produkcję amunicji. Stany Zjednoczone i sojusznicy również inwestują w nowe linie produkcyjne amunicji. Jest jednak mało prawdopodobne, aby stworzyły one potencjalnie niebezpieczną lukę między siłą ognia Ukrainy i Rosji w drugiej połowie 2023 r.

„Nie powinniśmy lekceważyć Rosji. Mobilizują więcej wojska, ciężko pracują nad pozyskaniem większej ilości sprzętu i amunicji. Są gotowi cierpieć, byle tylko kontynuować wojnę. Nic nie wskazuje na to, że prezydent Putin zmienił ogólny cel swojej brutalnej wojny przeciwko Ukrainie. Musimy więc być przygotowani na długo” – uważa sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg.

Mobilizacja pozwoliła Putinowi na ustabilizowanie linii frontu oraz na rozpoczęcie kontrofensywy wokół miasta Bachmut we wschodnim obwodzie donieckim. Możliwości wynegocjowania porozumienia są w przewidywalnej przyszłości odległe.

„Wszelkie pojęcie procesu pokojowego odpada, ponieważ Putin robi wszystko, aby dać do zrozumienia, że jest to dla niego sprawa egzystencjalna. Przygotowuje swoich obywateli na długą wojnę i nie sądzę, aby kiedykolwiek zrezygnował ze swoich imperialnych ambicji kontrolowania Ukrainy” – mówi Ivo Daalder, były ambasador USA przy NATO, który kieruje chicagowską Radą ds. Globalnych. USA i sojusznicy powinni już zacząć przygotowania do włączenia kontrolowanej przez rząd większości Ukrainy do zachodnich instytucji, nie czekając na zakończenie wojny.

Celem Ukrainy jest wyparcie Rosji ze wszystkich terytoriów zdobytych w ubiegłym roku oraz tych, które utraciła na rzecz Rosji w 2014 r., w tym Krymu. Odzyskanie przez Ukrainę choćby części tych obszarów zagroziłoby utrzymaniu władzy przez Putina. Moskwa zamierza zdobyć pozostałe części obwodów donieckiego, ługańskiego, chersońskiego i zaporoskiego, które w październiku Putin ogłosił częścią Rosji. Obecnie prawie cała linia frontu przebiega przez to, co Rosja uważa za swoją suwerenną ziemię.

Ukraińscy urzędnicy ostrzegają, że pierwotny cel wojenny Moskwy, a więc zajęcie Kijowa i całego kraju, nie uległ zmianie. Każda przerwa w konflikcie zostanie wykorzystana przez Putina do przegrupowania i ponownego uderzenia.

„Przygotowują się do nowych bitew, do nowych operacji ofensywnych, a nie do rozmów. Nic nie przemawia za tym, że Rosja jest gotowa do rozmów. Znam Rosję, widzę, co się w niej dzieje. I uważam, że albo oni, albo my. Teraz nie ma już nic pomiędzy” – stwierdził minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba.

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »