fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

13.8 C
Warszawa
czwartek, 2 maja, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Czy imigracja bezpowrotnie zmienia Wielką Brytanię?

Czy imigracja stanowi zagrożenie dla zachodnich demokracji? Kwestię tę w rozmowie z pisarzem Douglasem Murrayem podejmuje w swoim artykule „Le Figaro”. Według ostatniego spisu ludności w kilku dużych miastach brytyjskich takich, jak Birmingham, Manchester czy Londyn, można już mówić o „białej mniejszości”. Konserwatywny angielski eseista analizuje tę zmianę i jej konsekwencje.

Warto przeczytać

„Le Figaro”: Zgodnie ze spisem powszechnym w ciągu ostatnich dwudziestu lat odsetek białych w Anglii i Walii gwałtownie spadł. Chrześcijanie także stanowią obecnie mniej niż 50 proc. populacji kraju, gdy tymczasem muzułmanów gwałtownie przybywa. Czy to zmiana w brytyjskiej historii?

Douglas Murray: Jest to zmiana, ale wpisana w wieloletnią trajektorię. W latach 90. średnia migracja netto do Wielkiej Brytanii wynosiła kilkadziesiąt tysięcy osób rocznie. Po dojściu do władzy w 1997 r. Partii Pracy liczba ta wzrosła do setek tysięcy rocznie. W 2021 r. osiągnęła ona rekordową liczbę pół miliona. Ma to oczywiście wpływ na zmiany w populacji. 10 lat temu po opublikowaniu spisu powszechnego opisałem szersze skutki tego zjawiska dla Wielkiej Brytanii i kontynentu. Jednak ludzie, nie tylko na Wyspach, nadal nie wiedzą, co począć z imigracją. Politycy są zbyt słabi, by egzekwować prawo, społeczeństwo się zmienia, a każdy, kto mówi, że mu się to nie podoba, jest szufladkowany jako rasista. Uważam za niezwykłe, że zaszliśmy tak daleko w obliczu tak ogromnych zmian. Choć wygląda na to, że tkwimy w tej samej pułapce, wszędzie i zawsze.

Czy nie jest to logiczne rozwinięcie, skoro Wielka Brytania jest byłym imperium i zachowuje Commonwealth?

Niekoniecznie, choć niektórzy lubią podawać ten argument. Mówią „Imperium kontratakuje”, tak jakby cytowanie tytułu filmu z cyklu „Gwiezdnych Wojen” było wystarczająco dowcipne, by oddalić prawdziwą dyskusję. Nie widzę powodu, by tłumaczyć pobłażliwość Wielkiej Brytanii w kwestii granic trwającą od lat 50. Przez tysiąc lat mieliśmy bardzo jednorodną populację. Odkąd politycy stracili kontrolę nad imigracją (w niektórych przypadkach wręcz do niej zachęcając) nigdy nie mogli jej odzyskać. Wydarzyły się jednak dwie rzeczy. Po pierwsze nie doceniliśmy liczby chętnych, którzy chcieli tu przybyć, a po drugie ogromnie przeceniliśmy naszą zdolność do integracji.

Czy obecnym zmianom demograficznym towarzyszą przewroty kulturowe i polityczne?

Oczywiście, że tak. Migracja wpływa na wszystko. Wpływa na wzory głosowania, wzory społeczne, postawy, harmonię społeczną i decyzje, które kraj jest w stanie podjąć. Od czasu przecieku z Ministerstwa Obrony sprzed kilku lat wiadomo, że są pewne kwestie polityki zagranicznej, w które Wielka Brytania (podobnie jak Francja) nigdy nie może się zaangażować. Co mógłby zrobić brytyjski rząd, biorąc pod uwagę dużą populację Pakistańczyków, gdyby w ich rodzimym kraju doszło do rewolucji? Na początku tego roku do kin wszedł film, który uznano za bluźnierczy wobec islamu. Doszło do wściekłych protestów tłumów muzułmanów i film został wycofany. Policja uważa, że to wielkie zwycięstwo pokoju. Ja sądzę, że to straszna kapitulacja wobec ludzi, których nie powinno tu być, skoro nie rozumieją wolności słowa.

Przeczytaj także:

Jednak chodzi też o duszę narodu, coś – czego nie zyskuje się z dnia na dzień. Ludzie, którzy dorastali w danym kraju i mają z nim głęboki związek, inny niż ktoś, kto przyjechał wczoraj. To jest nieuniknione. Więc im więcej jest imigracji, tym bardziej zmienia się twój kraj oraz jego postawy. Dziwi mnie tylko, że ludzie tak niechętnie przyjmują to do wiadomości. Mogę tylko przypuszczać, że powodem jest fakt, iż chcieliby, aby tak nie było. Jednak to myślenie życzeniowe. Nasze kraje mówią o integracji, jakby była to rzecz dobrze rozumiana. W rzeczywistości integracja jest bardzo niestabilną sprawą.

Rzecznik premiera Rishiego Sunaka (który pochodzi z Indii i jest hinduistą) powiedział: „Oczywiście Wielka Brytania jest zróżnicowanym krajem i to jest coś, co powinno być mile widziane, a zróżnicowanie obejmuje też różnorodność religii”. Jednak niektórzy ludzie na Zachodzie wyrażają obawy, że ich dziedzictwo kulturowe i polityczne zanika.

Nie widzę powodu, dla którego ludzie nie mieliby dbać o swoje dziedzictwo. Gdyby w Indiach przeprowadzono właśnie spis ludności i okazało się, że New Delhi, Jaipur, Mumbaj i Bangalore zamieszkuje mniejszość indyjska, myślę, że Hindusi zapytaliby, dlaczego tak jest. Oczywiście, że jest to skomplikowane. W pewnym sensie to dobrze, że nasz system jest otwarty i różnorodny. Jestem dumny, że ktoś pochodzenia indyjskiego może zostać premierem w Wielkiej Brytanii. Mimo że nie umiem wyobrazić sobie, by biały mężczyzna pochodzenia brytyjskiego osiągnął to samo stanowisko w Indiach. Jednak korzyści z różnorodności nie są niewyczerpane. Jest punkt krytyczny, w którym skutecznie rozcieńczyłeś swoją kulturę do tego stopnia, że nie jest już tym, czym była. Albo nawet nie jest rozpoznawalna. Niektórzy się z tego cieszą, ale nie ja. Głównie dlatego, że kocham mój kraj, moje społeczeństwo i to, czym kiedyś byliśmy. I nie doceniam tego, że to, co stało się z imigracją, stało się wbrew wyraźnym, stwierdzonym i powtarzanym przy każdych wyborach życzeniom opinii publicznej.

Nawet jeśli w przyszłości przepływy migracyjne będą kontrolowane, w większości społeczeństw zachodnich pojawia się pytanie o integrację. Jak można sprostać temu wyzwaniu?

W imigracji liczą się tylko trzy rzeczy: szybkość, kultura i liczby. Jeśli szybkość i liczby są zbyt ważne, to ciężko sobie z tym poradzić i wszyscy politycy po prostu przekazują problem swoim następcom. Pytanie o kulturę jest trudne. Osobiście wolałbym, aby imigracja pochodziła z krajów o podobnej kulturze. Jednak osoby o takich poglądach wyraźnie przegrywają w tłumie lewicowych działaczy i tych wszystkich, którzy stwierdzili, że podoba im się XX-wieczny bałagan imigracyjny. Wkrótce przekonamy się, czy nadal cieszą się tym spektaklem i uważają, że ryzyko, jakie podjęli dla przyszłości naszego społeczeństwa, było tego warte.

SourceLe Figaro

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »