fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

9 C
Warszawa
wtorek, 14 maja, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Chiny wykupują udziały w brytyjskich firmach

W ostatnich latach Chiny zakupiły udziały w wielu firmach brytyjskich. Jeśli trend ten się utrzyma, Pekin może w przyszłości zyskać większą kontrolę gospodarczą nad Wielką Brytanią – ostrzega „The Times”.

Warto przeczytać

Zima to najbardziej pracowita pora roku dla magazynów Logicor – grupy, która jest właścicielem i zarządcą 170 centrów dystrybucyjnych rozlokowanych na terenie Wielkiej Brytanii. Z jej usług korzysta między innymi Amazon, DHL, Marks & Spencer czy PrettyLittleThing. Zaczyna się od gorączki zakupów poprzedzającej święta Bożego Narodzenia, ale zaraz po nich następuje fala zwrotów i odsyłania niechcianych prezentów do sprzedawców. Jednak Logicor zimą nie przesyła jedynie prezentów, przekazuje także setki milionów funtów Chinom.

Pięć lat temu chiński państwowy fundusz majątkowy China Investment Corporation (CIC) wykupił 60 proc. udziałów w Logicor. Zatem przy każdej wypłacie dywidend Chiny zgarniają wiele milionów funtów.

Przez ostatnie pięć lat Logicor wypłacił CIC przeszło miliard funtów. Nie jest jednak jedyną brytyjską firmą, która to zrobiła. „The Sunday Times” przeprowadził analizę, w której wyniku znaleziono ponad sto dużych firm brytyjskich, w których Chiny są istotnym udziałowcem.

Brytyjskie firmy, w które inwestują Chińczycy, działają w różnych sektorach, od użyteczności publicznej po technologiczne innowacje (w tym firmy zajmujące się technologią rozpoznawania twarzy, sztuczną inteligencją i robotyką).

„The Sunday Times” opublikował w 2021 r. „China List”, czyli listę ponad 200 brytyjskich aktywów, które zostały przejęte przez chińskie agencje rządowe lub firmy i inwestorów mających siedzibę w Chinach albo Hongkongu. Łączna wartość aktywów sięgała ponad 135 mld funtów. Na zaktualizowanej właśnie liście znalazły się zaś aktywa o wartości 152 mld funtów, z czego na 45 mld wyceniono aktywa będące w bezpośrednim posiadaniu państwa chińskiego.

Na listopadowym szczycie G20 premier Wielkiej Brytanii Rishi Sunak określił Chiny „największym państwowym zagrożeniem” dla ekonomicznego bezpieczeństwa Wielkiej Brytanii. „Tak właśnie myślę o Chinach. To dlatego powiedziałem latem, że ważne jest, abyśmy przyjęli uprawnienia potrzebne, aby się bronić” – powiedział.

Premierowi Wielkiej Brytanii chodziło o ustawę o bezpieczeństwie narodowym i inwestycjach, która weszła w życie w styczniu ubiegłego roku. Została ona wykorzystana do zablokowania – z powodów bezpieczeństwa – brytyjskich firm mających umowy z podmiotami z Chin lub Hongkongu.

Niedawno należąca do brytyjskiej Izby Gmin komisja spraw zagranicznych wezwała rząd do uznania Chin za zagrożenie dla interesu narodowego. Jednak Sunak wobec Pekinu przyjmuje „politykę solidnego pragmatyzmu”, przyznając, że Wielka Brytania „po prostu nie może ignorować znaczenia Chin w sprawach światowych”. Już od lat na Wyspach Brytyjskich narasta niepokój związany z tym, jak wielkie i liczne są inwestycje chińskich inwestorów i agencji rządowych, jednak teraz pojawiły się obawy o związane z nimi bezpieczeństwo narodowe. Członek komisji spraw zagranicznych z ramienia torysów Bob Seely powiedział: „Chińska Partia Komunistyczna wykorzystuje potęgę gospodarczą do wywierania wpływu politycznego. Polityka Chin polega na zwiększeniu zależności Zachodu od niej, podczas gdy Pekin dąży do większej samowystarczalności. Musimy nawiązać współpracę z Chinami, ale musimy, być mniej naiwni i bardziej realistyczni co do sposobu, w jaki to robimy. Musimy być o wiele bardziej świadomi ochrony naszych interesów”.

Przewodnicząca komisji, torystka Alicia Kearns, skomentowała: „Nie jest zaskoczeniem, że Chiny skupiają się na wykupywaniu gazu, wody i lotnisk obok kluczowych technologii przyszłości. Wpadamy jak lunatycy w pułapkę zależności, jaką zastawiła na nas Komunistyczna Partia Chin, nie chroniąc odpowiednio kluczowych gałęzi przemysłu i infrastruktury krajowej. Odporność musi być główną ambicją tego rządu, a ta zaczyna się od kompleksowego audytu, abyśmy mogli zacząć zajmować się kluczowymi punktami zależności”.

Chiny zarabiają krocie na brytyjskich firmach naftowych i gazowych

Firma Logicor powstała trochę ponad dziesięć lat temu, ale szybko – choć bez rozgłosu – została istotnym elementem brytyjskiej gospodarki. Jej budynki znajdują się w całym kraju. Amazon wynajmuje magazyny Logicor niedaleko Bristolu, Weybridge i Bardon. Logicor dysponuje także magazynami w Birmingham, Manchesterze, Nottingham i Sheffield.

Na początku zeszłego roku dywidendy wypłacone akcjonariuszom przez Logicor wyniosły łącznie 300 mln funtów. Odkąd CIC wykupił większość udziałów w firmie, zyskał na dywidendach niemal 222 mln funtów. Logicor uważa, że choć jego główna siedziba znajduje się w Londynie, to nie jest tylko brytyjską firmą, ponieważ posiada aż 436 lokali poza granicami Wielkiej Brytanii, a druga siedziba firmy mieści się w Luksemburgu.

CIC otrzymało przez ostatnie pięć lat pokaźne dywidendy także od innych brytyjskich firm, w tym od zajmującej się naftą i gazem Neptune Energy. Firma ta zarządza Cygnusem, największym brytyjskim polem gazowym leżącym na Morzu Północnym, nieopodal Lincolnshire. Dostarcza gaz do 1,5 mln brytyjskich domów. CIC posiada w niej 49 proc. udziałów.

Mający swoją główną siedzibę w Aberdeen Neptune w 2021 r. wypłacił dywidendy w wysokości 446 mln funtów. Licząc od 2019 r., CIC otrzymało od Neptune 294 mln funtów z tytułu swoich udziałów.

Przeczytaj także:

CIC ma też swoje udziały w lotnisku Heathrow, jednym z bardziej ruchliwych brytyjskich lotnisk. W 2021 r. nie wypłacono dywidend z powodu kłopotów finansowych będących skutkiem pandemii koronawirusa, jednak w latach 2017-2020 – 8,7 proc. udziałów w lotnisku przyniosły CIC prawie 163 mln funtów zysku.

Chiński fundusz majątkowy nabył też udziały w Thame Water (8,7 proc.) i Cadent Gas (10,5 proc.), największej sieci gazowej na Wyspach. Te udziały przyniosły mu łącznie niemal 140 mln funtów. Jeśli do tego dodamy dywidendy wypłacane przez BP, Shell i inne notowane na giełdzie przedsiębiorstwa, przez ostatnie pięć lat Chiny pobrały ponad miliard funtów zysków z dywidend.

Sieci pubów i piłkarskie kluby

To wyprowadzanie funtów do chińskiej kasy odbywa się całkowicie legalnie, w ramach powszechnie przyjętych praktyk biznesowych. Dywidendy są formą zwrotu z inwestycji. Wiele aktywów w brytyjskich przedsiębiorstwach zakupiły prywatne podmioty, ale także chiński bank centralny i państwowy fundusz majątkowy.

Chińskie inwestycje objęły bardzo dużo rynków i branż. Wśród nich znalazły się nie tylko istotne firmy energetyczne czy związane z infrastrukturą transportową, ale także sieci pubów, prywatnych szkół czy kluby piłkarskie.

Wzrost chińskich inwestycji na brytyjskim rynku to częściowo kwestia deprecjacji funta – przez to brytyjskie aktywa wydają się atrakcyjne cenowo.

Jednak wśród firm, w które zainwestowali Chińczycy, wiele zwiększyło swoją wartość. Na przykład Li Ka-shing, inwestor z Hongkongu, kupił 18 miesięcy temu udziały w trzech brytyjskich firmach infrastrukturalnych: UK Power Networks, Northumbrian Water i Northern Gas Networks, a dziś wartość każdej z nich jest dużo wyższa.

Trzeba zauważyć, że mowa jest o brytyjskich aktywach, które należą nie tylko do chińskiego funduszu, ale także prywatnych inwestorów z siedzibami w Chinach albo Hongkongu. Jednak prywatni inwestorzy nie muszą wcale popierać panującego w kraju reżimu. Aczkolwiek w Chinach istnieje prawny obowiązek wykonywania państwowych instrukcji przez prywatne przedsiębiorstwa. Coraz bardziej rozmywa się też zasada „jeden kraj, dwa systemy”, w ramach której Hongkong cieszył się wcześniej większą niezależnością.

Brytyjski rząd obawia się, że jeśli stosunki między nimi a Chinami uległyby pogorszeniu, Chińczycy mogliby wykorzystać firmy, w których mają udziały, do wywierania nacisków. W świetle tych obaw rząd Wielkiej Brytanii postanowił niedawno pozbyć się do roku 2027 technologii Huawei z krajowej sieci 5G.

Chińczycy nie zawsze zatrzymują nabyte aktywa brytyjskie. Na przykład wspomniany już inwestor Li Ka-shing sprzedał na początku ubiegłego roku 5 Broadgate w City of London, które kupił cztery lata wcześniej – zyskując w ten sposób 200 mln funtów w porównaniu do ceny zakupu. Po części państwowa firma China Vanke działająca na rynku nieruchomości sprzedała niedawno Ryder Court za 132 mln funtów – zyskując 16 mln w porównaniu do ceny zakupu z 2016 r.

Dużo chińskich udziałów znajduje się wśród brytyjskich klubów piłkarskich. Co prawda na początku ubiegłego roku urodzony w chinach biznesmen Paul Suen Cho-hung sprzedał Birmingham City za 35 mln funtów, a Gao Jisheng pozbył się swego większościowego udziału w Southampton, ale inwestorzy z Chin lub Hongkongu nadal posiadają udziały w takich drużynach jak Manchester City, West Bromwich Albion, Wolverhampton Wanderers, Reading czy Barnsley.

Nie zawsze chińskie inwestycje okazują się dochodowe. Na przykład w roku 2017 grupa tekstylna Shandong Ruyi z siedzibą w Jining kupiła udziały w brytyjskiej marce modowej Aquascutum za 95 mln funtów. Po trzech latach wartość tej firmy była już marginalna.

Nieco ponad jedna czwarta z 209 inwestycji ujętych w „China List” dotyczy sektora technologicznego. Ciężko jednak precyzyjnie wskazać wartość tych udziałów, bo w wielu przypadkach szczegóły transakcji nie były udostępniane publicznie.

W tej sytuacji największą wartość mają inwestycje z sektora energetycznego – to prawie 21,2 mld funtów. 6,1 mld warte są udziały w trzech spółkach wodnych: Affinity Water, Thames Water oraz Northumbrian Water.

10 mld funtów warte są aktywa nieruchomościowe, których na liście jest 44. Oprócz obiektów w Londynie są to także Leicester’s Fosse Shopping Park, York’s Monks Cross Shopping Park i blok w Manchesterze, gdzie mieści się siedziba Grupy Spółdzielczej.

Nie taka złota era

Siedem lat temu David Cameron, ówczesny premier Wielkiej Brytanii, ogłaszał „złotą erę” w chińsko-brytyjskich stosunkach. Jego zdaniem miała ona przynieść korzyści nie Chińczykom, tylko Brytyjczykom. W przemówieniu z października 2015 r. poprzedzającym państwową wizytę chińskiego prezydenta w Wielkiej Brytanii, premier zachwalał chińskie inwestycje w brytyjską infrastrukturę i cieszył się, że chińskie firmy będą tworzyły miejsca pracy dla Brytyjczyków.

Prezydent Chin mówił natomiast o tym, że wzmocnienie relacji z Wielką Brytanią to wielki zysk dla jego kraju, ponieważ Wielka Brytania jest jednym z głównych członków Unii Europejskiej i odgrywa istotną rolę w globalnej geopolityce. Tyle że już dziewięć miesięcy później Brytyjczycy opowiedzieli się za opuszczeniem jednolitego rynku europejskiego, a brytyjski funt znacznie stracił na wartości. Dzięki temu inwestycje w Wielkiej Brytanii stały się jeszcze atrakcyjniejsze.

Od tamtego czasu relacje polityczne między tymi krajami się pogorszyły. Laburzystowski sekretarz obrony John Healey w grudniu wypomniał rządowi, że lekceważy ryzyko stwarzane przez Chiny. Zrobił to w kontekście podpisania przez Ministerstwo Obrony Narodowej kontraktu z firmą Pinnacle, która zajmie się kwestiami zakwaterowania 39 tys. rodzin wojskowych. Największym udziałowcem tej firmy jest chiński biznesmen Terrence Tsang.

„Każde ryzyko, że dane osobowe naszych sił zbrojnych zostały narażone na szwank, jest niezwykle poważne” – stwierdził Healey.

Jeszcze większe napięcie powstało w czasie, kiedy Chiny tłumiły prodemokratyczne protesty w Hongkongu. W grudniu usunięto sześciu chińskich urzędników z brytyjskiego konsulatu, ponieważ doszło tam do aktów agresji.

Torysi zwrócili także uwagę na zagrożenie, jakie stwarzają „chińskie posterunki policji” działające w Croydon i Hendon w Londynie oraz w Glasgow. Z założenia mają one służyć do tropienia chińskich dysydentów. Co ciekawe, jeden z tych budynków oficjalnie zarejestrowany jest jako chińska restauracja, a drugi – agencja nieruchomości. Chiński rząd zaprzecza, by biura te obsadzone były policjantami. Ich zdaniem pracują w nich urzędnicy, których zadaniem jest wspieranie chińskich obywateli w Wielkiej Brytanii.

W listopadzie brytyjski minister bezpieczeństwa Tom Tugendhat uznał, że działanie tych placówek musi zostać zatrzymane i że żaden inny kraj nie pomyślałby o wprowadzaniu własnego aparatu bezpieczeństwa na teren Wielkiej Brytanii.

Na początku ubiegłego roku zaczęła obowiązywać ustawa o bezpieczeństwie narodowym i inwestycjach. Pozwala ona blokować zawieranie umów z chińskimi firmami, jeśli naruszają one względy bezpieczeństwa.

Tę ustawę chcą wykorzystać brytyjscy ministrowie, aby odwołać przejęcie Newport Wafer Fab – największej brytyjskiej fabryki mikroprocesorów – przez Nexperię, spółkę zależną notowanej na giełdzie w Szanghaju firmy Wingtech. Do przejęcia doszło w 2021 r.

Sir Iain Duncan Smith, lider brytyjskich konserwatystów, przyznał, że konieczne jest wypchnięcie chińskich inwestorów, tak jak wcześniej wypchnięto ich z brytyjskiego przemysłu jądrowego. „To szemrany bałagan, w którym pogrążyły nas kolejne brytyjskie rządy, pokazując straszny poziom naszej zależności od Chin. Skala aktywów, które są obecnie posiadane w prawie każdym obszarze zainteresowania Chin, jeży włos na głowie” – powiedział Smith. I dodał: „Cała polityka złotej dekady zrobiła nas bardzo bezbronnymi. Jesteśmy bardziej niż kiedykolwiek podatni na państwo, które jest wyraźnie tak antytetyczne wobec prawie wszystkiego, w co wierzymy, że jesteśmy teraz całkowicie zależni ekonomicznie od tego kraju i zbyt często oznacza to, że nasza polityka przesuwa się tak, abyśmy nie denerwowali kraju, który mógłby wyłączyć tak wiele z tego, co robimy”.

Dyrektor SOAS China Institute w Londynie profesor Steve Tsang powiedział natomiast: „Jeśli są to przedsiębiorstwa państwowe lub wspierane przez państwo, to oczywiście są one bardzo mocno kontrolowane przez [Komunistyczną] Partię Chin. Nawet prywatne firmy nie zawsze mogą działać poza kontrolą partii”.

Tsang zauważa, że brytyjski rząd był zawsze bardzo otwarty na chińskich inwestorów. „Do tej pory Wielka Brytania była prawdopodobnie jedną z najbardziej otwartych spośród głównych zachodnich gospodarek, najrzadziej odrzucającą zewnętrznych inwestorów tylko z powodu polityki lub dlatego, że są zagraniczni. W innych krajach, np. w USA, podejście jest bardziej restrykcyjne”.

„Teraz mamy rząd, który wreszcie osiąga równowagę, uznaje, że Chiny rzeczywiście stwarzają dla nas poważne problemy, z którymi musimy coś zrobić. Uznaje, że nie ma odpowiedniej strategii bez przyznawania tego publicznie, ale prawdopodobnie próbuje wypracować coś, co wprowadziłoby odpowiednią równowagę” – dodaje profesor.

Ron Black był szefem Imagination Technologies, firmy zajmującej się projektowaniem mikroprocesorów. Odszedł, kiedy chińscy zwolennicy właściciela próbowali dokonać przewrotu w zarządzie. Zanim wykupili ją chińscy inwestorzy, firma była notowana na giełdzie. Jej sprzedaż była dużą stratą dla brytyjskiej własności intelektualnej.

Black twierdzi, że Chińczycy wykupują firmy elektroniczne działające w obszarze elektryfikacji pojazdów, częstotliwości radiowych dla 5G i mikroprocesorów dla AI. Stąd ich zainteresowanie Newport Wafer Fab czy Imagination Technologies.

„Ryzyko dla Wielkiej Brytanii polega na tym, że te przejęcia nie dotyczą dostępu do technologii i dostaw, ale transferu technologii” – podkreśla Black.

Brytyjska gospodarka napędza chińskie finanse

Nie tylko CIC zyskuje na brytyjskich aktywach. Także Ludowy Bank Chin, czyli tamtejszy bank centralny, gromadzi udziały w wielu firmach z FTSE 100, w tym takich, które wypłacają ogromne dywidendy.

Ludowy Bank Chin ma między innymi warte ponad 2,5 mld funtów udziały w Shell. Dywidendy z tych udziałów za poprzedni rok powinny sięgnąć niemal 78 mln funtów. 1,4 mld funtów warte są zaś udziały chińskiego banku centralnego w BP – te dadzą około 53 mln funtów dywidendy za miniony rok.

Ludowy Bank Chin ma także pokaźne pakiety akcji British American Tobacco oraz górniczego giganta Rio Tinto. Z kolei udziały w firmie farmaceutycznej GSK, British Land, BT oraz firmach budowlanych Barratt Homes i Persimmon posiada inna chińska agencja rządowa: Krajowa Rada Funduszu Ubezpieczeń Społecznych.

CIC wykorzystało także swoje oddziały, Best Invest Corporation i Flourish, do kupowania akcji spółek notowanych na brytyjskiej giełdzie. W ten sposób do ich portfela trafiły akcje firm AstraZeneca, Aviva, Barclays, Lloyds Banking Group i wielu innych.

„China List” może jednak ujawniać tylko część chińskich inwestycji. Dzieje się tak, ponieważ wskazanie prawdziwej własności firm czy nieruchomości jest często niemożliwe.

George Magnus z Oxford University’s China Centre zauważa, że w inwestycje coraz częściej angażują się chińskie firmy technologiczne, gdyż kraj ten przełożył nacisk ze wzrostu gospodarczego na kontrolę gospodarczą. „Jednym [z celów Chin] jest próba zdobycia technologii, której potrzebują i chcą rozwijać, aby mogli zrealizować swoje ambicje w nauce i technice. Więc jeśli nie mają technologii, muszą ją zdobyć od zagranicznych firm. Drugi cel to budowanie krajowych czempionów, aby w przyszłości nie musieli tak bardzo polegać na cudzoziemcach. A trzeci to wykorzystanie obu tych czynników do stworzenia soft power na globalnym południu. Czy nadal są zainteresowani brytyjskim przemysłem i brytyjską technologią? Odpowiedź brzmi: absolutnie tak”.

Logicor nadal się rozrasta. W ostatnim sprawozdaniu finansowym zapowiedziało dalszą rozbudowę swojej sieci magazynowej. W grudniu firma Marks & Spencer wynajęła od Logicor nowe centrum dystrybucyjne. Taki sam obiekt wesprze jednego z czołowych brytyjskich detalistów w dystrybucji zimnej żywności. To wszystko na pewno zapewni kolejne zyski Chinom.

SourceThe Times

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »