fbpx

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

17.4 C
Warszawa
piątek, 10 maja, 2024

"Każdy rząd pozbawiony krytyki jest skazany na popełnianie błędów"

Amerykańscy Republikanie coraz mniej skłonni do pomocy Ukrainie

Ostatnie wiadomości wprowadziły wielkie napięcie w szeregach amerykańskich konserwatystów. Rosja skierowała na ukraińską armię kolejne fale ataków, a poparcie USA dla sponsorowania tego konfliktu, równie konsekwentnie słabnie – zauważa „National Review”.

Warto przeczytać

Popularny konserwatywny dziennikarz amerykański Tucker Carlson zapytał kilku polityków o ich zdanie na temat wojny na Ukrainie. Odpowiadający na kwestionariusz Carlsona gubernator Florydy Ron DeSantis przyznał, że jego zdaniem Ukraina nie stanowi żywotnego interesu narodowego Stanów Zjednoczonych. Jego twierdzenie spotkało się z wieloma żywiołowymi reakcjami. Wydaje się, że wielu Amerykanów myślało, że po czasach Obamy i Trumpa ich rząd będzie mógł bez przeszkód wrócić na tory polityki zagranicznej prowadzonej do 2003 r.

W 2023 r. jednak wielu Republikanów wierzy establishmentowi amerykańskiej polityki zagranicznej w to, że może zaprowadzić światowy porządek. Są to jednak ci sami wyborcy, którzy uważają, że różnego rodzaju konsultanci do spraw różnorodności mogą zmienić porządek społeczny, wprowadzając rasową i płciową równość. W obu przypadkach mamy do czynienia z ideologicznymi utopiami, które chcą stwarzać nowy świat, nie myśląc o negatywnych konsekwencjach podejmowanych działań. Na szczęście ludzie mają lepszą pamięć, a do tego istnieją osoby takie jak W. James Antle III, który na łamach „National Review” przypomniał niedawno: „W świadomości opinii publicznej wojna w Iraku wyprzedza Wielką Recesję i federalną odpowiedź na huragan Katrina, jako pomnik republikańskiej porażki”.

Po wspomnianej wypowiedzi DeSantisa potępiła go wiceprezydent Kamala Harris, a także Joe Scarborough i wielu republikańskich senatorów. „Jest wiele różnych opinii na temat zaangażowania USA na Ukrainie. Jednak myślę, że większość opinii wśród senackich republikanów jest taka, że Stany Zjednoczone mają tam żywotny interes bezpieczeństwa narodowego w powstrzymaniu rosyjskiej agresji, i to jest z pewnością pogląd, który podzielam” – powiedział reporterom senator John Thune.

Faktycznie może tak być, ale większość republikańskich wyborców niekoniecznie tak uważa. Na początku wojny rosyjsko-ukraińskiej tylko 26 proc. Amerykanów uważało, że Stany Zjednoczone powinny odegrać w niej ważną rolę. Teraz – jak wynika z ostatniego sondażu Quinnipiac – 47 proc. Republikanów jest zdania, że amerykanie za mocno się angażują w pomoc Ukrainie. Odmienne zdanie – że działania amerykańskie są tam niewystarczające – ma tylko 19 proc. pytanych o to Republikanów.

Jeszcze mniej – bo tylko 7 proc. ankietowanych – uznaje kwestię rosyjsko-ukraińskiej wojny za bardzo istotną dla Ameryki. Pewnie część z nich, jak sam Carlson, ocenia wagę tego konfliktu tak wysoko, bo doszukują się w niej możliwego zalążka III wojny światowej. Jednak dla zdecydowanie większej części Republikanów pilniejszymi problemami są inflacja czy imigracja.

W „The Wall Street Journal” wielokrotnie porównywano DeSantisa do Ronalda Reagana. Wyglądało to tak, jakby dziennikarze tej gazety spodziewali się, że dzisiejsi Republikanie będą wykazywać takie samo zimnowojenne nastawienie wobec Moskwy. Jednak obecny Kreml nie jest opętany wizją uniwersalnego komunizmu. A to komunizm jest postrzegany jako faktyczne zagrożenie. Właśnie z tego powodu w sondażu Quinnipiac aż 61 proc. Amerykanów wskazało na Chiny jako największe zagrożenie. O Rosji myśli tak, tylko 22 proc. badanych.

Przeczytaj także:

David French na łamach „New York Timesa” również skrytykował DeSantisa, a przy okazji także Trumpa za brak moralnego zdeterminowania w stylu Reagana. Napisał nawet, że Ronald Reagan nie rozpoznałby dzisiejszej Partii Republikańskiej. To jednak błędne myślenie. Bo Reagan, podobnie jak dziś Ron DeSantis, był potępiany przez neokonserwatystów. W tym samym tonie wypowiadali się o nim w „Wall Street Journal” i „New York Times”. Był krytykowany za to, że gdy „Solidarność” walczyła w Polsce, nie poparł jej przez sankcje czy inne wspierające działania. Podobnie dostawało mu się za ostrożność w angażowaniu się w politykę Węgier w 1956 r. i praskie wydarzenia 12 lat później. Porównywali go do Jimmy’ego Cartera, twierdząc, że nie jest wystarczająco twardy i zdecydowany.

Teraz prawicowi komentatorzy rzucili się na Rona DeSantisa – niektórzy mówią, że porzucił konserwatywne zasady, inni oskarżają go o utratę zdrowego rozsądku, ale to są te same ataki, z jakimi Reagan mierzył się przez całą swoją prezydenturę. Niektórzy ludzie uważają, że należy skonfrontować się z Rosją z powodu zestrzelonego ostatnio jednego drona. Ciekawe, czy wiedzą o wycofaniu się Reagana z Libanu po zamachu terrorystycznym, w którym śmierć poniosło 241 marines. Ówczesny przewodniczący Kolegium Połączonych Szefów Sztabów powiedział, że „Odwet jest poniżej naszej godności”. Jak odebraliby to ludzie, którzy dziś nawołują do ataku na Rosję? Reagan wiedział, że może pokonać Liban, ale wiedział także, że nie ma on znaczenia dla amerykańskich interesów, a opinia publiczna nie poparłaby prowadzenia na jego terenie misji wojskowych.

Takie komentarze nie powinny wpłynąć na Rona DeSantisa nie tylko dlatego, że są historycznie powtarzalne, ale przede wszystkim przez to, że jego postawa faktycznie reprezentuje stanowisko republikańskich wyborców. George W. Bush postanowił ulec tego typu opiniom i nie wyszedł na tym dobrze. Reagan ich nie słuchał, a dziś te same środowiska, które kiedyś go krytykowały, uważają go za swój wzór, a jego spuściznę – za swoją własność.

Więcej artykułów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz komentarz!
Wpisz imię

Najnowsze artykuły

Translate »